Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Przemysław Ciszak
|

Projekt o wsparciu kredytobiorców korzystniejszy dla banków. Frankowicze zawiedzeni

133
Podziel się:

Fankowicze mówią o kolejnej złamanej obietnicy.

Projekt o wsparciu kredytobiorców korzystniejszy dla banków. Frankowicze zawiedzeni
(Mariusz Gaczynski/Eastnews)

Prezydencki projekt ustawy o wsparciu kredytobiorców jest dla banków najkorzystniejszy ze wszystkich, które dotąd były zgłoszone w tej sprawie, bardziej korzystny niż "spreadowy" - przyznają analitycy. Problem w tym, że miał być on pomocą dla kredytobiorców. Ci czują się oszukani przez prezydenta.

W środę do Sejmu wpłynął prezydencki projekt nowelizacji ustawy o wsparciu kredytobiorców, znajdujących się w trudnej sytuacji. Zakłada on m.in. dwukrotne podniesienie minimum dochodowego umożliwiającego wnioskowanie o wsparcie, w stosunku do ustawy z 2015 roku. Zakłada też, że ze składek banków powstanie Fundusz Restrukturyzacyjny, który rocznie może kosztować sektor do 3,2 mld zł.

Michał Sobolewski z DM BOŚ przyznaje, że choć kwota 3,2 mld zł jest istotna z punktu widzenia wydatków sektora, bo stanowi ona ok. 20 proc. zysków, należy ją traktować raczej jako potencjalną i księgową. Cały projekt jest jego zdaniem "bardziej wyważony niż wszystkie dotychczasowe", są też największe szanse na jego wprowadzenie w życie.

Stąd właśnie, zaznacza Sobolewski, przychylne wobec niego reakcje m.in. NBP i KNF - o czym informowaliśmy w money.pl.

Analityk BOŚ przyznaje, że zwłaszcza mechanizm działania tzw. Funduszu Restrukturyzacyjnego, z którego banki będą mogły otrzymać zwrot wpłaconych środków tym szybszy i większy, im szybciej przewalutują kredyty, powinien je przekonywać do "odwalutowywania" kredytów.

Kredytobiorcy rozczarowani Dudą

Sobolewski przyznaje, że bardziej sceptycznie mogą do tego podchodzić klienci, zwłaszcza wobec trendu osłabiania się franka (obecnie płaci się za niego ok. 3,70 zł), w wyniku czego kredyt złotówkowy może być coraz mniej opłacalny. Tym bardziej, że w stosunkowo niedługiej perspektywie możliwa jest - w opinii analityka - podwyżka stóp procentowych, a to spowoduje, że kredyty złotówkowe będą jeszcze mniej atrakcyjne.

- Na pewno jest taka grupa klientów, która jest mocno doświadczona przez kredyty frankowe i będzie chciała te kredyty odwalutować, ale generalnie są one dobrze spłacane - zwraca uwagę analityk BOŚ.

Najbardziej zawiedzeni są frankowicze. Stowarzyszenie "Stop Bankowemu Bezprawiu" negatywnie oceniło złożony w środę w Sejmie prezydencki projekt. To ich zdaniem "dowód na złamanie kolejnej obietnicy złożonej naszemu środowisku" - głosi oświadczenie SBB.

"Z niepokojem przyglądamy się ewolucji poglądów prezydenta od postawy sprzyjającej Polakom i chętnej do pomocy w walce z potężnym przeciwnikiem jakim jest lobby bankowe niszczące polską gospodarkę do postawy wspierającej nieuczciwość w Polsce i konserwującej zdobyte w sposób nielegalny zyski banków" - czytamy w oświadczeniu SBB.

Banki powinny być zadowolone?

Zdaniem Sobolewskiego, z punktu widzenia banków ważne jest też, jakie zostaną ostatecznie ustalone składki na Fundusz Restrukturyzacyjny przez radę tego funduszu, bo od tego będzie zależeć, jak długo pieniądze będą "leżały" na koncie funduszu.

Analityk XTB Przemysław Kwiecień również uważa, że nowy projekt prezydenta jest dla banków najbardziej korzystny z dotychczasowych. Jest - jak dodaje - znacznie bardziej do przyjęcia niż pierwszy prezydencki projekt, zakładający przewalutowanie kredytów po "sprawiedliwym" kursie (ostatecznie nie został złożony w Sejmie), a także lepszy niż złożony w Sejmie dokładnie rok temu projekt zakładający zwrot frankowiczom części spreadów (prace nad nim toczą się cały czas w sejmowej podkomisji).

Bo choć przedstawiciele Kancelarii Prezydenta deklarują, że nie wycofują projektu "spreadowego", Kwiecień przypomina słowa prezesa NBP Adama Glapińskiego, z których wynikało, że złożenie projektu o funduszu wsparcia oznacza - jego zdaniem - rezygnację z tego o zwrocie spreadów.

