Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
aktualizacja

Kredyt hipoteczny. Będzie coraz trudniej dostać. Popyt na mieszkania może spaść

20
Podziel się:

Oprocentowanie kredytu hipotecznego jest rekordowo niskie, ale dostęp do niego trudniejszy. Już tylko w pięciu bankach minimalny wkład własny wynosi 10 proc. Dodatkowo pracownicy niektórych branż nie mają szans na pozytywne rozpatrzenie wniosku. Popyt na mieszkania może więc spaść – oceniają eksperci.

Coraz trudniej o kredyt. Popyt na mieszkania może spaść.
Coraz trudniej o kredyt. Popyt na mieszkania może spaść. (Wikipedia)

Rada Polityki Pieniężnej w tym roku już trzy razy obniżyła stopy procentowe, dzięki czemu spadło oprocentowanie kredytów. Tani kredyt ma pobudzić gospodarkę do wzrostu w czasie kryzysu spowodowanego pandemią koronawirusa.

Z drugiej strony, banki podwyższyły marże kredytowe. Jak wskazują eksperci Centrum AMRON, na początku czerwca średnia marża ofertowa kredytu hipotecznego wyniosła 2,25 proc. To oznacza, że wzrosła o 0,13 punktów proc. w porównaniu do lutego, który był ostatnim miesiącem przed pandemią (dane dotyczą kredytu wysokości 300 tys. zł, przy poziomie LtV 75 proc., udzielonego na okres 25 lat).

Jednak pomimo wzrostu marż kredytowych średnie oprocentowanie modelowego kredytu hipotecznego było w czerwcu o 1,32 punktu proc. niższe niż w lutym i wyniosło 2,53 proc. Przy powyższych założeniach miesięczna rata kredytu spadnie z ok. 1 600 zł (tyle wynosiła w lutym) do 1 400 zł.

Zobacz także: Obejrzyj też: Tarcza finansowa będzie przedłużona? Decyzja do końca lipca

Oprocentowanie kredytu jest więc niższe, ale dostęp do niego trudniejszy. Kilka dużych banków, w obawie o wypłacalność klientów, zdecydowało się bowiem zaostrzyć wymagania dotyczące minimalnego wkładu własnego.

Centrum AMRON zwraca uwagę, że Bank Pekao podwyższył wymagany wkład własny z 10 proc. do 15 proc., PKO BP i Pekao Bank Hipoteczny - z 10 do 20 proc. Natomiast ING Bank Śląski, BOŚ Bank i BPS - z 20 proc. do 30 proc.

Nadal niektóre banki finansują zakup nieruchomości z 10-proc. wkładem własnym, ale ich liczba jest znacznie mniejsza niż trzy miesiące temu, a warunki bardziej rygorystyczne. Aktualnie tylko pięć banków komercyjnych udziela takich kredytów hipotecznych. Jednak w większości przypadków trzeba spełnić dodatkowe warunki, na przykład Santander Bank Polska oferuje taki kredyt tylko dla swoich dotychczasowych klientów.

Banki zaczęły też zwracać uwagę na branżę, w której pracuje potencjalny kredytobiorca. Sektory gospodarki najbardziej dotknięte efektami pandemii (np. hotelarstwo, turystyka, transport, gastronomia) znalazły się na liście podwyższonego ryzyka, a osoby w nich zatrudnione mają ograniczony dostęp do kredytu.

Zaostrzono też wymogi dla osób prowadzących działalność gospodarczą, pracujących na umowach zlecenie, umowach o dzieło i umowach o pracę na czas określony. Niektóre banki zupełnie nie akceptują takich form zatrudnienia.

Może to doprowadzić do odpadku popyt na mieszkania, ponieważ część potencjalnych nabywców nie będzie mogła uzyskać finansowania. Pierwsze negatywne konsekwencje pandemii koronawirusa na rynku kredytów mieszkaniowych były widoczne już w marcu, kiedy wielu nabywców mieszkań wycofało się z transakcji.

W kwietniu BIK Indeks (informujący o rocznej dynamice wartości wnioskowanych kredytów mieszkaniowych) spadł o 27,6 proc. w porównaniu do analogicznego miesiąca poprzedniego roku. Według danych Centrum AMRON liczba podpisanych umów kredytowych spadła w kwietniu o 20,7 proc. rok do roku, a w ujęciu wartościowym zanotowano spadek o 11,3 proc.
Natomiast w maju zanotowano lekką poprawę – indeks BIK wyniósł -24,2 proc., czyli o 3,4 punktu proc. więcej niż w kwietniu. Trudno jednak na razie wyrokować czy jest to zwiastun powrotu do trendu wzrostowego.

– Z jednej strony mamy rekordowo tanie kredyty hipoteczne i brak atrakcyjnych możliwości lokowania nadwyżek finansowych w warunkach wysokiej inflacji, z drugiej zaś utratę lub ryzyko utraty pracy i utrudniony dostęp do kredytu mieszkaniowego. Trudno więc w tej chwili wyrokować, która strona przeważy i jak będzie wyglądał rynek mieszkaniowy w erze post-COVID – czytamy w raporcie AMRON.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie

gospodarka
wiadomości
nieruchomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(20)
Krzyszt
4 lata temu
Dlatego jeśli ktoś ma zdolność, to powinien jak najszybciej uderzyć do banku i zainwestować w mieszkanie. Osobiście dokładnie tak robię i planuję zakupić mikroapartament Modern Space w Warszawie – zwłaszcza przeddzień kryzysu, to będzie dobra inwestycja (łatwo będzie wynająć mniejszy lokal w wysokim standardzie).
Piętnowanych ...
4 lata temu
Dlaczego tak wiele osób komentujących cieszy się z tego ze deweloperzy skończą budować i będą mieć problemy. Niech Ci mędrcy poprowadzą tego typu projekt i sami zbudują po zerowej marży dla ludzi. Zbudowanie mieszkań to sprawa o wiele trudniejsza niż wystukanie idiotycznego komentarza.
Tymek
4 lata temu
Ludzie. Kto rozsądny po przesiedzeniu w bloku w zamknięciu kilku tygodni . zdecyduje się na mieszkanie w bloku. Bez możliwości wyjścia do ogrodu. Teraz dopiero widać, że ten luksus, za który wszyscy się zabijają, nie ma sensu. Blokowiska do lamusa.
Gość
4 lata temu
w największych miastach w Polsce ludzie kupują wciąż dziury w ziemi spróbujcie tam kupić dziurę w ziemi to zobaczycie popyt wszystko sprzedaje się
yxyxyx
4 lata temu
Wkład własny okej, ale 20% to już dużo, np. dla Warszawy, gdzie mieszkania są po pół miliona, 20% to 100 000 zł. Kredyt najczęściej biorą młodzi rodzice. Robi się bardzo pod górkę.