Omówienia raportów GUS o pensjach w firmach średnich i dużych co miesiąc przyprawiają o irytację tysiące Polaków. "Gdzie się tyle zarabia?" - czytamy w komentarzach. Najnowsze opracowanie urzędu statystycznego wskazuje jasno, gdzie się tyle NIE zarabia. I zarazem, które branże już z obawą zastanawiają się nad swoja bliską przyszłością.
Od przyszłego roku płaca minimalna wzrośnie do 2,6 tys. zł brutto - to już zatwierdzone. W kolejnym roku ma to być 3 tys. zł, a w 2023 roku - 4 tys. zł - wynika z deklaracji wyborczej prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Pod warunkiem, że PiS wygra wybory, a Kaczyński nie zrezygnuje ze swoich pomysłów.
Czytaj też: Płaca minimalna w górę. Rząd przyjął projekt
Mikrofirmy zmierzą się z wyższymi stawkami za pracę już za trzy miesiące. Dlaczego właśnie o nich wspominamy w kontekście wzrostu płacy minimalnej? Bo to głównie tam płaci się aż tak marnie.
Zobacz też: Płaca minimalna do góry. "Po takim ruchu na Węgrzech 10 proc. straciło pracę"
Małe firmy, mała płaca
W najnowszym raporcie GUS o mikrofirmach, czyli tych zatrudniających mniej niż dziesięciu pracowników, podano, że średnia płaca wynosiła w nich w ubiegłym roku zaledwie 3081 zł brutto. Owszem, mocno wzrosła z 2,8 tys. zł rok wcześniej, ale i tak poziom zarobków jest tu tragicznie niski. Dla porównania w większych przedsiębiorstwach płaciło się średnio 4852,29 zł brutto, a w sferze budżetowej 4751,63 zł. Po prostu przepaść.
Mniej niż wyniesie płaca minimalna w 2020 r. płacą mikrofirmy zatrudniające łącznie aż 357,5 tys. pracowników.
Najmniej zarabia się w branży hotelarsko-restauracyjnej - średnio 2420 zł brutto miesięcznie. To o 31 proc. mniej niż w firmach większych w tej samej branży.
Na drugim miejscu od końca jest branża leśna i rybacka - średnia płaca to 2440 zł brutto. Ścinanie drzew czy łowienie ryb, choć daje przyjemność bliskiego kontaktu z przyrodą, jak widać nie wiąże się z wysokimi poborami. Ewentualnie nagminnie rozlicza się tam pod stołem. Mikrofirmy z tych branż będą zmuszone do wielkiego wysiłku finansowego od stycznia.
Padną, czy zadowolą się mniejszym zyskiem?
O ile z podwyżkami pensji problem będą mieć hotele i restauracje, bo tam rentowność działalności jest o połowę niższa niż średnia w mikrofirmach i nawet spadła rok do roku, to już w leśnictwie i rybołówstwie raczej nie powinno być z tym problemu. Zyski to aż 31 proc. przychodów mikrofirm w tej branży. Jak widać, tani pracownik pozwala tym przedsiębiorstwom solidnie zarabiać. I teoretycznie stać je na podwyżki, nawet te wymuszone przez państwo.
Mikrofirmy zatrudniały w ubiegłym roku łącznie 4,17 mln osób - podaje GUS. To więcej niż co czwarty pracujący w polskiej gospodarce. Tworzą poważną część naszego PKB. Dla porównania, większe przedsiębiorstwa dają pracę 6,23 mln ludzi.
Co więcej, te biznesowe maleństwa zatrudniały na koniec ubiegłego roku o 83,4 tys. pracowników więcej niż dwanaście miesięcy wcześniej. To duży wzrost, choć mniejszy niż w większych jednostkach, gdzie przybyło 213 tys. miejsc pracy.
Najniższe średnie płace w mikrofirmach są w województwach: warmińsko-mazurskim, podkarpackim, podlaskim i świętokrzyskim - wszędzie były mniejsze od minimum płacowego Anno Domini 2020. I to tam nowa płaca minimalna wzbudzi największy popłoch wśród przedsiębiorców. Czy skończy to się zwolnieniami, czy może przedsiębiorcy zrezygnują z części swojego zysku? O tym przekonamy się obserwując statystyki bezrobocia w przyszłym roku.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl