Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Anna Unton
|

Strategia demograficzna rządu. Co da więcej dzieci? Małżeństwa. Kiedy? Za 20 lat

766
Podziel się:

W wariancie optymistycznym rząd zakłada, że dzięki nowej "Strategii Demograficznej 2040" współczynnik dzietności na poziomie zastępowalności pokoleń zostanie osiągnięty w Polsce za niecałe 20 lat. Jak go zrealizować? Przez promowanie... małżeństw. - Najlepiej na rozwój dziecka wpływają trwałe rodziny uformowane przez oboje rodziców. Szczególna rola przypada tu sformalizowanym małżeństwom - czytamy w strategii.

Strategia demograficzna rządu. Co da więcej dzieci? Małżeństwa. Kiedy? Za 20 lat
Nawet jeśli sprawdzą się rządowe prognozy, Polaków i tak będzie mniej, ale uda się jednak uniknąć katastrofy (Adobe Stock)

W czwartek rząd przedstawił "Strategię Demograficzną 2040". To szereg propozycji, dotyczących m.in. zmian w Kodeksie pracy, które mają sprawić, że w Polsce będzie rodzić się więcej dzieci.

Celem strategii jest wzrost współczynnika dzietności do poziomu 2,1, który ma zapewnić zastępowalność pokoleń. Ostatni raz taki poziom widzieliśmy na przełomie lat 80. i 90. Od 1997 roku do chwili obecnej jego wartość waha się między 1,5 a 1,2.

Jak szybko rząd chce to osiągnąć? W strategii przyjął dwa warianty. Jeden (wariant B) jest optymistyczny i ambitny. Zakłada, że współczynnik dzietności na poziomie zastępowalności pokoleń zostanie osiągnięty już w 2040 r. Oznacza wzrost o 0,68 dziecka na kobietę w stosunku do roku 2019.

Zobacz także: Demografia w Polsce jak grzyb. Socha: Musimy działaś szybko i skutecznie

"Wzrost współczynnika dzietności w zasadzie o połowę w 20 lat to bardzo, bardzo optymistyczne założenie" - ocenia na Twitterze ekonomistka Hanna Cichy.

Natomiast w wariancie nieco mniej optymistycznym (wariant A), do 2040 roku współczynnik dzietności wzrośnie do poziomu 1,8 dziecka na kobietę, a poziom 2,1 zostanie osiągnięty w 2100 roku. Przypomnijmy, że w 2019 roku wynosił on w Polsce wyniósł 1,42, a w 2020 roku 1,39.

- Strategia oparta jest o współczynnik dzietności, który nie jest skorygowany o migracje. Gdyby uwzględnić, że część Polek wyjechała za granicę, to dane byłby inne. Można zatem mieć wątpliwości, na ile rzetelne są przyjęte przez rząd założenia – mówi money.pl Michał Brzeziński, ekonomista z Uniwersytetu Warszawskiego.

Polaków i tak będzie mniej

Nawet jeśli sprawdzą się rządowe prognozy, Polaków i tak będzie mniej, ale uda się jednak uniknąć katastrofy. W wariancie B populacji Polski w 2100 roku ma wynieść 33,1 mln, natomiast w miej optymistycznym wariancie A nieco mniej, bo 30,7 mln. Natomiast jeśli nic się nie zmieni, to populacja Polski skurczy się do 16,3 mln - wynika z szacunków ONZ.

Z problemem dzietności boryka się wiele państw w UE. Gorzej od Polski wypadają Włochy, Hiszpania czy Finlandia. Jednak w wielu krajach dzietność jest wyższa niż w Polsce, jak choćby u naszych sąsiadów: w Czechach, Słowacji czy państwach bałtyckich.

"Strategia Demograficzna 2040" kontra XXI wiek

Aby monitorować postępy realizacji strategii, rząd przyjął kilka wskaźników. Jednym z nich jest spadek liczby rozwodów.

"Najlepiej na rozwój dziecka wpływają trwałe rodziny uformowane przez oboje rodziców. Szczególna rola przypada tu sformalizowanym małżeństwom, które nie tylko są najtrwalszą formą związku, ale również mają największą dzietność" - czytamy w strategii.

Tymczasem w Polsce 25 proc. dzieci rodzi się poza małżeństwem - wynika z danych Eurostatu za 2019 rok. Na Islandii prawie 70 proc., a w Norwegii, Francji, Słowenii czy Bułgarii ok 57-60 proc. Wszystkie te kraje mają współczynnik dzietności wyższy od Polski. Każdy kraj ma swoje uwarunkowania kulturowe, ale poniższe dane pokazują, że związek między małżeństwem a dzietnością w danej populacji wcale nie jest oczywisty.

"Nie wszystkie obszary "Strategii Demograficznej" weszły w XXI w. Jest cały rozdział o zdrowiu i niepłodności, ani słowa o in vitro. W rozdziale o opiece wychwalana jest opieka sprawowana przez babcie i dziadków, abstrahując do tego, że oni też są jeszcze w wieku produkcyjnym" - ocenia Hanna Cichy.

"Nie zaskakujące, ale i tak smutne: aspiracje życiowe kobiet traktowane są jako przeszkoda dla wyższej dzietności, a nie trwałe uwarunkowanie, które wymusi zmiany modelu rodziny i polityki rodzinnej. "Równość" pada raz, jako równość szans w szkole" - dodaje. Zauważa jednak, że w kwestii opieki nad dziećmi plusem jest program Maluch+ oraz kapitał opiekuńczy.

Pułapka niskiej dzietności

Dlaczego wyjście z pułapki niskiej dzietności jest takie ważne? Wiele usług publicznych opartych jest na założeniu, że dzięki dużej liczbie pracujących będą w przyszłości napływały składki i podatki. Przykładem jest system emerytalny czy system opieki zdrowotnej.

A prognozy dla Polski są bardzo pesymistyczne. Wynika z nich, że jeśli nic się nie zmieni, to za kilka dekad Polacy będą najstarszym społeczeństwem w Europie. Podczas gdy w 2019 roku na stu Polaków w wieku 15-64 lata przypadało 26 powyżej 65. roku życia. Za pięćdziesiąt lat, czyli w 2070 roku, na 100 Polaków w wieku 15-64 lata będzie przypadać aż 62 seniorów.

Obywatelstwa brak

W niektórych państwach wskaźnik dzietności poprawia migracja. W naszym kraju takiego efektu w statystykach nie widać. W Polsce zaledwie 2 proc. dzieci rodzą matki, które same urodziły się za granicą. Natomiast a na Cyprze, w Austrii i Belgii to ok. 30 proc.

Starzenie się społeczeństwa i związane z tym negatywne konsekwencje dla gospodarki to wyzwanie nie tylko dla polityki rodzinnej, ale też polityki migracyjnej. Jesteśmy najszybciej starzejącym społeczeństwem w UE, a do tego mamy najniższy wiek emerytalny. W takiej sytuacji, nawet jeśli założymy, że współczynnik dzietności faktycznie będzie rósł, potrzebna jest też mądra polityka migracyjna.

- Są badania, które pokazują, że w najbliższych dekadach w Polsce będzie brakowało kilku milionów pracowników – mówi Michał Brzeziński.

- Migranci czasowi z Ukrainy mogą wrócić do swojego kraju, np. jeśli sytuacja na Ukrainie będzie się poprawiała albo mogą pojechać do innych krajów UE. Bez polityki nadawania obywatelstwa i asymilacji nie jesteśmy zabezpieczeni przed odpływem migrantów - dodaje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(766)
Piłat
3 lata temu
Jak wykończą część Polaków albo szczepionkami albo koronawirusem,to pieniądze znajdą na ich kontach!!!Już dziś wiele starszych osób ,po wprowadzeniu obostrzeń i nowosenych form kontaktu,poumierało zostawiając pieniądze na kontach.
EMIGRACJA
3 lata temu
Główny powód jest taki iż; - dawnej dzieci pomagały rodzicom i spokój rodziców wiązał się z ich dziećmi. - dziś HARACZ zwany alimentami na dorosłe dzieci niszczy rodziny a 18-25 latkowie udają naukę na turystyce przestrzeni a w tym czasie zatyrani rodzice popadają w biedę i ściga ich komornik. Na koniec w NAGRODĄ DPS To jest główny powód tego że ludzie nie widzą żadnego sensu z posiadania potomstwa !!! PS; Ale w PL jest masę pasożytów które chcą się do dzieci przyczepić, nic nie robić i bawić się za kaskę partnera czy rodziców. Do tego nauka coraz więcej kosztuje a szkoły ciągną się w nieskończoność ......
Ania
3 lata temu
Jest wiele czynników wpływających na dzietność. Mężczyźni muszą brać odpowiedzialność za spłodzone dzieci a nie twierdzić że to problem kobiety. Branie odpowiedzialności to łożenie na wychowanie a nie miganie się. Kobieta z dzieckiem nie może powiedzieć że nie ma pracy to nie będzie wychowywać dziecka. Musi jakoś sobie poradzić. Jak ma słabo płatną pracę to wszystko co zarobi odda opiekunce. Nie opłaca się wtedy pracować. Nie ma z czego utrzymać dziecka i gdzie go zostawić żeby móc pracować to nie ma więcej dzieci. A jeszcze jej odbiorą to dziecko bo warunków do wychowania nie ma. Kółeczko się zamyka.
Kuki
3 lata temu
Wcale się nie dziwię że kobiety nie chcą i boją się zachodzić w ciążę. To nie jest przyjazny kraj dla macierzyństwa.
Zenek
3 lata temu
Politycy w Polsce nie potrafia myśleć racjonalnie a tym samym szkodza spoleczenstwu. Brak im wyobrazni, wizji, nie potrafia planować, przewidywac i dopasowywac sie do zmian. Zeby osiagnac rezultaty musieliby juz teraz umozliwic singielkom dostep do invitro. Znam mnostwo kobiet, ktore chcialyby dzieci ale u nas w miescie jest wiekszosc gejów. W Szwecji nie ma z tym problemow, zamawiasz do domu zestaw do inseminacji i juz jestes w ciazy. Moze to okrutne ale czas i spoleczenstwo sie zmieniaja czy tego chcemy czy nie a politycy zamiast sztucznie na sile trzymac sie swojej ideologii ( chodzi o wladze bo moralnosci i zasad nie maja) powinni dzialac. Kto to slyszal, zeby mowiac o demografii p... o komforcie dziecka, to sa zupelnie inne sprawy.
...
Następna strona