Jeśli proponowane zmiany wejdą w życie, na konto szeregowego posła trafi około 7800 zł netto. Gdy porównamy tę kwotę z medianą wynagrodzenia (ok. 2500 zł. netto), to nawet po obniżce jest to pensja wysoka. Jeśli jednak popatrzymy na to, ile zarabiają politycy za granicą, okaże się, że polski parlamentarzysta wcale tak dużo nie zarabia.
Delegat Izby Reprezentantów (niższa izba Kongresu USA) zarabia rocznie 174 tys. dolarów, czyli około 14 tys. dol. miesięcznie. Tymczasem przeciętne wynagrodzenie w Stanach Zjednoczonych to około 4 tys. dol. Jeszcze większe różnice widać po dodatkach funkcyjnych. Liderzy ugrupowań dostają dodatkowo po 20 tys. dol. rocznie, a przewodniczący Izby Reprezentantów (de facto trzecia osoba w państwie) dodatkowe 40.
- Wysokie zarobki polityków pełnią swego rodzaju tarczę antykorupcyjną - wyjaśnia prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. - Politycy, którzy dobrze zarabiają, są mniej wrażliwi na przykład na działanie lobbystów. Albo inaczej, takie działanie wymaga znacznie większych nakładów.
Dobrze zarabiają również politycy Bundestagu. Miesięcznie niemiecki parlamentarzysta zarabia 9542 euro. Do tego dostaje ponad 4 tys. euro diety. Przeciętne wynagrodzenie w Niemczech wynosi niecałe 3 tys. euro miesięcznie. Łatwo więc policzyć, że do ręki niemieckiego polityka trafia ponad czterokrotność tego, co zarabia przeciętny Niemiec.
Proporcje nieco bardziej zbliżone do polskich można zaobserwować w Wielkiej Brytanii. Szeregowy członek Izby Gmin (izb niższe brytyjskiego parlamentu) zarabia około 5800 funtów miesięcznie, przy medianie wynagrodzenia około 2 tys.
Jak mówią specjaliści, ustalenie kwoty, jaką powinni zarabiać politycy, to sprawa bardzo trudna. Bo z jednej strony, to grupa zawodowa narażona na korupcję, a z drugiej duże dysproporcje finansowe prowadzą do spadku zaufania, a co za tym idzie, skuteczności polityków.
- Jedno jest pewne: powinni zarabiać - mówi prof. Chwedoruk. - W XIX wieku, kiedy wykształciła się klasa zawodowego polityka, to właśnie zarobki umożliwiły wejście do zawodu ludziom, których nie byłoby na to stać. Na przykład związkowców.
Oglądaj też: Kaczyński obniży pensje posłom. "To populizm"
Wynagrodzenia dla polityków zatem są, ale od lat rosną bardzo wolno. Od 2014 roku, uposażenie parlamentarzystów wzrosło zaledwie o 800 złotych. W tym czasie przeciętne wynagrodzenie wzrosło dwukrotnie. Polityk podejmujący decyzje o rozdziale miliardów złotych z budżetu państwa zarabia często mniej niż szef departamentu w urzędzie, nie mówiąc już o znacznie lepiej zarabiających menedżerach w sektorze przedsiębiorstw prywatnych.
Podwyżka wynagrodzeń ani jakichkolwiek wydatków na politykę wydaje się jednak niewykonalna.
- Mamy głęboko zakorzenioną niechęć do aparatu państwowego, co wynika z pewnych zaszłości historycznych. Najpierw zabory, później okupacja i PRL. To wszystko zostało przeniesione na politykę po 1989 roku - tłumaczy prof. Chwedorczuk. - Gdyby nakłady na politykę miały wzrosnąć, musiałyby się na to zgodzić wszystkie ugrupowania, a to jest mało prawdopodobne. Poza tym pamiętajmy, że politycy są niewolnikami sondaży i niechętnie podejmują niepopularne decyzje.
Po proponowanej przez PiS obniżce polscy parlamentarzyści znajdą się w gronie najmniej zarabiających, a to może spowodować odpływ polityków do biznesu.
- Na pewno ucieszą się też lobbyści - komentuje prof. Chwedorczuk. - Na szczęście na razie wskaźnik korupcji nam nie rośnie. Jedno jest natomiast pewne. Na jakość polityki ta obniżka nie będzie miała żadnego wpływu.
* Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl *