Budowlanka na krawędzi stagnacji. Dramatyczny zjazd w inwestycjach infrastrukturalnych
Listopadowe dane GUS przynoszą słodko-gorzki obraz polskiego sektora budowlanego. Choć ogólny wynik jest minimalnie "nad kreską", to w szczegółach widać głębokie pęknięcia. Podczas gdy firmy wykończeniowe przeżywają boom, wielkie inwestycje inżynieryjne gwałtownie hamują.
Główny Urząd Statystyczny opublikował najnowsze dane dotyczące produkcji budowlano-montażowej za listopad 2025 roku. Wynika z nich, że sektor balansuje na granicy wzrostu i recesji, notując symboliczny wynik dodatni na poziomie 0,1 proc. w ujęciu rocznym.
Listopad 2025 roku w polskim budownictwie upłynął pod znakiem wyraźnego rozwarstwienia koniunktury. Z jednej strony mamy do czynienia z niezwykle silnym odbiciem w pracach specjalistycznych i wykończeniowych, z drugiej – obserwujemy niepokojące załamanie w sektorze inżynierii lądowej i wodnej. Dane te są kluczowym papierkiem lakmusowym dla stanu całej gospodarki, pokazującym, w jakim tempie realizowane są zarówno inwestycje prywatne, jak i wielkie projekty publiczne.
Sprzedaje setki aut miesięcznie. Zdradza, na czym zarabia dealer
Symboliczny wzrost maskuje głębsze problemy
Zgodnie ze wstępnymi danymi zaprezentowanymi przez GUS, produkcja budowlano-montażowa w cenach stałych była w listopadzie 2025 roku wyższa o zaledwie 0,1 proc. w porównaniu z analogicznym miesiącem roku poprzedniego. Jest to wynik, który analitycy rynkowi określają mianem "płaskiego" – nie mamy do czynienia ani z wyraźnym kryzysem, ani z impulsem wzrostowym.
Sytuacja wygląda nieco gorzej, gdy spojrzymy na dynamikę miesiąc do miesiąca. W porównaniu z październikiem 2025 roku, wartość produkcji spadła o 0,7 proc. Jeszcze wyraźniej spowolnienie widać w danych wyrównanych sezonowo (czyli po oczyszczeniu statystyk z wpływu czynników takich jak pogoda czy liczba dni roboczych). W tym ujęciu odnotowano spadek produkcji o 1,0 proc. w skali roku oraz o 0,9 proc. w relacji do poprzedniego miesiąca.
Warto w tym miejscu wyjaśnić, dlaczego dane wyrównane sezonowo są tak istotne dla ekonomistów. Budownictwo jest branżą niezwykle wrażliwą na kalendarz i aurę. Surowe dane mogą być zaburzone przez to, że w danym roku listopad był cieplejszy lub miał więcej dni roboczych. Wskaźnik wyrównany sezonowo pokazuje "czystą" kondycję branży – i w tym przypadku sugeruje ona lekką zadyszkę sektora.
Budownictwo trzech prędkości
Najciekawsze wnioski płyną jednak z analizy struktury tego wzrostu. Polski sektor budowlany w końcówce 2025 roku przypomina maszynę, w której poszczególne tryby kręcą się w zupełnie różnych kierunkach i z różną prędkością. GUS dzieli rynek na trzy główne kategorie, a rozrzut wyników między nimi jest w tym miesiącu gigantyczny.
1. Boom w pracach specjalistycznych
Zdecydowanym liderem wzrostów są przedsiębiorstwa zajmujące się robotami budowlanymi specjalistycznymi. W tej kategorii odnotowano imponujący skok o 18,9 proc. w ujęciu rocznym. To wynik, który ratuje cały odczyt produkcji budowlano-montażowej przed wejściem w strefę spadków.
Co kryje się pod tym terminem? Roboty specjalistyczne to przede wszystkim prace wykończeniowe, instalacyjne, przygotowanie terenu pod budowę oraz – co w obecnych realiach rynkowych kluczowe – termomodernizacje i remonty. Tak wysoka dynamika może sugerować, że Polacy oraz firmy masowo inwestują w poprawę efektywności energetycznej istniejących budynków lub finalizują inwestycje rozpoczęte w poprzednich kwartałach.
2. Solidny wynik "kubaturówki"
Na drugim biegunie wzrostów znajduje się wznoszenie budynków. Tutaj dynamika również jest pozytywna i wynosi 8,0 proc. rok do roku. Sektor ten obejmuje zarówno budownictwo mieszkaniowe (deweloperskie i indywidualne), jak i budynki niemieszkalne (biura, magazyny, hale przemysłowe).
