Już 137 dni trwa na stanowisku Marian Banaś od czasu reportażu w "Superwizjerze" o jego kamienicy i dość dziwnych powiązaniach z krakowskim półświatkiem. W kolejnych dniach okazało się, że Centralne Biuro Antykorupcyjne zarzuca mu złożenie nieprawdziwego oświadczenia majątkowego, a następnie że za jego czasów w ministerstwie finansów pracowały osoby podejrzane o wyłudzanie podatku VAT.
Mimo wszystko Banaś na stanowisku szefa Najwyższej Izby Kontroli trwa. Jeszcze niedawno przedstawiciele rządu mówili o opcji atomowej wobec byłego członka ministra z ramienia PiS.
- Znajdziemy większość w Sejmie, by zmienić ustawę o NIK - mówiła w programie "Money. To się liczy" w listopadzie minister rozwoju Jadwiga Emilewicz. Podobnie wypowiadało się kilku innych członków rządu.
- Jeśli Marian Banaś nie poda się do dymisji, to mamy plan B - mówił w listopadzie premier Mateusz Morawiecki. Nie sprecyzował jednak, czym dokładnie miał być. Ale politycy obozu rządzącego mówili otwarcie o obaleniu szefa NIK przy pomocy zmian w ustawie.
Problem w tym, że to mogłoby być niezgodne z konstytucją. Ta mówi bowiem wprost: prezes NIK powoływany jest na sześcioletnią kadencję. Opcja "odwołanie" jest więc prawie nierealna.
Według informacji money.pl pojawiła się trzecia opcja, a więc plan C. Jeśli nie odwołanie, to wystarczy zawieszenie Mariana Banasia. Zniknie z NIK i obóz rządzący będzie mógł odetchnąć z ulgą. To rozwiązanie również wymagałoby zmian, ale obyłoby się bez naruszania konstytucji.
- Z punktu widzenia prawnego, procesowego, kluczowe jest, czy zostały sformułowane przez prokuraturę zarzuty. Jeśli tak, to nie ma przeszkód prawnych dla uchwalenia ustawy, która umożliwiałaby zawieszenie prezesa Najwyższej Izby Kontroli w pełnieniu urzędu - mówi konstytucjonalista dr hab. Jacek Zaleśny.
Jak dodaje, kluczowe jest właśnie postawienie zarzutów Marianowi Banasiowi. Nawet śledztwo toczące się wokół jego sprawy może sprawiać, że próby jego zawieszenia przy pomocy nowej ustawy byłyby mocno polityczne.
- W przypadku braku zarzutów w rachubę mogłaby wchodzić, prawnie niedopuszczalna wobec prezesa NIK, odpowiedzialność polityczna. Oczywiście o zawieszeniu musiałby decydować Sejm, który podejmuje działania związane na przykład z uchyleniem immunitetu prezesa NIK - tłumaczy konstytucjonalista.
Afera Banasia. Nowe oświadczenie szefa NIK
Podobnego zdania jest też jeden z byłych prezesów Trybunału Konstytucyjnego. Jak mówi, nie chce "wypowiadać się pod nazwiskiem o projekcie, którego nie widział". Jednocześnie uważa, że dobrze napisana ustawa może być zgodna z konstytucją i dawać mandat do zawieszenia Mariana Banasia.
- To są bardzo delikatne problemy. W myśl konstytucji prezes NIK podlega Sejmowi. Mogę sobie wyobrazić jakieś możliwości, ale wszystko zależy od projektu. Trzeba w nim uwzględnić: kto prezesa zawiesi, na jak długo, kto i jak będzie mógł odwiesić - mówi nam jeden z konstytucjonalistów, były członek Trybunału Konstytucyjnego.
PiS czasu ma coraz mniej, bo ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuje w czasie rozpoczynającej się właśnie kampanii prezydenckiej, jest kolejny odcinek sagi o "kryształowym Marianie".
Masz news, zdjęcie, filmik? Wyślij nam na #dziejesie