Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

TYLKO W MONEY.PL: Anna Streżyńska wraca do biznesu. Tworzy "Ministerstwo Cyfryzacji do kwadratu"

187
Podziel się:

Anna Streżyńska, była minister cyfryzacji za długo nie szukała nowej pracy. Wraca do biznesu, tworzy spółkę technologiczną. Zajmie się wdrażaniem nowych technologii dla biznesu. Specjaliści przyszli do niej wprost z resortu cyfryzacji. W rozmowie z money.pl opowiada o nowej pracy i kulisach odejścia z rządu.

Anna Streżyńska, była szefowa resortu cyfryzacji. Z administracji wraca do biznesu
Anna Streżyńska, była szefowa resortu cyfryzacji. Z administracji wraca do biznesu (STANISLAW KOWALCZUK)

Anna Streżyńska, była minister cyfryzacji, długo nie szukała nowej pracy. Wraca do biznesu i tworzy własną spółkę technologiczną. Zajmie się m.in. internetem rzeczy, inteligentnymi miastami i blockchain. Firmę nazwała... MC2 Solutions, czym oczywiście nawiązuje do Ministerstwa Cyfryzacji, z którego niedawno odeszła. W rozmowie z money.pl opowiada o nowej pracy i kulisach odejścia z rządu.

Mateusz Ratajczak, money.pl: Nie myślała pani, żeby... odpocząć?

*Anna Streżyńska, prezes MC2 Solutions i była Minister Cyfryzacji: *(śmiech) Myślałam nad tym, ale życie mnie pokonało. I właśnie startuję z firmą MC2 Solutions. To Ministerstwo Cyfryzacji podniesione do kwadratu. Czyli takie, jakie powinno być od początku.

Wkręca mnie pani.

Nie! Mam do resortu duży sentyment i dlatego znajduje się w nazwie nowo tworzonej spółki. Jestem jej współudziałowcem, prezesem zarządu.

To jednak złośliwość, a nie sentyment.

Tworzę zespół na bazie ludzi, którzy odeszli z ministerstwa wraz ze mną. Włożyliśmy w poprzednią pracę kawał życia. Kochaliśmy to, co robiliśmy w resorcie. Więc postanowiliśmy naprawdę nadać taką nazwę tylko z sentymentu. To nasz rodowód - miejsce, gdzie staliśmy się zespołem i przyjęliśmy kluczowe dla nas wartości.

I na czym polega inicjatywa?

To w sumie będzie sieć inicjatyw. Rozpoczynamy budowę i realizację projektów z szeroko rozumianej dziedziny nowych technologii, mamy już pierwsze zlecenia. Waluty cyfrowe, blockchain, sztuczna inteligencja, internet rzeczy w praktyce, inteligentny rozwój miast i regionów. I chyba mogłabym tak jeszcze z godzinę wymieniać. Mamy kompetencje, mamy wiedzę, mamy doświadczenie.

Ludzie od zadań specjalnych.

Wraz z grupą kilkunastu specjalistów odeszliśmy z Ministerstwa Cyfryzacji po rekonstrukcji rządu. Musieliśmy odpowiedzieć sobie na pytanie: co dalej?

Zaledwie kilka tygodni temu wyszliśmy na rynek pracy, a już wokół nas się zagęściło. Pojawiły się telefony, propozycje. Szybko zrozumiałam, że biznes nie szuka tylko Anny Streżyńskiej. Szuka całego zespołu ludzi. Na rynku nowych technologii wciąż jest nisza, a my mamy doskonałe kontakty, doświadczenie i markę. Znani jesteśmy z uczciwości i pracowitości. Zespoły buduje się latami, a my to już mamy.

MC2 Solutions to wspólna inicjatywa moja, moich dwu współpracowników i Viktora Romaniuka, czyli założyciela firmy Kinguin. Prowadzi platformę dla graczy, umożliwia handel grami. To społeczność ponad 7 milionów osób. Wymagający świat. Do tego prowadzi drużynę e-sportową.

"Wraz z grupą kilkunastu specjalistów odeszliśmy z Ministerstwa Cyfryzacji po rekonstrukcji rządu. Musieliśmy odpowiedzieć sobie na pytanie: co dalej?"