Wzrost o 8 proc. to sygnał, że mimo wysokich kosztów finansowania i niepewności gospodarczej, place budów nie opustoszały. Deweloperzy kontynuują realizację projektów, a popyt na nowe powierzchnie – czy to mieszkalne, czy komercyjne – wciąż generuje ruch w interesie. Warto odnotować, że w ujęciu miesięcznym (listopad do października) ten segment urósł o 2,6 proc., co jest dobrym wynikiem jak na końcówkę roku budowlanego.
3. Załamanie w inżynierii
Obraz rynku psuje jednak trzeci, niezwykle ważny segment: budowa obiektów inżynierii lądowej i wodnej. Tutaj mamy do czynienia z tąpnięciem o 12,8 proc. w porównaniu z listopadem 2024 roku. To właśnie ten wynik ciągnie cały indeks w dół.
Inżynieria lądowa to domena wielkich inwestycji infrastrukturalnych: dróg, mostów, autostrad, linii kolejowych czy rurociągów. Głównym zamawiającym jest tu zazwyczaj sektor publiczny (rząd, samorządy, spółki skarbu państwa). Tak głęboki spadek może świadczyć o luce w finansowaniu inwestycji, opóźnieniach w przetargach lub problemach z uruchamianiem nowych środków unijnych. Zmniejszenie produkcji w tym dziale widać również w relacji miesięcznej – spadek o 5,4 proc. względem października to wyraźny sygnał wyhamowania prac w terenie.
Remonty zamiast nowych inwestycji?
Analiza danych GUS pozwala również spojrzeć na rynek przez pryzmat charakteru wykonywanych prac. Tutaj również widać wyraźną zmianę trendu, która może świadczyć o ostrożności inwestorów.
W listopadzie 2025 roku produkcja związana z pracami o charakterze remontowym wzrosła aż o 7,8 proc. rok do roku. Jest to znaczące odbicie, zwłaszcza jeśli przypomnimy sobie, że rok wcześniej (w listopadzie 2024) kategoria ta notowała głęboki spadek o blisko 14 proc. Obecny wzrost potwierdza tezę, że rynek przesuwa ciężar aktywności z budowania "od zera" na modernizację i utrzymanie istniejącej substancji.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w przypadku robót inwestycyjnych. Tutaj odnotowano spadek o 3,2 proc. w skali roku. Prace inwestycyjne to te, które tworzą nowe środki trwałe – nowe fabryki, nowe osiedla, nowe drogi. Ujemna dynamika w tym obszarze jest sygnałem ostrzegawczym dla ekonomistów, ponieważ inwestycje są kołem zamachowym przyszłego wzrostu gospodarczego. Jeśli firmy i państwo budują mniej nowych obiektów, może to w przyszłości przełożyć się na niższy potencjał wytwórczy gospodarki.
Warto zauważyć, że spadek w inwestycjach pogłębił się również w ujęciu miesięcznym (o 3,9 proc. w stosunku do października), podczas gdy prace remontowe w tym samym czasie wzrosły o 6,5 proc. Mamy więc do czynienia z jasnym trendem: Polska w końcówce 2025 roku bardziej się remontuje, niż rozbudowuje.
Krajobraz po jedenastu miesiącach
Pojedynczy miesiąc może być mylący, dlatego warto spojrzeć na szerszy obraz obejmujący okres od stycznia do listopada 2025 roku. W tym ujęciu produkcja budowlano-montażowa wzrosła łącznie o 0,4 proc. w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego.
Ten skumulowany wynik pokazuje, że rok 2025 jest dla budownictwa rokiem stagnacji z lekkim wskazaniem na plus. Jednakże, gdy zajrzymy w głąb statystyk narastających, widać, że listopadowy boom w budowie budynków (+8 proc.) nie był w stanie zniwelować słabszych wyników z poprzednich miesięcy.
W okresie styczeń-listopad 2025:
- Roboty budowlane specjalistyczne: Wzrost o 9,4 proc. To jedyny segment, który "ciągnie" wynik całego roku w górę.
- Wznoszenie budynków: Spadek o 3,0 proc. Mimo dobrego listopada, cały rok jest dla "kubaturówki" na minusie. Oznacza to, że wcześniejsze miesiące były dla deweloperów znacznie trudniejsze.
- Inżynieria lądowa i wodna: Spadek o 2,6 proc. Słaby listopad tylko pogłębił negatywny trend widoczny przez większość roku.
