Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jacek Frączyk
Jacek Frączyk
|

"Holding PiS" zaskoczył analityków. Dobry kwartał największych spółek giełdowych

190
Podziel się:

Pierwszy kwartał dla spółek z państwowymi prezesami okazał się dużo lepszy niż poprzedni. Zyski miały co prawda niższe niż rok wcześniej, ale prawie wszystkie przebiły w górę oczekiwania analityków. Najbardziej na plus zaskoczyły rynek JSW oraz PKO BP. Prywatne spółki radziły sobie jednak jeszcze lepiej.

Premier Morawiecki ma względne powody do zadowolenia ze swoich menadżerów
Premier Morawiecki ma względne powody do zadowolenia ze swoich menadżerów (Grzegorz Bukala/REPORTER)

Pierwszy kwartał dla spółek z państwowymi prezesami okazał się dużo lepszy niż poprzedni. Zyski miały co prawda niższe niż rok wcześniej, ale prawie wszystkie przebiły oczekiwania analityków. Najbardziej na plus zaskoczyły JSW oraz PKO BP. Prywatne spółki radziły sobie jednak jeszcze lepiej.

Spółki, w których menadżerów wybiera rząd, w czwartym kwartale 2017 roku rozjechały się z oczekiwaniami rynku. Zysk o 2,1 mld zł mniejszy od prognoz analityków ankietowanych przez PAP można było nazwać porażką. Zawaliły wtedy PGE, KGHM i PGNIG. Być może dlatego prognozy analityków na pierwszy kwartał były bardziej ostrożne.

Teraz spółki z „Holdingu PIS” miały szansę na rehabilitację. I faktycznie, tylko jedna jedyna w pierwszym kwartale nie przebiła prognoz rynkowych. Czarną owcą okazały się Zakłady Azotowe Puławy, które zamiast oczekiwanych 111 mln zł zysku netto miały 93 mln zł, czyli o 45 mln zł mniej niż rok temu. Reszta zaskakiwała pozytywnie.

Zobacz także: Zobacz też: Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział nową daninę

W sumie spółki „holdingu” dały w pierwszych trzech miesiącach 8,6 mld zł zysku, czyli o 1,5 mld zł mniej niż rok temu (-15,2 proc.). Spadek zysku, a mimo wszystko cieszy.

Nie sztuka przebijać słabe wyniki - jak w przypadku KGHM w poprzednim kwartale, który choć stracił 87 mln zł, to rok wcześniej aż 5 mld zł, czyli formalnie poprawa była znacząca - gorzej jest z poprawianiem dobrych. Kluczowe jest, by przy danych okolicznościach rynkowych, jak ceny surowców czy kursy walut, spółkom udało się przebić oczekiwania rynku. To uwzględniają prognozy analityków i z nimi właśnie najlepiej zestawić rezultaty, by ocenić skuteczność działania.

I tak, spółki giełdowe zarządzane przez państwowych menadżerów, a konkretnie te, których wyniki prognozują biura maklerskie, przyniosły o 4,3 proc. więcej zysku niż mówiły prognozy. To dobry rezultat.

JSW i PKO BP na czele

Pozytywnym zaskoczeniem okazała się przy tym największa spółka giełdowa, czyli bank PKO BP. Na wyniki kazał czekać aż do 22 maja, ale było warto. Bank zarobił w pierwszym kwartale na czysto 757 mln zł, czyli o 232 mln zł więcej niż rok wcześniej i o 52 mln zł przebił oczekiwania analityków.

Jeszcze lepiej poradziła sobie JSW. Zamiast oczekiwanego przez analityków zysku 698 mln zł było 754 mln zł, czyli prawie tyle samo, co kwartał wcześniej. Choć to o 111 mln zł mniej niż przed rokiem, to nie można zapominać, że po pierwsze, kursy walut były niekorzystne (mocny złoty jest niekorzystny dla eksporterów), a do tego pracownicy wynegocjowali większe pieniądze.

JSW przywróciła zawieszone wcześniej wypłaty składników wynagrodzeń, jak „czternastka” czy deputat węglowy. Mimo wzrostu cen węgla koksującego na światowych giełdach do ponad 200 dol. za tonę w pierwszym kwartale z ponad 150 dol. rok wcześniej, analitycy wiedzieli, że ciężko będzie uzyskać lepszy rezultat.

Dobrze poradziły sobie w pierwszym kwartale jeszcze Enea i PZU. Ta druga spółka konsoliduje już wyniki banków, ale z drugiej strony osiągała mniejsze zyski na inwestycjach przy spadających notowaniach giełdowych. Oczekiwania przebiła o 4,4 proc.

Prognozy analityków o 2,5 proc. przebił PKN Orlen, jednak tu można mówić o lekkim rozczarowaniu. Zysk pierwszego kwartału okazał się o połowę niższy niż rok wcześniej. Zawiniły wyniki zagranicznych jednostek koncernu: Unipetrol (awaria instalacji krakingu) miał o połowę mniejsze zyski, a Orlen Lietuva - o aż dwie trzecie.

Prywatne jeszcze lepsze

Jeszcze lepiej niż firmy z państwowym zarządem radziły sobie spółki prywatne. Kilka firm prywatnych z 60. największych spółek giełdowych (wg kapitalizacji) nie podało jeszcze wyników, jak CD Projekt czy Asseco Poland, ale pozostałe prywatne przebiły prognozy o łącznie 7,7 proc.

