Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|
aktualizacja

Polska będzie miała pływający terminal LNG za pięć lat, Niemcy zbudowali go w 200 dni

Podziel się:

Do końca roku Niemcy planują uruchomić swój pierwszy pływający terminal do odbioru skroplonego gazu ziemnego. Tempo budowy infrastruktury jest rekordowe. Zajęło im to 200 dni. Polski FSRU ma zostać oddany w 2027 r. Mimo to w wyścigu o niezależność gazową od Rosji pod rządami Władimira Putina to Polska wyprzedza Niemcy.

Polska będzie miała pływający terminal LNG za pięć lat, Niemcy zbudowali go w 200 dni
Pływający terminal FSRU w litewskiej Kłajpedzie (Wikimedia Commons, AB Klaipėdos Nafta Wikimedia Commons CC BY 4.0)

Sankcje gospodarcze nałożone na Rosję, rosyjski szantaż energetyczny i kryzys gazowy zmusiły Europę do radykalnej zmiany w polityce energetycznej i szukania nowych źródeł dostaw kluczowych surowców. Zachód radzi sobie z tym - co zapewne niepokoi Kreml - bardzo sprawnie. Kluczowe dla utrzymania bezpieczeństwa energetycznego okazały się gazoporty do odbioru skroplonego błękitnego paliwa tzw. LNG.

Uniezależnić się od Putina chcą jak najszybciej Niemcy, które ukończyły budowę naziemnej infrastruktury swojego pierwszego terminalu LNG w połowie listopada, po zaledwie 200 dniach od rozpoczęcia inwestycji. Berlin zakłada, że uda się przyłączyć pływającą jednostkę regazyfikującą, tzw. FSRU (z ang. Floating Storage Regasification Unit), jeszcze w tym roku. Wicekanclerz Robert Habeck chwalił determinację, z jaką rząd dążył do stworzenia pierwszej z trzech planowanych jednostek. - Niemcy mogą szybko i z wielką determinacją realizować projekty infrastrukturalne, gdy rządy federalne i regionalne wraz z uczestnikami projektu działają razem – mówił.

Niemcy pokazały, jak szybko może być zrealizowana inwestycja w nowy terminal LNG. Wymaga to jednak determinacji, którą wykazał się rząd w Berlinie - komentuje prof. Robert Zajdler, ekspert z Instytutu Sobieskiego.

Polska również buduje swój terminal FSRU, ma powstać w Zatoce Gdańskiej. Jednak nasze plany są znacznie bardziej odległe. Jak poinformował money.pl Operator Gazociągów Przesyłowych, spółka Gaz-System, która odpowiada za budowę infrastruktury, uruchomienie terminalu FSRU jest zaplanowane na lata 2027/2028. Inwestycja zajmie więc Polsce pięć lat. Rzeczniczka spółki Iwona Dominiak zapewniła nas, że prace idą zgodnie z harmonogramem, a "termin ten jest uzasadniony wieloma przesłankami, zarówno ekonomicznymi, jak i tymi związanymi z bezpieczeństwem energetycznym kraju".

Zmiana sytuacji geopolitycznej, kryzys energetyczny dają podstawy do przekonania, że jednak gaz jako paliwo zostanie z nami na dłużej. Dziś więc przydałby się Polsce dodatkowy terminal FSRU - przyznaje prof Zajder.

Skąd tak duża różnica w tempie prac?

A więc 200 dni wobec pięciu lat. Różnica wydaje się kolosalna. - Można rozważać, czy w obliczu kryzysu nie powinien zmienić się priorytet i budowa FSRU nie powinna przyśpieszyć - zaznacza prof. Zajdler.

Zapytaliśmy więc Gaz-System o przyczyny. Okazuje się, że jest ich kilka i mają różne podłoże. Znaczenie ma m.in. zakres prac, jakie trzeba wykonać.

W Polsce konieczne jest wybudowanie znacznie większego zakresu infrastruktury niż w Niemczech. Od podstaw należy zbudować podmorską infrastrukturę przesyłową oraz nabrzeże postojowe dla cumowania jednostki FSRU, a także gazociągi lądowe o łącznej długości ok. 250 km. Do pozyskania jest też jednostka magazynowo-regazyfikująca jako ostatni etap inwestycji - wylicza Iwona Dominiak.

Polski projekt FSRU w grudniu otrzymał dofinansowanie z UE (do 19,6 mln euro). Obecnie trwa przygotowanie dokumentacji projektowej wraz z uzyskaniem niezbędnych decyzji i pozwoleń, zarówno dla części lądowej, jak i morskiej. Jeden z gazociągów lądowych FSRU posiada już pozwolenie na budowę, natomiast dla dwóch pozostałych uzyskane zostały decyzje lokalizacyjne.

Jak wyjaśnia Dominiak, jeśli chodzi o infrastrukturę morską dla FSRU, to w październiku została podpisania umowa na wykonane dokumentacji projektowej wraz z uzyskaniem stosownych decyzji. Wszystko to wymaga czasu. Ostatnim etapem będzie zakup samej jednostki FSRU.