Również podział na inwestycje i remonty w ujęciu rocznym wygląda ciekawie i nieco inaczej niż w samym listopadzie. Narastająco od początku roku to prace inwestycyjne są na lekkim plusie (+1,0 proc.), podczas gdy remontowe notują minimalny spadek (-0,9 proc.). Listopad przyniósł więc odwrócenie tendencji widocznej w poprzednich kwartałach – nagłe przyspieszenie remontów i wyhamowanie inwestycji.
Kluczowy kontekst danych
Aby właściwie interpretować powyższe liczby, należy zrozumieć, skąd one pochodzą. Prezentowane przez GUS dane dotyczą tak zwanych "dużych" i "średnich" podmiotów gospodarczych. Badanie obejmuje przedsiębiorstwa zatrudniające powyżej 9 osób. Oznacza to, że statystyki te nie uwzględniają najmniejszych firm budowlanych, jednoosobowych działalności gospodarczych oraz "złotych rączek", które często operują w szarej strefie lub na bardzo lokalnych rynkach.
Można przypuszczać, że w segmencie mikrofirm sytuacja może wyglądać nieco inaczej, zwłaszcza w branży wykończeniowej, która jest silnie rozdrobniona. Niemniej jednak, to właśnie firmy 9+ realizują większość kluczowych kontraktów w gospodarce i to ich kondycja determinuje wskaźniki makroekonomiczne.
Warto również zwrócić uwagę na punkt odniesienia. GUS podaje, że w porównaniu z przeciętną miesięczną wartością z 2021 roku, produkcja w listopadzie 2025 była wyższa o 23,1 proc. To pokazuje, że mimo obecnego spowolnienia (czy wręcz stagnacji dynamiki rocznej), wolumen prac budowlanych w Polsce pozostaje na historycznie wysokim poziomie. Nie mamy do czynienia z zapaścią, a raczej z wytraceniem impetu wzrostowego po latach hossy.
Co to oznacza dla portfeli Polaków?
Dane o produkcji budowlano-montażowej mają bezpośrednie przełożenie na sytuację finansową gospodarstw domowych i przedsiębiorstw. Stabilizacja na poziomie "zera plus" ma swoje dobre i złe strony.
Z perspektywy osób planujących budowę domu lub remont, wyhamowanie dynamiki inwestycyjnej może (choć nie musi) zwiastować stabilizację cen usług. Skoro wielkie budowy infrastrukturalne hamują (-12,8 proc.), wykonawcy mogą agresywniej walczyć o mniejsze zlecenia, co teoretycznie powinno powstrzymywać wzrost kosztów robocizny.
Z drugiej strony, boom w robotach specjalistycznych (+18,9 proc.) sugeruje, że fachowcy od instalacji, elektryki czy wykończeniówki są nadal rozchwytywani. W tym segmencie trudno liczyć na spadki cen czy łatwą dostępność terminów. Wysoki popyt na te usługi prawdopodobnie utrzyma presję cenową na wysokim poziomie.
Dla rynku mieszkaniowego wzrost w kategorii "wznoszenie budynków" w listopadzie jest sygnałem, że podaż nowych lokali nie zamarła. Deweloperzy wciąż budują, co jest kluczowe dla równoważenia popytu i stabilizacji cen mieszkań. Gdybyśmy w tym segmencie widzieli spadki podobne do tych w inżynierii, groziłoby nam gwałtowne ograniczenie oferty mieszkaniowej w perspektywie kolejnych 12-24 miesięcy.
Czekanie na impuls trwa
Listopadowe dane GUS to obraz sektora w zawieszeniu. Polska branża budowlana w 2025 roku nie jest ani w fazie dynamicznego rozwoju, ani w głębokim kryzysie. Jest w fazie wyczekiwania.
Kluczowym problemem pozostaje inżynieria lądowa. Spadek o blisko 13 proc. w tym segmencie to "czerwona flaga". Bez odblokowania dużych przetargów publicznych, uruchomienia środków z KPO czy funduszy spójności na szeroką skalę, ta noga budownictwa będzie kulała, ciągnąc w dół cały wynik gospodarczy.
Z drugiej strony, niezwykła witalność firm specjalistycznych pokazuje, że rynek potrafi adaptować się do zmieniających się warunków, znajdując nisze w modernizacjach i remontach. Rok 2025 zamkniemy prawdopodobnie z wynikiem oscylującym wokół zera lub na minimalnym plusie. Prawdziwym testem dla branży będzie jednak rok 2026 i to, czy uda się wówczas reaktywować wielkie inwestycje infrastrukturalne, które dziś wyraźnie złapały zadyszkę.