Viktor doszedł do wniosku, że stoi przed nowymi wyzwaniami technologicznymi. I szuka odpowiednich osób do współpracy, doradztwa, prowadzenia projektów. Jednocześnie jesteśmy przekonani, że wyzwania stojące przed Kinguin stoją przed wieloma biznesami w Polsce i na świecie. Dlatego z jednej strony będziemy zapleczem technologicznym dla tej firmy, a z drugiej otwieramy się na projekty z zewnątrz.

To duża inwestycja?

Trzon zespołu stanowi dziesięć osób. Wspólników łącznie jest czworo. Pozyskanie kapitału wcale nie było tak łatwe. Nie jest łatwo wystartować z biznesem technologicznym, gdy nie jest się młodzikiem. Są programy wsparcia dla 20-latków, które będą podbijać świat i tworzyć start-upy. Ale dla ludzi, którzy wyszli z korporacji i administracji, mają już doświadczenie, oferta jest ograniczona.

Nie uwierzę, że "Anna Streżyńska" nie otwiera paru drzwi.

Na szczęście tak się stało i dogadaliśmy się z Viktorem. To dla mnie ciekawa propozycja. Wiąże w sobie dużo nowych i dynamicznie rozwijających się rynków. Z jednej strony e-gaming, z drugiej wyzwania związane z blockchain. Rynek nowych rozwiązań IT jest chłonny i ciągle nieodkryty. To projekt na lata.

W zespole mam najbliższych współpracowników z MC, w tym Szefa Pionu IT, Arka Szczebiota, oraz Roberta Kalbarczyka, który odpowiadał u nas za transformację instytucji w sprawny "software house". To podstawa dobrego zarządzania naszą firmą. Mamy analityków, architektów, klasycznych deweloperów. Będziemy współpracować z innymi wykonawcami, którzy mają gotowe ekipy. Chcemy wejść na rynek i zacząć szybko pracę.

Zobacz także: Zobacz także: E-dowód i mDokumnety. Nowe usługi cyfrowe Polaków

Gra pani?

Do tej pory miałam kontakty głównie z firmami, które gry produkowały. Nie z zawodowymi graczami.

Pociągnęła pani ze sobą dużo osób z resortu?

Niektórzy odeszli zaraz po mojej dymisji. Cześć ludzi wróciła na rynek. Część do firm leasingowych, w których pracowali i trafili do nas tylko do poszczególnych projektów. Część ludzi już ma informacje, że ich projekty nie będą kontynuowane. I składają sami papiery. Część solidnie pracuje, a do tego szuka nowego miejsca.

Wszyscy czują się trochę oszukani. Przyszli dla konkretnego planu, dla konkretnych osób. W miarę, jak firma będzie rosnąć i znajdziemy na rynku więcej zleceń, to mam nadzieję, że ściągnę do siebie jeszcze więcej byłych współpracowników, którzy są teraz rozproszeni. Nie chcę stracić takiego zespołu.

Ma pani żal o to, jak to się skończyło?

Nie, ale jest mi szkoda. To, w jaki sposób potraktowano całą ekipę ministerstwa, było niegodne i szalenie niesprawiedliwe, zważywszy, jak bardzo ta ekipa się zmieniła i wzięła odpowiedzialność za zaniedbane wcześniej zadania.

"To, w jaki sposób potraktowano całą ekipę ministerstwa, było niegodne i szalenie niesprawiedliwe"

Nie wpadki, nie brak kompetencji. Polityka i układy między koalicjantami zdecydowały, że Anna Streżyńska jest już byłym ministrem. I naprawdę można zostawić tak to za sobą? Nie denerwować się?

Oczywiście, że to wszystko zabolało. Podporządkowałam całe życie pracy w Ministerstwie Cyfryzacji. Przeprowadziłam się do Warszawy, spałam po dwie godziny dziennie. Umówiłam się, że zrobię dobre reformy, więc chciałam stanąć dla tego zadania nawet na uszach. Ostatecznie przekonałam się, że umowa obowiązywała tylko jedną stronę. Mnie.

Odżyłam w ciągu trzech dni po dymisji. Przestałam się czuć upokarzana tymi wszystkimi informacjami, kto mnie dzisiaj odwołuje i za co. Do mojego dyrektora generalnego przestali dzwonić ministrowie i wypytywać o plany budynku, o zatrudnienie. Przestali żądać takich informacji. Wszystko się skończyło.

Zaraz. Resort był dzielony jeszcze przed dymisją?

