Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|
aktualizacja

Ptasia grypa w Polsce. "Wirus jest wysoce zakaźny. W dobę położył całą hodowlę"

178
Podziel się:

- Odmiana H5N8 jeszcze u nas nie występowała. Błyskawicznie zabija ptaki, ale ma niski potencjał przenoszenia się na człowieka. Jednak te wirusy są zmienne i niczego nie można bagatelizować - mówi Paweł Piotrowski, Wojewódzki Lekarz Weterynarii w Lublinie.

Stary Uścimów w woj. lubelskim został odcięty od świata.
Stary Uścimów w woj. lubelskim został odcięty od świata. (PAP, Wojtek Jargiło)

Ze względu na niszczącą siłę tego wirusa konieczne jest podjęcie drastycznych środków. Oprócz padłych już ptaków, których może być nawet 40 tys., trzeba będzie jeszcze uśmiercić kolejne.

- Konieczne będzie zagazowanie nawet 60 tys. ptaków. Dotyczy to również gospodarstw, gdzie ogniska choroby się nie pojawiły, ale są dość blisko. Teren, gdzie są hodowle, jest otoczony stawami z dużą liczbą dzikiego ptactwa, a gospodarstwa są bardzo blisko siebie - mówi Paweł Piotrowski.

Zobacz także: Podwyżka płacy minimalnej. "Czeka nas wzrost inflacji"

Ptasia grypa zaatakowała w trzech fermach indyków w gminie Uścimów. Niezwykle groźna odmiana H5N8 spowodowała, że błyskawicznie padło 25 tysięcy ptaków. Już w środę wojewoda lubelski wydał rozporządzenie ograniczające transport w zagrożonych chorobą rejonach.

Blokada

- Cała miejscowość jest odcięta, pozostali w niej jedynie mieszańcy i służby. Na razie mogę powiedzieć, że padłych ptaków jest więcej niż 25 tys. Jest jednak za wcześnie, by mówić, czy dokładnie jest np. 40 tys. Musimy to wszystko usunąć z kurników i policzyć - mówi Piotrowski.

Skupiska dzikich ptaków mogą utrudnić walkę z chorobą. - Anomalie pogodowe sprawiły, że dzikie ptactwo nie odleciało i mamy problem. Oznacza to ryzyko przenoszenia choroby. Nie jestem też w stanie powiedzieć, czy zagazowanie tych ptaków w sąsiednich gospodarstwach wystarczy. Wirus jest bardzo silny. W ciągu jednej doby położył całą hodowlę - dodaje Piotrowski.

Pojawienie się ptasiej grypy w Polsce jest potężnym zagrożeniem dla całej branży. O chorobie natychmiast zostały powiadomione wszystkie państwa członkowskie UE. Takie są procedury bezpieczeństwa. Błyskawicznie dowiaduje się o niej również każdy partner handlowy na całym świecie.

To może oznaczać wstrzymanie eksportu w wielu kierunkach. Tak stało się w 2017 r., kiedy choroba pojawiła się po raz ostatni. Z miejsca zamknęły się wtedy dla polskich producentów wszystkie rynki poza UE. Naszego drobiu nie przyjmowały RPA, Chiny, Tajwan.

Kraje trzecie

Ciągle pozostajemy największym eksporterem drobiu w UE. Producenci chcą jednak sukcesów w Azji i Afryce. W 2017 r. eksport drobiu, mimo choroby, pobił rekord. Z Polski wyeksportowano wtedy ponad 1,12 mln ton mięsa drobiowego za ponad 8 mld zł.

Jednak ptasia grypa mocno zaszkodziła czołowemu polskiemu producentowi firmie Indykpol. Zysk spadł do 0,31 mln zł w I kwartale 2017 r. wobec 4,68 mln zł zysku w analogicznym okresie roku 2016. Jak będzie tym razem?

"Pojawienie się ogniska ptasiej grypy w Polsce spowoduje z pewnością ograniczenia w eksporcie polskiego mięsa i produktów drobiowych do krajów spoza UE. Z uzgodnień międzynarodowych wynika bowiem, że eksport drobiu do większości krajów trzecich jest możliwy tylko wtedy, gdy kraj producenta jest wolny od ptasiej grypy" - czytamy w przesłanym nam stanowisku Indykpol SA.

Firma przypomina, że w UE i niektórych krajach trzecich stosowana jest zasada regionalizmu, tzn. możliwości eksportowe tracą nie całe kraje, a tylko regiony, w których wystąpiły ogniska ptasiej grypy. Producenci z regionów wolnych od ptasiej grypy mają wówczas nadal nieograniczony dostęp do tych rynków.

Profilaktyka

"Biorąc pod uwagę nadprodukcję drobiu w Polsce oraz fakt, że oferta eksportowa do krajów trzecich uzupełnia ofertę produktów adresowanych na rynek krajowy, ograniczenie w eksporcie może mieć wpływ na wyniki finansowe osiągane zarówno przez rzeźnie, jak i hodowców" - dodaje Indykpol.

Firma informuje również, że profilaktycznie wprowadził dodatkowe środki bezpieczeństwa w zakładzie ubojowo-przetwórczym w Olsztynie.

Pojawienie się choroby może zaszkodzić szczególnie nowym rynkom. Od stycznia do sierpnia tego roku eksport mięsa drobiowego do RPA osiągnął 36 tys. ton wobec 2 tys. ton przed rokiem. Tak duży wzrost potwierdza odbudowanie relacji handlowych po 2017 r., które teraz znów mogą zostać nadwątlone.

- Za wcześnie jest na prognozowanie wpływu pojawienia się ptasiej grypy na branże. Musimy poczekać, jak będą się tu zachowywać nasi zagraniczni partnerzy - mówi Dariusz Goszczyński, dyrektor generalny Krajowej Rady Drobiarstwa. Jak dodaje, paradoksalnie wydarzenia z 2017r. mogą być tu pomocne. - Wiemy jak postępować. Daje to gwarancja profesjonalnego zachowania wobec partnerów handlowych - dodaje

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(178)
barney62
4 lata temu
dziwne że w krajach ościennych nie ma ptasiej grypy,ASF-u itp tylko w Polsce,to chyba nie przypadek!
forsa rozum o...
4 lata temu
Wywalać obcy kapitał.
Bond
4 lata temu
Brak wywiadu gospodarczego, dziecinne zaufanie do zachodu ! No i mamy co mamy . Kropidlami ich potraktujmy.
Agent
4 lata temu
Obcy agenci dostarczyli wirusika ! Akurat taki typ jaki maja w laboratoriach a zima to nie przylatuje tylko wiosna z ptaszkami no i nie ten typ ! Indyk w polsce 2 x tanszy niz w UK, kurczak 2X to czego szukac !
awty
4 lata temu
tak, to nowosc prosto z unijnych labolatoriow wirusow do walki z panstwami wschodu!!!!!!!! za POmoca swoich licznych agentow roznosza syfoze po POlsce!!!
...
Następna strona