"To są bzdury". Pułkownik krytykuje słowa wiceszefa PGZ
W wywiadzie dla money.pl Arkadiusz Bąk z PGZ stwierdził, że prognozy dotyczące zużycia amunicji przez Ukrainę są "znacznie zawyżone", a produkcja 150-180 tys. pocisków 155 mm rocznie wystarczy. Były szef Agencji Wywiadu, płk Andrzej Derlatka, ostro skrytykował tę opinię, twierdząc, że "to kropla w morzu potrzeb".
W wywiadzie Łukasza Kijka dla money.pl wiceprezes PGZ Arkadiusz Bąk stwierdził, że dane dotyczące zużycia amunicji przez Siły Zbrojne Ukrainy są "znacznie zawyżone". Zapytany o plany produkcji 150-180 tysięcy sztuk amunicji kalibru 155 mm rocznie, Bąk uznał, że to wystarczająca ilość, mimo że według zachodnich analiz Ukraina zużywa od 4 do 9 tysięcy takich pocisków dziennie.
Przedstawiciel polskiego koncernu zbrojeniowego argumentował, że gdyby te liczby były prawdziwe, wszystkie ukraińskie haubice musiałyby być poddawane remontom co tydzień. Wskazywał również, że ukraińska armia głównie wykorzystuje starszą amunicję kalibru 152 mm o zasięgu 17-18 km, podczas gdy nowoczesne polskie pociski mają zasięg do 40 km.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prezes globalnej firmy ostro o Rosji. "Nic jej nie pomoże"
Były szef Agencji Wywiadu: To są bzdury
Opozycję do tej tezy wyraził były szef Agencji Wywiadu, płk Andrzej Derlatka, który w ostrych słowach skrytykował tę opinię. - 200 tysięcy, tak jak Polska chce produkować, to kropla w morzu potrzeb. To są bzdury - powiedział. Według Derlatki, Rosja, która przewyższa NATO pod względem produkcji amunicji, "jest lepiej przygotowana do wojny artyleryjskiej niż wszystkie kraje NATO".
Były szef Agencji Wywiadu wskazał również, że wojna z Rosją będzie toczyć się na warunkach rosyjskich, z ogromnym wykorzystaniem artylerii i innych środków, takich jak drony. - Na czas wojny 200 tysięcy to kropla w morzu potrzeb. Musimy mieć liczne armie, świetnie uzbrojone i wyposażone w amunicję - dodał.
Podkreślił również, że "musimy postawić na ludzi naprawdę mądrych, daleko widzących", a nie na osoby, które "szykują nam katastrofę". Zauważył, że zapóźnienie w produkcji amunicji w Polsce i w innych krajach europejskich może mieć poważne konsekwencje w kontekście dalszego rozwoju wojny na Ukrainie.