Umowa rozwiązana. Andrzej Duda nie wróci do pracy na Uniwersytecie Jagiellońskim
Andrzej Duda od 1997 roku był zatrudniony na Wydziale Prawa i administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. Po objęciu urzędu prezydenta przebywał na bezpłatnym urlopie. Do pracy na krakowskiej uczelni jednak nie wróci. Umowa o pracę została rozwiązana za porozumieniem stron.
6 sierpnia oficjalnie kończy się prezydentura Andrzeja Dudy. Były prezydent otrzyma trzymiesięczną odprawę w wysokości ok. 80 tys. zł. Później na jego konto wpływać będzie comiesięczna prezydencka emerytura, która wyniesie 18 tys. zł. Może liczyć także na samochód i ochronę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Znany miliarder ujawnia po latach. "Stracona okazja"
- Mam 53 lata i dużo energii w sobie. To za wcześnie, żeby przechodzić na jakąś emeryturę - mówił w poniedziałek w Polsacie. O swojej przyszłości wspomniał także w orędziu wygłoszonym we wtorkowy wieczór.
Nie żegnam się. Pozostaję w służbie, choć w innej roli. Będę nadal aktywny, zarówno w Polsce, jak i poza jej granicami, zawsze zabiegając o sprawy Rzeczpospolitej - podkreślił Duda.
Andrzej Duda od 1997 roku był zatrudniony na Wydziale Prawa i administracji UJ. Po objęciu urzędu prezydenta przebywał na bezpłatnym urlopie. Za jego okres nie otrzymywał wynagrodzenia i nie wlicza się on do stażu pracy. Do pracy na uczelni jednak nie wróci.
Umowa o pracę została rozwiązana za porozumieniem stron - taką informację przekazał PAP w środę rzecznik uczelni Marcin Kubat.
B. prezydent rozpoczął studia na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego w 1991 roku. Tytuł magistra prawa uzyskał we wrześniu 1996 roku, a stopień doktora nauk prawnych - w styczniu 2005 roku. Tytuł jego rozprawy doktorskiej brzmiał: "Interes prawny w polskim prawie administracyjnym". Był zatrudniony na stanowisku asystenta z doktoratem.
Mocne słowa Zimmermanna: wstydzę się za Andrzeja Dudę
Z informacji "Wyborczej" wynika, że Duda sam miał zdecydować o złożeniu rezygnacji z pracy na krakowskiej uczelni. Powód? Poczuł się dotknięty lawiną krytyki, jaka spadła na niego ze strony kolegów z wydziału prawa po podpisaniu "lex Tusk".
Wstydzę się za Andrzeja Dudę. Wstydzę od początku jego prezydentury, gdy podjął pierwsze antykonstytucyjne kroki, ułaskawiając Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika - mówił w rozmowie z "Wyborczą" prof. Jan Zimmermann, były kierownik Katedry Prawa Administracyjnego na Wydziale Prawa i Administracji UJ i promotor przewodu doktorskiego Dudy.
- Przez te lata konstytucję, delikatnie mówiąc, nieustannie lekceważył. Tylko czasami odwoływał się do niej, jako do fundamentu państwa prawa, ale według mnie była to z jego strony tylko hipokryzja. Zabrnął tak, że nie widzę dla niego przyszłości w Polsce ani w świecie. Przecież na UJ nie wróci, w świecie nie ma czego szukać - dodał.