Tablice alimentacyjne miały pomóc, wywołały burzę. Rzecznik Praw Dziecka komentuje
Ministerstwo Sprawiedliwości opracowało specjalne tablice, które mają pomagać sędziom w podejmowaniu orzeczeń o alimentach. To rozwiązanie jednak spotkało się z falą krytyki z różnych stron. Wiemy, jak nowy pomysł ocenia Rzeczniczka Praw Dziecka.
Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowało, że prezesi wszystkich sądów apelacyjnych otrzymają nowe narzędzie, które ma pomóc sędziom w podejmowaniu orzeczeń o alimentach. Resort przekonuje, że tablica alimentacyjna, choć nie stanowi źródła prawa, ma przyczynić się m.in. do skrócenia czasu trwania postępowań.
"Zwiększy się przejrzystość, ułatwi mediacje i pomoże osiągnąć porozumienie bez konieczności angażowania sądu. Dla rodziców oznacza to większą przewidywalność oraz mniejsze napięcia związane z ustalaniem alimentów" - przekonywał resort sprawiedliwości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprzedaje 300 aut rocznie. Unika rynku niemieckiego
Tablice alimentacyjne. "Spektakularna katastrofa"
Pomysł bardzo szybko jednak wzbudził kontrowersje w wielu środowiskach. Krytycy tablic alimentacyjnych, podkreślają, że wysokość proponowanych alimentów w niektórych wypadkach nie zostawia wiele do życia rodzicowi, który musi pokryć opłatę.
Spektakularna katastrofa. MS tą publikacją zapewne pogrzebało potencjalne korzyści z wprowadzenia tzw. Tabeli Alimentacyjnej - użytecznego narzędzia, które może służyć dobru dziecka, deeskalacji konfliktów między rodzicami i ulżyć sądom. Może, jeśli jest przemyślane - napisał na platformie X Bartosz Pilitowski z Fundacji Court Watch.
"Rodzic zobowiązany do alimentów dla trójki dzieci w wieku 16-18 lat zarabia 9000 zł brutto, czyli 6465 zł netto. Z tego ma płacić... 5280 zł alimentów, po 1760 zł na dziecko. Jeden rodzic ma więc do dyspozycji 7680 zł netto (5280 zł alimentów + 3x800 zł) bez własnych dochodów, a drugiemu zostaje... 1185 zł na przeżycie. W tym mieszkanie i dojazdy do pracy"- wylicza Stowarzyszenie na rzecz Chłopców i Mężczyzn
"Apelujemy do ministerstwa o pilne wycofanie tych tablic! Będą one prowadzić do nakręcania konfliktów między rodzicami. Bezpośrednim skutkiem przyjęcia takich zasad będzie przejście rodziców zobowiązanych do szarej strefy i więcej wyroków skazujących na więzienie za niepłacenie alimentów" - dodają przedstawiciele stowarzyszenia.
"Muszę przyznać, że Ministerstwo Sprawiedliwości wprowadza walkę z dzietnością na zupełnie nowy poziom. Najwyraźniej ojciec dwójki dzieci na umowie o pracę, którego zostawia żona, nie będzie mógł normalnie egzystować niezależnie od tego, ile zarabia. Jeżeli to nie powstrzyma młodych mężczyzn przed posiadaniem dzieci, to już nie wiem, co może zadziałać" - ocenił nowy pomysł Kamil Cisowski z Domu Inwestycyjnego Xelion.
"Większa dzietność to nasz priorytet narodowy? To dlaczego Ministerstwo Sprawiedliwości wprowadza taryfę na alimenty, które zrobią biedakiem mężczyznę z 2 dzieci, którego zostawi żona?" - zastanawia się także Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP.
Ministerstwo już zareagowało na krytykę i zapowiada zmiany.
"Tablice alimentacyjne mają pomagać, a nie wzbudzać kontrowersje. Dobro dziecka jest wartością nadrzędną, ale nie możemy pomijać głosu rodziców. Wsłuchując się w Państwa uwagi, ponownie je przeanalizujemy, skonsultujemy tablice raz jeszcze z ekspertami i organizacjami społecznymi" - poinformowała w mediach społecznościowych wiceministra Zuzanna Rudzińska-Bluszcz.
Tablice alimentacyjne. Biuro Rzecznika Praw Dziecka komentuje
Do sprawy, w odpowiedzi na pytania money.pl, odniósł się także Rzecznik Praw Dziecka.
- W ocenie Rzeczniczki Praw Dziecka wprowadzenie tablic alimentacyjnych jako narzędzia pomocniczego dla sędziów jest działaniem oczekiwanym i pożądanym - komentuje dla money.pl Paulina Nowosielska rzeczniczka prasowa Rzeczniczki Praw Dziecka Moniki Horny-Cieślak.
- W kontekście poprawy sytuacji ekonomicznej dzieci konieczne jest jednak nie tylko usprawnienie procesu ustalania przez sąd wysokości świadczenia alimentacyjnego, ale też nieuchronność i skuteczność egzekwowania tych świadczeń - uważa Paulina Nowosielska.
- Monika Horna-Cieślak stoi na stanowisku, że tablice alimentacyjne powinny uwzględniać sytuację rodzinną wszystkich uczestników postępowania. A zwłaszcza takie czynniki, jak: wiek dziecka, liczbę dzieci pozostających na utrzymaniu osoby zobowiązanej do alimentacji, rodzaj ustalonych kontaktów z dzieckiem, a także faktyczny dochód (w tym różnice jego wysokości zależnie od regionu kraju) - dodaje rzeczniczka.
Jak ministerstwo wyliczyło kwoty tablic alimentacyjnych?
Resort poinformował, że wartości w tabeli odzwierciedlają szacunkowe miesięczne koszty zaspokojenia podstawowych potrzeb osoby uprawnionej, takich jak: wyżywienie, mieszkanie, edukacja, kultura, zdrowie, higiena, transport, łączność i inne uzasadnione wydatki.
Tablica alimentacyjna zawiera modelowe kwoty miesięcznych świadczeń, wyliczone na podstawie trzech kluczowych zmiennych: dochodu osoby zobowiązanej do płacenia alimentów, wieku dziecka oraz liczby dzieci, wobec których osoba ta ma obowiązek alimentacyjny.
MS wskazało, przyjęty system oparty jest na progresywnym modelu - wysokość alimentów rośnie wraz z dochodem zobowiązanego oraz wiekiem dziecka. Punktem wyjścia jest tzw. kwota bazowa, którą Instytut Pracy i Spraw Socjalnych (IPiSS) ustalił na 70 proc. minimum socjalnego na dziecko za 2024 rok.
Na jej podstawie wyliczane są wysokości świadczeń w podziale na pięć grup wiekowych dzieci: 0–7 lat, 8–11 lat, 12–15 lat, 16–18 lat oraz powyżej 18. roku życia. Następnie, kwoty wzrastają o 12,5 proc. dla każdej wyższej grupy wiekowej dziecka, 10 proc. co każde 800 zł wzrostu dochodu (do 8300 zł), a powyżej – 15 proc. za każde 800 zł dodatkowego dochodu.