Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Hubert Orzechowski
Hubert Orzechowski
|

Koniec stażowego eldorado. Firmy będą musiały zatrudniać

100
Podziel się:
Moc ofert. Na rynku propozycji pracy nie brakuje. Ale problemów też nie
Moc ofert. Na rynku propozycji pracy nie brakuje. Ale problemów też nie (Mateusz Grochocki)

Praca za staż – takie rozwiązanie szykuje rząd. Czy w ten sposób uda się rozwiązać problem niekończących się praktyk, które w istocie są korzystaniem z darmowej siły roboczej? Tylko częściowo – ostrzegają eksperci.

Według projektu ustawy o rynku pracy każdy, kto skorzysta z pomocy Urzędu Pracy w znalezieniu osób na praktyki, będzie musiał potem zatrudnić taką osobę co najmniej na taki sam okres, na jaki odbywała staż. Ustawa przewiduje, że staże nie mogą trwać krócej niż trzy miesiące ani dłużej niż sześć. I w takim wymiarze stażysta miałby zagwarantowane zatrudnienie.

Pomysł wzbudza kontrowersje. Z jednej strony mogą mu przyklasnąć ludzie z wyżu demograficznego z lat osiemdziesiątych. Przebywanie na darmowych lub marnie płatnych stażach jest dla nich przeżyciem pokoleniowym i symbolem pierwszego, brutalnego spotkania ze współczesnym rynkiem pracy, gdzie każda uwaga mogła być skwitowana krótkim: „Droga wolna. Na twoje miejsce mam setki osób”. I nie było w tym stwierdzeniu zbytniej przesady.

Zobacz także: Uważasz, że pójście na staż to strata czasu? Większość osób zostaje potem w firmie

Z drugiej strony sytuacja w ostatnich latach uległa zmianie. Przynajmniej według przedsiębiorców. Mamy rynek pracownika – powtarzają jak mantrę pracodawcy. Czytaj: nie możemy już znaleźć ludzi, którzy zgodziliby się pracować za dotychczasowe, niskie stawki. Większe korporacje lubią chwalić się, że u nich staże są płatne. Tę w gruncie rzeczy normalną przecież sytuację traktują jako okazję do zbudowania pozytywnego PR-u. Ale taki mamy klimat, a raczej: taki mamy rynek pracy w Polsce po trzydziestu latach budowania kapitalizmu.

Okiem eksperta sytuacja wygląda nieco inaczej. - Część firm wyspecjalizowała się w nadużywaniu bezpłatnych staży jako substytutu zatrudniania, szczególnie w zakresie zapotrzebowania na prace sezonowe i krótkookresowe – komentuje propozycję Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Filip Konopczyński, ekspert z Fundacji Kaleckiego. – Efekt najprawdopodobniej będzie taki, że firmy będą musiały przykładać większą wagę do procesu rekrutacji stażystów. W obecnej sytuacji nie powinno wiązać się to z dużymi utrudnieniami, kłopoty jednak mogą pojawić się w okresie dekoniunktury – podkreśla.

Jego zdaniem do nowej rzeczywistości będą musiały się także przystosować jednostki administracji publicznej. W wielu wypadkach zatrudnienie tam odbywa się bowiem na zasadzie konkursów. – Pozostaje mieć nadzieję, że legislatorzy znajdą odpowiednie rozwiązania zgodne z ogólnym kierunkiem zmian regulacji rynku pracy – komentuje.

Trochę innego zdania są przedstawiciele pracodawców. – Jeśli istotą stażu jest sprawdzenie osoby i jej kwalifikacji, to decyzja o zatrudnieniu powinna zostać odłożona w czasie. Ten wymóg jest nieżyciowy – mówi prawnik Joanna Torbé, specjalistka od prawa pracy z kancelarii Joanna Torbé i partnerzy oraz ekspert Business Centre Club. – Racjonalna decyzja może być podjęta po skończeniu stażu lub w trakcie jego trwania. Ale nie może być narzucana z góry – dodaje.

