Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Jacek Bereźnicki
|

Ministerstwa zatrudniają na śmieciówkach. Tysiące umów zleceń o łącznej wartości 64 mln zł

23
Podziel się:

- Musimy zlikwidować w Polsce umowy śmieciowe, bo to patologie, które muszą być wyeliminowane z rynku pracy - mówiła w maju 2016 r. w radiowej "Jedynce" premier Beata Szydło.

- Musimy zlikwidować w Polsce umowy śmieciowe, bo to patologie, które muszą być wyeliminowane z rynku pracy - mówiła w maju 2016 r. w radiowej "Jedynce" premier Beata Szydło.
- Musimy zlikwidować w Polsce umowy śmieciowe, bo to patologie, które muszą być wyeliminowane z rynku pracy - mówiła w maju 2016 r. w radiowej "Jedynce" premier Beata Szydło. (WP)

Kontrole przedsiębiorców, którzy w przeszłości stosowali umowy zlecenia, naliczanie składek, których wcześniej nie trzeba było płacić, a przede wszystkim zapowiedzi "likwidacji śmieciówek". Rząd ostro walczy z elastycznymi formami zatrudnienia, ale sam na umowach zleceniach zatrudnia tysiące ekspertów.

Jak pisze "Fakt", w odpowiedzi na poselskie interpelacje, ministerstwa musiały ujawnić skalę swoich wydatków na umowy zlecenia. Od początku obecnej kadencji Sejmu na "śmieciówki" rząd Beaty Szydło wydał już co najmniej 64 mln zł.

Liderem omijania Kodeksu pracy jest Ministerstwo Zdrowia, które na 1131 umów wydało 11 mln zł. Niewiele mniej, bo 10,3 mln zł wydał na 1,4 tys. umów Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Warto podkreślić, że w pierwszej piątce znalazły się dwa resorty, które aktywnie zwalczają "śmieciówki". Resort rozwoju i finansów wydał 8,7 mln zł na 636 umów, a 2139 umów kosztowało Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej 6,6 mln zł.

Zobacz także: Wideo: Rafalska wstrzymuje firmy. Do końca roku nie opłaca się ich zakładać

Jedynym resortem, który nie ujawnił danych o swoich umowach zleceniach Jest Ministerstwo Obrony Narodowej.

W jaki sposób podlegli Beacie Szydło ministrowie tłumaczą się z faktu, że zamiast korzystać z etatowych pracowników resortów, zatrudniają na "śmieciówkach" osoby z zewnątrz?

Minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel przekonuje, że "umowy wynikają z nieprzewidzianego spiętrzenia prac" w jego resorcie. Z kolei wiceminister zdrowia Katarzyna Głowala stwierdziła, że zleceniobiorcy "realizowali zadania związane z potrzebami merytorycznymi komórek organizacyjnych Ministerstwa Zdrowia".

W środę ujawniono, że zatrudnianie zewnętrznych ekspertów, swoich współpracowników, a nawet doktorantek praktykuje także prezes ZUS Gertruda Uścińska.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(23)
emeryt
6 lat temu
dorwali sie swinie do dojnego koryta.ojczyzne dojna daj nam panie.
podatnik
6 lat temu
No prosze a ciagle krytykowali innych a smi .NEPOTYZM,BIZANCJUM,ZLODZIEJSTWO,LAMANIE KONSTYTUCJI,KORUPCJA,..TO JEST ELITA !!!!! "komunisci i zlodzieje cala Polska z was sie smieje!!" I JESZCZE ROBIA WSTYD NA SWIECIE !!! wstyd mi ze jestem polka od dwoch lat!!!! BURACTWO,PROSTACTWO!!!!
Jan s.
6 lat temu
No i mamy prosty przykład PIS zapowiadał walkę ze smieciowkami i co sam je stosuje WSTYD I HANBA ale oni nie mają ani jednego ani drugiego
Bibi
6 lat temu
Po co hieny maja pracowac lepiej nic nie robic tylko oplacac kolesi pod nazwa ekspertow.Nierzad zbiorowisko nierobow o zlodziejskich postepkach ubranych w nowe nazwy
P.
6 lat temu
Umowa zlecenie nie jest zła ogólnie , Ale pod Warunkiem jakby ją dobrze opłacali
...
Następna strona