Tak. Takie historie fatalnie oddziałują na zespół. Ludzie byli w ogromnym stresie. Uznałam, że musimy to przetrwać i robić swoje.

Przygotowywaliśmy wtedy koncepcję przekształcenia całego ministerstwa w agencję wykonawczą. I chcieliśmy to skończyć, ale szeregowi pracownicy nie byli w stanie normalnie funkcjonować. Mówili mi, że przez lata byli najgorsi i nikt się nimi nie interesował. A jak zaczęli robić wielkie i dobre projekty, to przyszło widmo zwolnień. Było mi ich żal. Ja sobie radzę z takimi sytuacjami. Nie pierwszy raz wylatuję z roboty państwowej.

I nie pierwszy raz przez politykę.

Oj tak. Ale ludzie, którzy pracują na stałe w resortach, mają trochę inne oczekiwania od życia, pracy. Oczekują spokoju. Nikt nie marzy o pracy od 8 do 16, bo harowali i do 18, i potrafili całą noc przesiedzieć w robocie. Ale mają pewność pracy.

I przez długie tygodnie widziałam, jak coraz bardziej się o siebie boją. Cały czas powtarzałam, że to wszystko nieprawda. Że to wszystko fejk. Kolorowałam rzeczywistość.

Jak?

Mówiłam, że to buldogi walczą pod dywanem. I dlatego jakieś odpryski lecą na nas. To był trudny okres.

Praca ministerstwa była sparaliżowana?

I to jak! Niektóre resorty z nami nie chciały współpracować. Biznes przestał się odzywać, odwrócił się plecami. Nikt nie był zainteresowany spotkaniem ze mną i pociągnięciem spraw do przodu. Choć wszystko trwało tygodniami, to był to już koniec.

Politycy nie lubią cyfryzacji. Trudne, niezrozumiałe.

Coś w tym jest. Cyfrowe państwo nie pozwala na wiele rzeczy, na nieszczelności systemu, fałszerstwa, marnowanie pieniędzy, głupotę, niestaranność czy opóźnienia. Wszystko jest utrwalane a informacja łatwo i powszechnie dostępna. Nawet polityków świadomych znaczenia technologii to odstrasza. A tutaj nie ma drogi na skróty. Nie ma cyfryzacji w połowie.

"Niektóre resorty z nami nie chciały współpracować. Biznes przestał się odzywać, odwrócił się plecami. Nikt nie był zainteresowany spotkaniem"

W Polsce, i w wielu miejscach na świecie, nie ma świadomości, że cyfryzacja poprawia ludziom życie. Ilu polityków ma podejście, że obywatelom należy się państwo, które im służy? Państwo, które pomaga, bo ludzie mają dość zmartwień i trudów na co dzień? Politycy patrzą na kraj z perspektywy imperium- władzy. Żądają, wymagają, kontrolują. Cyfryzacja odwraca ten stan rzeczy, tworzy możliwości.

Tylko kilka resortów i kilku ministrów rozumiało, że nad tym trzeba pracować. Chętnie rozmawiali, proponowali rozwiązania, akceptowali pomysły.

Ale pani weszła do tej rzeki świadomie!

Człowiek zawsze ma nadzieje. A ja na dodatek łatwo się nie poddaję.

To już wiemy, że to były płonne nadzieje.

Życie składa się z niespełnionych marzeń i zawiedzionych nadziei (śmiech). A tak poważnie to znałam ryzyko, proponowałam przed wyborami inną organizację zarządzania cyfryzacją.

Tuż po wyborach w 2015 roku zadzwonił do mnie prezes Jarosław Kaczyński i zaprosił na spotkanie. Prezes ceni nowoczesne technologie. Uważa, że to przyszłość młodych ludzi i szansa dla polskich specjalistów. Zaproponował mi pracę w rządzie. Dał mi wolną rękę, sama dobierałam współpracowników nawet wiceministrów, z reguły niepolitycznych fachowców. I to funkcjonowało uczciwie do momentu rekonstrukcji, chociaż nie spełniało głównego założenia, czyli decyzyjno-koordynacyjnej roli MC w rządzie w zakresie cyfryzacji.

Wtedy pojawił się Jarosław Gowin z propozycją nie do odrzucenia.

Nie mogłam wejść do partii, bo straciłabym ogromną zaletę i wartość Ministerstwa Cyfryzacji. Przyciągało otwartością. Dlatego trafili do nas ludzie z różnych stron ideowego świata. Cyfryzacja łączy, a nie dzieli.

