Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

MON wyda 27 mld zł na nową dywizję. Problem w tym, że ten projekt zagraża modernizacji armii

68
Podziel się:

- Plany resortu się wykluczają. To niemożliwe, by pogodzić duże programy modernizacyjne z tworzeniem nowych jednostek - mówi money.pl Mariusz Cielma, ekspert wojskowy. MON będzie jednak próbował.

Przez kolejne projekty MON zakupy Patriotów w drugiej fazie mogą stanąć pod znakiem zapytania.
Przez kolejne projekty MON zakupy Patriotów w drugiej fazie mogą stanąć pod znakiem zapytania. (Raytheon)

Resort obrony zadeklarował, że nowa 18. Dywizja Zmechanizowana, zwana też "Żelazną Dywizją", gotowa będzie do 2026 roku, za co podatnicy zapłacą 27 mld zł. Długo oczekiwana informacja, o którą pytał też money.pl, wreszcie została przekazana opinii publicznej.

Stało się to podczas sejmowej komisji obrony zwołanej na wniosek polityków PO, którzy domagali się informacji na temat tych planów. MON wyjaśnił więc, że do końca tego roku uda się powołać do życia sztab, a tworzona od podstaw brygada i pułk dowodzenia osiągną gotowość do 2022 r. Z kolei do 2026 do dywizji z innych jednostek dołączą batalion rozpoznania, pułki artylerii, przeciwlotniczy i logistyczny.

Zobacz także: Wspólna europejska armia. Wojciech Skurkiewicz surowo o Angeli Merkel

Warto zatem pamiętać, że tak naprawdę, jak już pisaliśmy w money.pl, nowa w tym składzie będzie tylko jedna brygada(około 3,5 tys. żołnierzy). Po co więc powoływać całą nową dywizję (7,8 tys. żołnierzy), skoro to bardziej przypomina przesuwanie po mapie tego, co już mamy?

W ocenie pomysłodawców tego projektu jest to uzasadnione przez psychologiczne oddziaływanie na potencjalnego przeciwnika ze Wschodu, gdzie rozlokowana będzie dywizja. - Towarzyszy temu fascynacja w zakresie liczb i tego, że na wojskowej mapie pojawiają się kolejne jednostki. Jednak ciągle wiele obszarów, które mają wpływ na to, jaką zdolność mają te jednostki, traktowane jest niestety po macoszemu - mówi Mariusz Cielma, redaktor naczelny branżowego magazynu "Nowa Technika Wojskowa”.

Kolejna flaga na mapie

Oczywiście pieniędzy w MON było zawsze za mało, by modernizacja armii przebiegała zgodnie z oczekiwaniami wojskowych. Teraz jednak do tych problemów doszło coś jeszcze, kosztowne plany utworzenia WOT (3,6 mld zł), zwiększenie liczebności całej armii i najświeższe plany sformowania nowej dywizji.

- To kolejny priorytet narzucony trochę przez polityków, ale też i niektórych wojskowych. Jednak stawiając na mapie kolejną flagę nie zapominajmy o wyzwaniach z tym związanych. To olbrzymie wyzwania sprzętowe i finansowe. Politycy nie pozwolą, by ta dywizja miała stary sprzęt, przecież na tym projekcie budują też swoją pozycje - wyjaśnia Cielma.

Dotyczy to również wcielenia już istniejących jednostek. Wprawdzie jeszcze niedawno rozważano modernizacje wysłużonych czołgów T-72, ale niedawno plany się zmieniły. Nowa dywizja zmechanizowana - jak przekonuje nasz rozmówca - ma się teraz opierać na kołowych transporterach opancerzonych Rosomak.

- Trzeba zakupić co najmniej 400 tych pojazdów. Jeden kosztuje kilkanaście milionów zł, a przecież to nie wszystko. Potrzebne będą jeszcze nowe systemy obrony powietrznej, artylerii i cała struktura dowodzenia. Ta ostatnia wymaga szczególnie kosztownego sprzętu informatycznego - wylicza nasz rozmówca.

A miało być jeszcze drożej

Do tego trzeba przecież jeszcze uzupełnić skład osobowy. Pojawią się nowe etaty, które wiążą się ze stałymi i dużymi wydatkami MON. Trzeba będzie również rozbudować infrastrukturę dla nowej dywizji. Dlatego dość powszechnie przyjmuje się w środowisku ekspertów wojskowych, że tworzenie nowych jednostek to najdroższa rzecz, jaką można robić w armii.

Oddajmy jednak MON sprawiedliwość, wcześniejsze plany były jeszcze bardziej kosztowne. - Wiceminister Szatkowski w połowie 2017 szacował, że ta dywizja może kosztować nawet 70 mld. Dotyczyło to jednego z wariantów z większym udziałem ciężkiego sprzętu - przypomina Cielma.