Najgorzej kwartał będą wspominali akcjonariusze Play Communications, Trakcji, Orange i CCC. Po tym pierwszym analitycy oczekiwali zysków o 22 mln zł wyższych, Orange zanotował stratę 50 mln zł, a CCC miał najgorszy kwartał w swojej historii przez zawirowania pogodowe (opóźnienie kolekcji wiosennej).

Jak widać, dwaj operatorzy telekomunikacyjni rozczarowali, ale nie jest to problem całej branży, bo świetne wyniki pokazał Cyfrowy Polsat, właściciel Polkomtela. Przebił oczekiwania rynku o 36 mln zł zysku netto (trzecie największe przebicie prognoz na rynku po JSW i PKO BP), a zyski z ubiegłego roku o 29 mln zł. Kwartał wcześniej wyniki spółki Zygmunta Solorza-Żaka mocno rozczarowały - wynik był wtedy o 101 mln zł gorszy od prognoz - teraz były pozytywne.

Zaskakująco (dla analityków) dobre okazały się też wyniki mBanku i Banku Handlowego. Ten drugi przebił prognozy aż o 25 proc., czyli 29 mln zł. Pierwszy zarobił o 32 mln zł więcej niż oczekiwali analitycy, czyli o 9 proc., ale ubiegłoroczne dokonania przebił o aż 192 mln zł.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

giełda
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(190)
Zuza
6 lat temu
Jasne, jak sie każe wszystkim państwowym spółkom ubezpieczać w PZU to nie ma problemu aby były zyski. To samo z Orlenem i tym gdzie firmy mają kupować paliwo. PKP podniósł ceny biletów o 15% a często alternatywą jest stanie w korkach. CUD zysków ? Nie, dojenie obywateli gdzie się da.
Wania
6 lat temu
Zyski gorsze ale lepsi od poprzedników?Jakaś nowa ekonomia?W ten sposob moźns wszystko uzasadniac np.ze w rolnictwie zapaść ale pogoda lepszs niz sprzed Jurgla.
Andrzej.
6 lat temu
Morawiecki idzie w dobrym kierunku, popieram taka politykę Polski w Polsce i na świecie. Polacy powinni zarabiać tak samo jak pracownik w UE.
25 lat na gie...
6 lat temu
GETINNOBLE !!!, wielka, nieuzasadniona panika !!!. Czas wchodzić , i zrobić wielką fortunę !!!
poinformowany
6 lat temu
Jak ktoś jeszcze nie wie, o co chodzi, to niech przeczyta w sieci artykuł ,,Wiem, kim pan jest, panie Morawiecki". Tu fragment na zachętę: ,,Morawiecki przejął lub zaraz przejmie WSZYSTKIE liczące się spółki Skarbu Państwa i PRAWIE WSZYSTKIE liczące się spółki prywatne notowane na GPW. Teraz pytanie brzmi: skąd wziąć dwa biliony złotych kontrolując 70% dużych firm Polskich? Większość Polaków myśli, że kapitał zachodni czyha tylko na przejęcie Polskich firm. A to przecież czysta głupota. Czy kapitał Polski czyha na przejęcie firm na Ukrainie i Białorusi? Niby po co? Kapitał zachodni w udziały inwestuje, ale w bardzo małym stopniu. To, co dało się łatwo sprzedać, zostało już dawno sprzedane. Dług państwowy ma za to ograniczenia konstytucyjne i unijne. Rostowski kreatywną księgowość rozbudował do tego stopnia, że więcej już się po prostu nie da pożyczyć. Kapitał zachodni inwestuje przede wszystkim w obligacje korporacyjne i produkty pochodne. Pożycza pieniądze firmom i spekuluje na CDSach. W Polsce ten rynek praktycznie nie istnieje. O co tu chodzi? Otóż Morawiecki zaproponował inwestorom umowę: 70% dużych Polskich firm wyemituje obligacje. Spółki Skarbu Państwa wyemitują obligacje, kontrolowane przez państwowe TFI spółki giełdowe wyemitują obligacje, wszyscy się zadłużą. Polska zostanie dosłownie zalana pieniędzmi. Pożyczy dwa biliony złotych i je szybko wyda. Od kogo pożyczy? Od zapraszanego do Polski Goldmana, JP Morgana, Santandera... Te banki dostały już zaliczkę, od zeszłego roku emitują w imieniu Skarbu Państwa obligacje skarbowe. Na co wyda? Na cokolwiek. Na elektromobilność, polsko-ukraiński helikopter, megalotnisko w każdym powiecie, startupy... Miś... Ważne, że wyda. Jakaś część z tych inwestycji może się nawet okazać trafiona. Większość nie, bo efektywność inwestycji nie będzie celem. Celem będzie szybkie wydanie ogromnych pieniędzy. Pieniędzy dwa razy większych niż nasz obecny dług publiczny. Pieniądze te trafią częściowo do Niemiec, częściowo do Chin, częściowo do USA. Sporo zostanie w Polsce. Do realizacji mega inwestycji potrzebne będzie jakieś 5 milionów pracowników z Ukrainy. Wzrost PKB będzie szalony. Jak za Gierka. Przez 5 lat. Później będzie jak w Grecji"
...
Następna strona