A gdyby pani na słynnym wotum nieufności nie została na sali, tylko opuściła ją? Na dodatek rzuciła parę oskarżeń, mocnych słów. Może dla stanowiska warto było coś takiego zrobić.

Nie przyszło mi nawet do głowy by wychodzić.

To fundamentalnie się nie zgadza z tym, do czego zostałam powołana i jak zostałam wychowana.

A to przekonanie fundamentalnie nie pasuje do polskiej polityki.

Byłam przygotowana do odpowiadania na pytania posłów opozycji. Byłam przekonana, że takie padną. Miałam raporty, plany usuwania usterek w niektórych systemach. Siedziałam i czekałam na swoją kolej. Będzie temat, będę gadać.

Tematu nie było.

Opozycji nie chodziło, żeby rozmawiać o konkretach. To jasne. Ale z drugiej strony demonstracyjne wychodzenie z sali, to coś niepotrzebnego. To pokazanie, że nie mamy o czym rozmawiać. To niby są drobiazgi, ale oddalają od siebie ludzi.

Czyli wychodząc z KPRM było więcej w pani smutku czy ulgi?

Przez kilka tygodni słyszałam, że każdy z ministrów spotka się z premierem Mateuszem Morawieckim i przedstawi mu plan działania. Na podstawie tych rozmów premier miał decydować o losie ministra. Gdy znalazłam się na miejscu, to szybko okazało się, że żadnych rozmów nie będzie. Spotkanie miało być pożegnaniem. Zapowiedziałam, że mam inny plan na tę wizytę. Premier się zgodził i przez 30 minut słuchał mnie, choć było jasne, że to niczego nie zmieni. Jednak miałam szansę, po raz pierwszy od dwóch lat, przedstawić dokonania resortu i plan na przyszłość, a nawet koncepcję agencji cyfryzacyjnej w miejsce MC.

Następnego dnia obserwowałam uroczystość powołania nowego gabinetu. Poczułam ulgę, że wreszcie sprawy się wyjaśniły i wdzięczność, że ludzie nie stracili pracy, bo ostatecznie nie zlikwidowano resortu.

A gdyby przyszedł ktoś inny i powiedział, że spróbujmy jeszcze raz?

Na ten moment nie tylko ja, ale przede wszystkim moi współpracownicy, którzy się skusili na ministerstwo, stracili wiarę w obietnice, że dla każdego jest tu miejsce. Ludzie biznesu chcieli pełnić misję publiczną. Mieli robić świetne projekty dla Polski. Zasiedziali urzędnicy zmienili się w oczach i włączyli do wspólnej pracy, zapomnieli o typowym urzędniczym "nie-da-się". Wszyscy w zespole traktowali to jako wyzwanie i zaszczyt. Pracę dla 38 mln Polaków.

Dla ludzi z IT praca dla 38 mln Polaków to z jednej strony praca dla 38 mln klientów, wyzwanie rzadko spotykane na rynku, a w dodatku poczucie, że robi się to na wezwanie ojczyzny. Gdy to mówili, byli z tego dumni i ja byłam dumna z nich. Stanowią wspaniały przykład dla polskiej klasy politycznej, która może się od nich uczyć odpowiedzialności i determinacji.

praca
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(187)
marzena gerog...
5 lata temu
Porazajaca jest naiwnosc polaka,szkoda tylko tych co tak naprawde odczuja to na wlasnej skorze , wszystko co sie blyszczy i swieci juz sie podoba,
andrzej
6 lat temu
a co z halickim on ciągle CZEKA ?????????
fanMądrych
6 lat temu
Pani ANNO pani nie spełniała kryteriów , sama jest sobie pani winna , ani pani MIERNA ani WIERNA , do tego MĄDRA , KOMPETENTNA, TWÓRCZA i WYKSZTAŁCONA , nie pasowała pani do tych LUDOWYCH PAŃ I PANÓW to nie ta liga , nie ma czego żałować !!!
Hurek
6 lat temu
Uuuu, lipa, nie zagłosuje na PiS w następnych wyborach. Odwołali świetny zespół.
Krystel
6 lat temu
Pani Streżyńskiej życzę powodzenia. I niech Pani nie wchodzi do polityki ona potrafi zniszczyć .
...
Następna strona