Z tego ostatecznie zostało 27 mld zł, które i tak przy obecnej sytuacji w armii może zrobić potężną wyrwę w programie modernizacji. Dlatego zdaniem eksperta, należy się przygotować na coraz częstsze zakupu punktowe. Np. zamiast planowanych jeszcze dwa lata temu 50 śmigłowców, co jakiś czas będziemy kupować np. po 4 czy 8.

To niestety jeszcze droższe, bo ceny jednostkowe przy zakupie kilku sztuk ostro idą w górę. Tymczasem lekko licząc najważniejsze i najbardziej potrzebne zakupy kosztować będą około 50 mld zł. Każdy zatem miliard wydany na inne potrzeby osłabia nasze zdolności modernizacyjne. Zatem wojskowi jeszcze długo mogą marzyć o nowych okrętach podwodne, drugiej turze Patriotów, śmigłowcach i nowoczesnej artylerii.

A marynarze pływają na zabytkach

- Kumulacja zaplanowanych wydatków powoduje, że nie da się tej modernizacji zrobić kompleksowo. Gdzie nie spojrzeć problem. Stare lotnictwo, marynarka, po wojska lądowe, gdzie wozy bojowe są w standardzie z lat 60-tych - mówi Mariusz Cielma.

Szczególnie źle jest w marynarce. Nasi marynarze mają teraz do dyspozycji 37 okrętów bojowych ze średnią wieku ponad 30 lat. Najstarsze są podwodne Kobbeny, które mają po 50 lat. Jednym słowem, nie mamy żadnej siły na morzu, której ewentualny agresor mógłby się obawiać. Brakuje nam czegoś jeszcze.

- Doszliśmy do momentu, gdzie w tej sprawie trzeba podjąć męską decyzję. Albo likwidujemy dywizjon okrętów podwodnych, bo nas na to nie stać, albo kupujmy nowe, bo tu przecież chodzi o bezpieczeństwo ludzi pływających na zabytkach. Tej decyzji jednak nie ma, ale są te dotyczące nowej dywizji - konkluduje redaktor branżowego magazynu "Nowa Technika Wojskowa”.

Bogata Dania ponad 10 lat temu podjęła tego typu decyzję i zrezygnowała z okrętów podwodnych. Ostatnio pojawiły się głosy o planach przywrócenia do życia tego dywizjonu, jednak Duńczycy doszli do wniosku, że ich na to nie stać. Zdecydowali w to miejsce o zakupie najnowocześniejszych samolotów bojowych piątej generacji F-35 jedynych i najnowocześniejszej artylerii.

My w Polsce chcemy mieć jednak wszystko, tyle że na chęciach się kończy, bo powstrzymuje nas budżet i modernizacja przebiega bardzo powoli.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(68)
Tyr
5 lata temu
Przez ostatnie trzydzieści lat likwidowano jednostki A pozostałe modernizowano w niewielkim stopniu. Armia musi być przede wszystkim liczebna i uzbrojona w broń przeciwlotniczą i przeciwpancerną. Parenaście nowoczesnych samolotów, czołgow niczego nie zmieni a stanowi duży wdatek finansowy.
nie bedzie no...
5 lata temu
modernizacji . bendom za to pensje dla zolniezy usa w polsce. pracowalem z sierzantem z us army ktory zajmowal sie placmi. polkownik 100 tysi $/ rocznie. general $ 120 tys i na to pojdzie kasa. szeregowi kontraktowi 2500 $ / mies...X ma ich byc 5000...
i ...
5 lata temu
co jeszcze mają prawo żydzi niszczyć spytam?
Bertold
5 lata temu
PO latach rozbrajania Polski wreszcie ten rząd myśli o jej powiększeni i wzmocnieniu. To kosztuje ale nasz kraj ma obecnie więcej pieniędzy bo zostały odebrane złodziejom którzy za PO-PSL okradali Polskę. Poprzednia władz zamówiła 50 Carakali źeby w razie wojny uciekać nimi z kraju. Obecny rząd tworzy jednostki wojskowe które będą walczyć z wrogiem a nie uciekać przed nim na zachód błagając Niemców i Francuzów o wątpliwą pomoc.
Wystwiony
5 lata temu
Resortem i krajem włada ekipa nie dojrzała,dyletanci.beznadziejni destruktory.W zakresie MON mamy do czynienia z dziecinna futurulogią.Pieniadze rozdane .Trzeba dłoni było zapłacić za kiełbasę wyborczą i to pieniędzmi pozostawionymi przez PO.Rosjanie się bawią swietniebklownsmi z piszsojusznicy się odwracają od niedolegiw z PiS,a my mamy łykać patriotyczne bajki jak pelikan ryby.Osmieszeni i bezbronni.
...
Następna strona