Polska jednak wyprzedza Niemcy

Kwestia zakresu koniecznych prac nie jest jednak najistotniejsza. - Do tej pory nie była to najbardziej priorytetowa inwestycja. Przyćmiewał ją Baltic Pipe i rozbudowa Świnoujścia. Być może zabrakło miejsca na trzeci projekt realizowany równolegle w ramach tego samego podmiotu - sugeruje ekspert Instytutu Sobieskiego. - Dodatkowo Polska inwestowała w rozbudowę interkonektorów między sąsiadami. Inna polska spółka wydzierżawiła terminal pływający LNG na Litwie, co też może mieć znaczenie w globalnej analizie ryzyk dla rynku krajowego. To powodowało, że budowa infrastruktury LNG na Zatoce Gdańskiej mogła być odsuwana na dalszy plan - dodaje.

Jak przyznaje Iwona Dominiak, Gaz-System od kilku lat realizował inwestycje mające na celu dywersyfikację kierunków i źródeł dostaw gazu. W 2022 r. uruchomione zostały trzy międzynarodowe interkonektory gazowe z Danią (Baltic Pipe), Litwą i Słowacją oraz zwiększono moce regazyfikacyjne terminalu LNG w Świnoujściu.

Rzeczniczka Gaz-Systemu podkreśla, że polski system przesyłowy jest w innej sytuacji niż system niemiecki. A w wyścigu o niezależność gazową to Polska wyprzedza Niemcy, nawet bez FSRU.

Jak podkreśla prof. Zajdler, Polska od początku była w dużo lepszej sytuacji. Od lat stara się dywersyfikować źródła, wycofując się stopniowo z rosyjskich dostaw. Dodatkowo 31 grudnia 2022 r. oficjalnie wygasa jedna z największych polskich umów gazowych. Jamalski kontrakt z Rosją, podpisany jeszcze w 1996 r., kilkakrotnie aneksowany, przez dekady zaopatrywał nas w gaz ziemny (według ostatniego aneksu z 2003 r. - 161 mld m sześc. rocznie). Polska, dążąca do uniezależnienia się od Rosji, formalnie wypowiedziała tę umowę w 2019 r., ale w praktyce wszystko przyspieszyło, bo Rosja zakręciła Polsce kurek.

- Posiadamy swój gazoport w Świnoujściu, otwieramy Baltic Pipe, a polskie połączenia transgraniczne są coraz bardziej rozbudowywane. To daje nam znacznie bezpieczniejszą pozycję, niż mieliśmy wcześniej, jeśli chodzi o możliwość dywersyfikacji i otrzymywania dostaw gazu ziemnego innego niż rosyjski. 

Przepustowość samego tylko Baltic Pipe na poziomie 10 mld m sześc. rocznie daje możliwość transportu gazu z Szelfu Norweskiego w ilości, jaką Polska odbierała od Rosji na mocy zerwanego w tym roku kontraktu. Natomiast nasi zachodni sąsiedzi nie rozbudowali nowych połączeń gazowych z innymi państwami, które zapewniłyby dywersyfikację dostaw w ilości mogącej zastąpić gaz sprowadzany z Rosji, dlatego musieli postawić na inne rozwiązania - wylicza rzecznik spółki Iwona Dominiak.

Ambitny plan kanclerza

Niemcy, których gospodarka przez lata mocno uzależniła się od rosyjskiego gazu, po zakręceniu kurka przez Rosję na Nord Stream 1 i upadku projektu Nord Stream 2, znalazły się w szczególnie trudnej sytuacji. To bowiem największy konsument gazu w Unii Europejskiej, odpowiedzialny za ponad 25 proc. konsumpcji. Niemcy w swojej gospodarce wykorzystują około 85-90 mld m sześc. gazu rocznie.

Nasi zachodni sąsiedzi stanęli przed koniecznością natychmiastowego przemodelowania swojej infrastruktury.

Sytuacja wymagała szybkich działań. Niemcy nie miały dotąd własnej infrastruktury do odbioru LNG. W kontekście wojny w Ukrainie, braku certyfikacji Nord Stream 2 i wreszcie odejścia od gazu z Rosji, konieczne były tego rodzaju inwestycje - podkreśla prof. Zajdler.

Ambitna strategia kanclerza Olafa Scholza zakłada, że w ciągu najbliższych czterech lat ma powstać aż pięć państwowych terminali LNG obsługujących specjalne jednostki regazyfikujące. Do tego niemieckie ministerstwo gospodarki bierze pod uwagę dwie jednostki prywatne.

To duże wyzwanie. Pierwsze trzy terminale LNG, przy których prace są najbardziej zaawansowane, mają zwiększyć przepustowość o ok. 20 mld m sześc. LNG rocznie. To odpowiada ponad 40 proc. importu z Rosji w 2021 r.

Polska rozszerza plany

Nowe niemieckie terminale i polski FSRU będą kolejnymi gazoportami wzmacniającymi bezpieczeństwo całego kontynentu i pozwalającymi skutecznie wprowadzać do europejskiego systemu surowiec sprowadzany z całego świata.

Gdański FSRU znalazł się na liście gazowej infrastruktury krytycznej w ramach przedstawionego w tym roku przez Komisję Europejską planu szybkiego zmniejszenia zależności od rosyjskich paliw kopalnych i przyspieszenia transformacji ekologicznej - REPowerUE.  

Polska zakłada, że dwukrotnie powiększy terminal FSRU w Gdańsku. Będzie posiadał dwie jednostki pływające zamiast jednej. Przepustowość terminalu FSRU wzrośnie z planowanych 6 mld m sześc. gazu rocznie do 12 mld. Zapowiedziała to w czerwcu minister klimatu i środowiska Anna Moskwa. Na decyzję wpłynęło rosnące zainteresowanie Czech i Słowacji wykorzystaniem polskiego pływającego terminalu LNG.

Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl