Trump ostrzega giganta. "W przeciwnym razie będzie płacił co najmniej 25 proc. cła"

"Już dawno temu poinformowałem Tima Cooka z Apple, że oczekuję, iż sprzedawane w USA iPhone'y będą produkowane w Stanach Zjednoczonych, a nie w Indiach czy innym kraju. W przeciwnym razie Apple będzie musiał płacić cła w wysokości co najmniej 25 procent" - ostrzegł Trump na swojej platformie społecznościowej Truth Social.

Tego samego dnia Trump ogłosił w swoich mediach społecznościowych, że wskutek "rozmów z UE prowadzonych donikąd" skłania się, by USA nałożyły od 1 czerwca 50-procentowe cła na import z Unii Europejskiej. Po tych słowach natychmiast zareagowały giełdy, umocnił się też dolar.

Wracając do presji nałożonej na Apple, koncern dołączył tym samym do takich firm jak Amazon i Walmart, które również znalazły się na celowniku polityki celnej administracji Trumpa - ocenia agencja Associated Press.

Cook wcześniej w maju oświadczył, że większość iPhone'ów sprzedawanych w USA w nadchodzących miesiącach będzie pochodziła z fabryk w Indiach. Koncern stara się w ten sposób uniknąć ceł nałożonych przez administrację Trumpa na produkty importowane z Chin. I to mimo tego, że niedawne porozumienie USA-Chiny oznaczało czasowe obniżenie taryf z 145 do 30 procent (oraz ze 125 do 10 w Chinach).

CNN przytacza, że obecnie około 90 procent wszystkich iPhone'ów jest montowanych w Chinach. Jeszcze przed deeskalacją wojny handlowej elektronika i komponenty do niej pojawiły się na liście towarów zwolnionych z ceł na import. Apple sprzedaje w USA ponad 60 milionów iPhone'ów rocznie.

Kluczowy dostawca Apple, firma Foxconn, inwestuje 1,5 miliarda dolarów w rozszerzenie produkcji w Indiach. Trump krytykował te plany podczas swojej wizyty na Bliskim Wschodzie w ubiegłym tygodniu. Oświadczył wtedy, że ma "mały problem z Timem Cookiem". "Słyszę, że budujesz w całych Indiach. Nie chcę, żebyś budował w Indiach".