Płaskoń: Tusk ratuje emerytów przed krokodylami

Należało mu się. W końcu pociągi docierają do celu, mimo że z kilkunastogodzinnym opóźnieniem. Nie rozdeptano dotąd żadnego pasażera, choć to sukces bardziej z kategorii cudów, bo ludzie w wagonach mają ciaśniej niż sardynki w puszce.

Dla lubiących wolniejsze kawałki może być liryczny Gałczyński w wykonaniu niezapomnianej Anny German: _ A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź _. Zielona wyspa szefa Platformy Obywatelskiej po śródzimowych roztopach objawiła się w całej szarzyźnie. Trzeba było dosycić kolory podniesieniem stawek VAT i wyprowadzeniem pieniędzy z Otwartych Funduszy Emerytalnych na wirtualne konta ZUS. Leszek Balcerowicz, Grzegorz Kołodko i rzesza pomniejszych ekonomistów spuściła premierowi manto, nie zauważając dalekosiężnych walorów polityki finansowej rządu.

W Egipcie czyhają dziś na turystów rekiny, a przecież OFE reklamowano przed laty jako gwarancję spędzenia spokojnej starości pod palmami. Nikt wtedy nie przewidział co się porobi na plażach Morza Czerwonego, więc na dobrą sprawę Donald Tusk zatroszczył się o zdrowie i życie przyszłych emerytów. Niebawem mogą wyleźć z Nilu krokodyle, a i klątwa faraona bywa niebezpieczna dla osób w stanie geriatrycznym. Niech emeryci wygrzewają się na ławeczce przed własnym domem i liczą, czy wystarczy im na margarynę do chleba, bo nadmierne objadanie się jest w wieku emerytalnym niewskazane.

W przeciwieństwie do ekonomistów Kościół wyraził rządowi uznanie z powodu upaństwowienia święta Trzech Króli. Dodatkowy dzień wolny od pracy nie wpłynie co prawda na wrost PKB, ale przynajmniej naród sobie odpocznie. Przy odpowiednim układzie Bożego Narodzenia, Nowego Roku i wolnych sobót cała Polska może mieć drugi urlop wypoczynkowy.

Z karnawałowych zagrań rządu niezadowolony jest natomiast prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz, który wygarnął wprost do kamer, że nikt na świecie tak nie robi. Chodzi o kretyński pomysł pobierania opłat za przejazd obwodnicą wokół Wrocławia, który zrodził się w resorcie infrastruktury. W tym samym czasie prezydent Bronisław Komorowski zawiesił wykonanie ustawy o redukcji zatrudnienia w urzędach centralnych, czym Donald Tusk próbował w roku wyborczym odzyskać punkty w sondażach opinii publicznej.

Te dwie sprawy tylko pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego. Faktycznie dawno temu dowiedziono, że poziom zidiocenia państwa jest wprost proporcjonalny do rozrostu biurokracji. Urzędnicy muszą po prostu coś wymyślać, żeby uzasadnić motywy pobierania pensji.

Jeśli prezydent Dutkiewicz zechce wpasować się w karnawałową konwencję i posłać bukiet ministrowi Grabarczykowi w dowód uznania dla geniuszu jego kadr, niech przypadkiem nie korzysta z PKP. Według prognoz odwilż ma być krótka, a zima po niej jeszcze sroższa. Róże dotarłyby gdzieś koło Wielkanocy.