- Z punktu widzenia banków jest dużo lepiej przekazywać pieniądze na konkretny fundusz, z którego część będzie można odzyskać, niż ponosić realne koszty zwrotu spreadów, nawet jeśli księgowo mniejsze - podkreśla Kwiecień.

Tym bardziej - dodaje - że po zwrot spreadów kredytobiorcy zapewne zwracaliby się masowo, nawet ci, którzy kredyty już spłacili. Z kolei w przypadku funduszu wsparcia wypłaty będą ograniczone tylko do kredytobiorców gorzej sytuowanych, a w przypadku Funduszu Restrukturyzacyjnego będzie możliwy ich zwrot.

- Nawet jeśli banki będą zmuszone utworzyć rezerwy na potrzeby tych funduszy, lepsze przejściowe utworzenie rezerwy, niż wydanie realnych pieniędzy na zwrot spreadów - mówi analityk XTB.

Kamil Stolarski, analityk z Haitong Bank, także ocenia, że zapisy projektu o Funduszu Restrukturyzacyjnym będą zapewne skłaniać banki do konwersji kredytów denominowanych do obcych walut.

Przyznaje zarazem, że wobec coraz słabszego franka banki być może będą musiały zaoferować klientom takie warunki przewalutowania kredytów, które dla nich samych nie będą opłacalne. Stąd - zdaniem analityka Haitong Bank - nie jest wykluczone, że lepiej dla banków byłoby nie oferować klientom nic, by środki z Funduszu Restrukturyzacyjnego nie zostały wykorzystane i nawet w ostateczności zasiliły Fundusz Wsparcia.

- Dziś jednak nie wiemy do końca, jaki kształt przyjmie ostatecznie ta ustawa, która zapewne trafi do podkomisji. Ważne też jest, jakie ostatecznie stanowisko przyjmie rząd - zaznacza Stolarski.

Zbyt wiele niepewności

Również Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska, uważa, że projektowi towarzyszy nadal dużo niepewności, bo wiele zależy od tego, jaką wysokość składki na Fundusz Restrukturyzacyjny ustali rada funduszu.

Jeśli będzie to dopuszczone w projekcie 0,5 proc. wartości portfela kredytów, to koszty dla banków będą rzeczywiście istotne, sięgające 3 mld zł - zwraca uwagę Borowski. Jeśli składka będzie mniejsza - dodaje - te koszty nie muszą być tak duże.

Drugim elementem niepewności, wpływającym na skutki ewentualnej ustawy, są zasady restrukturyzacji kredytów, które ma ustalić KNF. Od tego będzie np. zależeć to, z których lat kredyty będą zwracane w pierwszej kolejności, a więc też jakie będą tego koszty - mówi Borowski.

Prezydencki projekt jest nowelizacją uchwalonej w 2015 roku ustawy o wsparciu kredytobiorców, znajdujących się w trudnej sytuacji. Tamta ustawa zakładała, że kredytobiorcy - złotowi i walutowi - pozbawieni pracy i znajdujący się w trudnej sytuacji finansowej - mieli przez 18 miesięcy od wejścia ustawy w życie (początek 2016 roku) otrzymywać pomoc do 1,5 tys. zł miesięcznie. Na fundusz wsparcia banki wyasygnowały 600 mln zł, ale do końca ubiegłego roku wykorzystano tylko ok. 2 proc. tej kwoty.

Właśnie niewielkie wykorzystanie pieniędzy z Funduszu Wsparcia Kredytobiorców - jak wynika z uzasadnienia do projektu prezydenckiego - skłoniło autorów do zaproponowania znacznie mniej rygorystycznych warunków przyznawania pomocy.

Prezydent zaproponował m.in. dwukrotne podniesienie minimum dochodowego umożliwiającego wnioskowanie o wsparcie. Teraz będzie to sytuacja, gdy koszty kredytów przekraczają o 50 proc. dochody (dotąd było 60 proc.) - realnie to ok. 1 tys. zł na osobę w rodzinie. Ponadto zwiększona zostanie wysokość możliwego comiesięcznego wsparcia z 1,5 tys. do 2 tys. złotych, wydłużony okres możliwego wsparcia z 18 do 36 miesięcy oraz wydłużony okres bezprocentowej spłaty otrzymanego z Funduszu wsparcia z 8 do 12 lat.

Możliwe będzie także umorzenie części zobowiązań z tytułu wsparcia, szczególnie w sytuacji regularnego spłacania rat.

Projekt wprowadza także procedurę odwoławczą w przypadku negatywnego rozpatrzenia wniosku przez bank-kredytodawcę.

