Jeszcze tylko w poniedziałek właściciele stacji benzynowych będą mogli złożyć wnioski o zaktualizowanie swoich koncesji. Jeśli tego nie zrobią, a będą sprzedawali paliwo, grozi im kara do 5 lat więzienia i nawet 5 mln zł grzywny. - Liczę, że nagle nie okaże się, że stacja, gdzie zwykle tankowaliśmy, będzie zamknięta. W dużych miastach na pewno coś się znajdzie, ale w mniejszych miejscowościach może być z tym problem - mówi Maksymilian Graś, prawnik z Polskiej Izby Paliw Płynnych.
Skąd całe zamieszanie? 15 grudnia właściciele stacji benzynowych dowiedzieli się, że do 16 stycznia muszą zaktualizować koncesje. Choć w zwykłym trybie na ich odnowienie mają półtora roku, teraz dostali tylko miesiąc.
- Jeden z wniosków składałem w czwartek w Łodzi i w tamtejszym oddziale URE były pustki. Koledzy pytali też o liczbę złożonych tam wniosków i usłyszeli, że jest ich zaledwie 30 - mówi Graś. Prawnik przekonuje, że to bardzo mało biorąc pod uwagę, że w Polsce mamy około 10 tys. posiadaczy takich koncesji i zaledwie kilka oddziałów URE.
- W piątek byłem z kolei w centrali URE w Warszawie. Tam też pytałem o sytuację. Urzędniczki nie chciały powiedzieć tego wprost, ale dały do zrozumienia, że nie jest najlepiej i tłoczno zrobi się w poniedziałek, kiedy mija termin - dodaje Graś.
Nasz rozmówca dopuszcza ewentualność, że wiele wniosków zostało już wysłanych pocztą i nie wpłynęły jeszcze do URE. Prawnik przypomina, że w ich przypadku, przepisy dotyczące właściwego ich doręczenia, są takie same jak w innych sprawach administracyjnych.
- Na dobrą sprawę wystarczy mieć potwierdzenie przesyłki, albo dowód osobistego złożenia dokumentów w urzędzie na kopii wniosku - wyjaśnia Graś. Jednak nawet jeżeli przedsiębiorcy zdążą w terminie, może to oznaczać dopiero początek problemów.
Przy takim tempie, które dostali na gromadzenie dokumentów, łatwo o pomyłkę i zapewne wielu będzie musiało uzupełniać wnioski. Na to dostaną jednak tylko jedną szansę, albo stracą koncesję. Co ważne, to urzędnik zdecyduje, ile przedsiębiorca będzie miał czasu na poprawki. Do tej pory ustawa przewidywała kolejny miesiąc. Teraz może to być nawet 7 dni. Więcej na ten temat czytaj TUTAJ.
Tyle, że liczba dokumentów, które trzeba dostarczyć do Urzędu Regulacji Energetyki do 16 stycznia jest niemała. W przypadku większych firm mogą to być setki, a nawet tysiące stron. - Wniosek szczęśliwie złożyliśmy, ale nie powiem żebym spał spokojnie. URE zażądało od nas bardzo szczegółowych wniosków. Dokładnie jak przy nowym postępowaniu o koncesję - mówi Wojciech Teszner, właściciel firmy Ad Rem, do którego należy sześć stacji benzynowych.
- Nawet mając poczucie, że zrobiłem wszystko co możliwe, to jednak denerwuję się. Nie wiem, kiedy urzędnicy przekopią się przez tysiące grubych segregatorów z całego kraju i kiedy się dowiem, co z moją koncesją - dodaje przedsiębiorca.
Z ogromu wymagań zdaje sobie sprawę samo URE, które w odpowiedzi na nasze wątpliwości potwierdza mocno formalnym językiem, że "zgodnie z wymogami ustawy, wnioski muszą zawierać dokumenty i informacje umożliwiające pełną weryfikację możliwości formalnoprawnych, organizacyjnych, technicznych i finansowych, wykonywania działalności w zakresie wskazanych rodzajów paliw ciekłych".
Co więcej Urząd w związku z naszymi wątpliwościami, co do realności tych wymagań, zarówno w terminie do 16 stycznia, jak i w późniejszym trybie poprawek, zaznacza, że w faktycznie jest to "szeroko nałożony obowiązek". URE zapewnia jednak, że "Urząd dokłada starań, aby terminy (na poprawki -red.) były wyznaczane w granicach możliwych do realizacji, tak szeroko nałożonego przez ustawodawcę na przedsiębiorców obowiązku".
Eksperci z którymi rozmawialiśmy są zgodni co do tego, że duże koncerny zapewne zmieszczą się w terminach. Jednak mniejsze stacje mogą mieć poważne problemy i nawet jeśli nie teraz, to w późniejszym trybie składania poprawek do wniosku, mogą po prostu wypaść z rynku.