Eksperci różnią się także w ocenie, w którą stronę powinny iść zmiany w urzędach pracy. Zdaniem Konopczyńskiego mają one teraz trudniejsze wyzwania niż w latach wysokiego bezrobocia. – Osoby, które znajdują się w ich bazie, to często osoby długotrwale bezrobotne i choćby przez to mniej atrakcyjne dla pracodawców – twierdzi. Natomiast w obecnej, dobrej sytuacji makroekonomicznej ich niedoskonałości schodzą po prostu na dalszy plan.

Według Konopczyńskiego nie ma alternatywy wobec obecnego systemu urzędów pracy. – Z analiz resortu rodziny, pracy o polityki społecznej wynika, że współpraca z prywatnymi agencjami była mało efektywna i rządzący na szczęście porzucili ten kosztowny dla podatnika model współpracy publiczno-prywatnej – mówi.

Z kolei Torbé podkreśla, że proponowane prawo może być szkodliwe dla prywatnych agencji zatrudnienia. Przede wszystkim nie proponuje żadnego rozwiązania, które w odpowiedni sposób zacieśniłoby współpracę między agencjami a urzędami pracy. A same firmy zajmujące się wyszukiwaniem pracowników mogą spotkać silne restrykcje. – Jeżeli agencje uchybią prawu i złamią ustawę o ochronie danych osobowych, nawet przypadkowo, to zostają wykreślone z rejestru – twierdzi.

Zdaniem Torbé to zbyt duże sankcje, gdyż potem przez trzy lata właściciele feralnej agencji nie mogą podjąć podobnej działalności. Adwokat surowo ocenia także wymóg sporządzania umów z klientami na piśmie. – Mamy dwudziesty pierwszy wiek – podkreśla.

Według Konopczyńskiego największym problemem rynku pracy jest, oprócz wciąż niskich wynagrodzeń, liczonych jako udział w PKB, długi okres poszukiwania pracy. Jego zdaniem pomogłyby szkolenia osób 50+. – Dla nich barierą w znalezieniu atrakcyjnej pracy jest często cyfrowe wykluczenie, dlatego tak ważne są dalsze inwestycje w kursy i szkolenie rozbudowujące nawet podstawowe umiejętności cyfrowe – stwierdza.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl

rynek pracy
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(100)
patryjota
6 lat temu
Kolejna propaganda sukcezu nieRządu Polskiego. Gdyby to było prawdą nie byłbym bezroborny
realista
6 lat temu
Ukrainiec zarabia w Polsce więcej jak Polak. Najlepsze jest to że w firmie zatrudniającej kilkaset pracowników Polacy są na samozatrudnieniu a Ukraińcy mają umowę o pracę z pełnym ZUS-em i wszystkimi świadczeniami. Dodatkowo opłacony hotel i dowóz do pracy. Polak niewolnikiem we własnym kraju
dojony
6 lat temu
Za stworzenie takich przepisów i im podobnych na pewno za kaskę od lobby estbiszmentu powinno się otrzymać 25 latek. I po równo dla ich utrzymujących. Pozdro dla PO-PIS. Sprawiedliwość będzie słodka.
asd
6 lat temu
"Kursy i szkolenia" z obsługi komputera dla starszych osób, to jest drugie pole do popisu przy wyłudzeniu pieniędzy, zaraz po prywatnych agencjach pracy niewolniczej. Ja jestem młody i i nie potrzebuję komputera do znalezienia pracy. Starsi też nie powinni potrzebować, bo w końcu mają od tego te pośredniaki, które powinny robić to za nich. Samo nauczenie obsługi komputera w niczym nie pomoże, bo w internecie trzeba umieć odróżnić oszustów wyłudzających pieniądze i dane, a tego starsi nie będą umieli po tych bezużytecznych kursach.
realista
6 lat temu
Staż powinien być tylko jeden zaraz po szkole. Firmy traktują stażystów jak gratisowych pracowników. Budżetówka nie ma obowiązku zatrudniania. Cała budżetówka płaci karę do PFRON za brak wskaźnika zatrudnienia 6% niepełnosprawnych. No ale jak się płaci z nie swojej kieszeni to co tam. Real jest taki że praca jest dla swoich, rodziny i znajomków. Brakuje niewolników do prostych prac za minimalną
...
Następna strona