W takiej sytuacji będzie możliwe odwołanie się do Rady Funduszu z prośbą o ponowną weryfikację wniosku. Jeśli wówczas rada przyzna rację kredytobiorcy, bank będzie musiał udzielić wsparcia nie z pieniędzy funduszu, tylko z własnych środków. Jednocześnie w noweli wprowadzono przepis, że rozpatrując wnioski klientów banki nie będą mogły żądać innych oświadczeń i dokumentów ponad te oznaczone w ustawie.

Projekt wprowadza również inne narzędzie wspierania kredytobiorców, tj. możliwość otrzymania jednorazowej pożyczki na spłatę zobowiązania w przypadku sprzedaży nieruchomości. Jej wysokość może wynieść aż 72 tys. złotych, natomiast zasady spłaty będą analogiczne do tych, które obowiązują przy wsparciu w spłacaniu rat.

Pieniądze z Funduszu Wspierającego mają służyć wszystkim kredytobiorcom, zarówno złotowym, jak i walutowym. Z myślą o tych ostatnich projekt wprowadza natomiast inny fundusz - Fundusz Restrukturyzacyjny.

Utworzony zostanie on z wpłacanych kwartalnie składek banków, uzależnionych od wielkości ich własnych portfeli kredytów denominowanych i indeksowanych (maksymalnie 0,5 proc. wartości bilansowej portfela kredytów). Banki, które zdecydują się restrukturyzować, czyli "odwalutowywać" kredyty odnoszone do walut obcych, będą mogły liczyć na zwrot różnic bilansowych między wartością kredytów przed i po restrukturyzacji.

Jak wynika z uzasadnienia, banki prowadzące "zdecydowane działania restrukturyzacyjne" mają być promowane, "łącznie z możliwością przejęcia niewykorzystanych przez inne banki środków z Funduszu Restrukturyzacyjnego".

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(133)
realista
7 lat temu
Przecież to było do przewidzenia. Wystarczy stworzyć jakiś złodziejski fundusz, przelewać kasę nie wiadomo gdzie i rząd i banki będą zadowolone. Banki bo coś tam dadzą, rząd , bo będzie miał czym dzielić. Ludzie i tak dostaną po kulasach. Zawsze byłem zadania, żeby nie pomagali bo to pomoc to lipa na kółkach. Jak ktoś brał taki kredyt znając się na rzeczy to nie ma problemów ze spłatą i nadal wychodzi na tym lepiej, gdyby brał go w złotówkach. Wystarczy policzyć różnicę w oprocentowaniu i porównać z taką samą kwotą złotówkowego. A tym szczekaczom na tym forum radziłbym, żeby zajęli się własnymi sprawami zamiast kłapać o tym, co ich nie dotyczy. Ja nie płaczę, że mam kredyt frankowy a się z tego cieszę, bo cały czas jestem do przodu i frank musiałby kosztować 6 zł, żeby się przestał opłacać. Jak ktoś zwietrzył interes w płaczu - jego sprawa.Mógł wynegocjować sobie takie warunki, że teraz by się śmiał, tak jak ja.
patrita
7 lat temu
A kto im kazał brać we frankach - pazerność nie popłaca. A dlaczego prezydent miał by im pomagać, złotówkowe kredyty nie otrzymują żadnego wsparcia. Analitycy niech powiedzą prawdę kto brał takie kredyty przecież nie biedni - bo nie mieli zdolności - więc kto płacze kasta nowo bogackich, aktorzyny różnej maści i inni - spłacajcie i basta. Braliście, podpisaliście - to płaćcie.
Dariusz
7 lat temu
Duda wie że po tym jak zadał zdradziecki cios w plecy PISowi nie zostanie ponownie wybrany na prezydenta, PO i reszta nie będą przecież na niego głosować. Więc dogadał sie z bankami co do swojego dalszego zabezpieczenia finansowego, zadając cios w plecy frankowiczom, widać już mu to weszło w krew,
Lolek
7 lat temu
Czy gdyby ludziom którzy biorą kredyty w złotówkach działa się krzywda frankowicze by pomogli?Nie bo by się śmiali że brali w złotówkach a tu raptem afera.Każdy dostał wybór.JA mam wielki w złotym kredyt i miałem wybór w złotówkach lub frankach.Toć jasne że nie ma co liczyć na obce waluty?Nie wziąłem spłacam w złotych po nie małych procentach więc nie marudźcie frankowicze tylko płaćcie za błędy.
he he
7 lat temu
Co Duda może !!jedynie wetować a potem piłka zostanie odbita-odznaczenia wręczać!!iść w góry na narty iść i sobie pozjeżdżać itd!!reformy przeprowadza rząd!!nie prezydent!!on sobie może -ale po śpiewać!!
...
Następna strona