Epidemia pokrzyżowała plany deweloperów i zatrzymała na jakiś czas sprzedaż mieszkań – pisze "Rzeczpospolita". Co prawda firmy wdrożyły różne usługi, które pozwalają na oglądanie i kupowanie przez internet, ale cały proces i tak wymaga wizyty u notariusza. To okazało się wąskim gardłem.
Mimo wszystko sytuacja w branży nie jest zła. Jak pisze dziennik, w II kwartale łączna sprzedaż 16 deweloperów związanych z rynkiem kapitałowym wyniosła prawie 4 tys. lokali. Wynik za dotknięte pandemią miesiące kwiecień–czerwiec jest o ponad 26 proc. niższy rok do roku i 25 proc. względem I kwartału br.
Bartosz Turek z HRE Investments zwraca jednak uwagę, że można było się spodziewać o wiele większych spadków. Nawet 40-50 proc. nie byłoby zaskoczeniem.
Co zastopowało spadki?
Eksperci są zgodni, że sprzedaż mieszkań nie runęła przez niskie stopy procentowe. To dzięki nim inwestowanie w nieruchomości stało się sposobem na uratowanie swoich oszczędności. Lokaty bankowe są może bezpieczne, ale niestety nieopłacalne. W efekcie inwestowanie w mieszkania zyskało na popularności. Niskie stopy oznaczają też stosunkowo tanie kredyty, zachęcające do tej metody lokowania kapitału.
Przed mieszkaniówką jest jednak trudny okres. Nie wiadomo, czy spodziewana druga fala pandemii nie pogłębi kryzysu gospodarczego, co z pewnością odbije się na branży. Firma doradcza z obszaru nieruchomości – JLL – podkreśla też, że wiele umów nie zostało jeszcze sfinalizowanych. A rezerwacje kupna łatwo zerwać – najbliższe tygodnie i miesiące mogą więc pokazać o wiele większy spadek sprzedaży.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie