Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

2019 rokiem kumulacji drożyzny. Chleb, mięso i jaja mogą podrożeć o rekordowe 20 proc.

516
Podziel się:

Najwięksi sprzedawcy prądu w Polsce chcą dla indywidualnych odbiorców podwyżek o ponad 30 proc. Dla firm podwyżki mogą być większe. - Mamy niebezpieczną kumulację rosnących kosztów energii i pracy, więc rok 2019 będzie rekordowym, jeżeli chodzi o ceny żywności - wskazuje Polska Federacja Producentów Żywności.

W 2019 r. ceny na sklepowych półkach mogą nas mocno zaskoczyć
W 2019 r. ceny na sklepowych półkach mogą nas mocno zaskoczyć (Grzegorz Skowronek/Agencja Gazeta)

Oczywiście o ostatecznej wysokości maksymalnego wzrostu cen zdecyduje URE w połowie grudnia i nie musi to być wartość zgłoszona. Jednak poziomy zapisane we wnioskach taryfowych robią wrażenie.

Zobacz także: Ceny prądu porażą firmy. Zapłacić mogą wszyscy

Według Związku Przedsiębiorców i Pracodawców ceny ofertowe dla biznesu na rok 2019 oscylują na poziomie 350-480 zł za megawatogodzinę. W tym roku było to średnio 210 zł. Zatem według tych szacunków firmy mogą zapłacić od ponad 50 proc. do nawet 100 proc. więcej. Z kolei rządzący już od miesięcy powtarzają, że podwyżki dla przedsiębiorców nie osiągną 40 proc. Zapewnić ma to program Ministerstwa Energii w sprawie wsparcia dla obywateli i odbiorców przemysłowych.

Branża z dużym apetytem na prąd

Przyjmijmy jednak, że biznes musiałby płacić o około 30 proc. więcej za energię niż w tym roku. Porzućmy skrajne prognozy ZPP i obietnice rządu, który mówi o nieznacznych podwyżkach, jakby zapominając o tym, że na giełdzie energii ceny tylko od wiosny poszybowały w górę o 40 proc. Co te 30 proc. oznaczałoby dla konsumentów?

- Branża spożywcza jest trzecia co do energochłonności spośród wszystkich gałęzi przemysłu. Ponadto konsumenci nie zaopatrują się w magazynach producentów, tylko w sklepach, które też zużywają masę energii. Po drodze są jeszcze hurtownie, magazyny. Tam też zużycie jest olbrzymie - mówi w rozmowie z money.pl Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.

Dlatego, jego zdaniem, w przyszłym roku będziemy mieli do czynienia z niebezpieczną dla poziomu cen produktów spożywczych kumulacją. Do drożejącego prądu dołożą się jeszcze ciągle rosnące koszty pracy związane z wakatami w przemyśle, a producenci żywności zatrudniają ponad 400 tys. ludzi.

- Biorąc zatem pod uwagę, że podwyżki dla przedsiębiorców będą na poziomach zbliżonych do oczekiwań sprzedawców energii (ujawnionych przez URE), to będziemy mieli rekordowe wzrosty cen produktów spożywczych. Średnio może to być nawet 10 proc. dla wszystkich kategorii - dodaje Gantner.

Tylko czy aż 10 proc?

Oczywiście można byłoby powiedzieć, że to niedużo. Wszak to ”tylko” 10 proc. Warto jednak przypomnieć sobie wizyty w sklepach na przestrzeni ostatnich kilku lat, kiedy poirytowani patrzyliśmy z niedowierzaniem na paragon. - Wszystko to przy średnich podwyżkach rocznych o kilka procent, maksymalnie 4 proc. - mówi dyrektor generalny PFPŻ.

Niedowierzanie przy kasie, które towarzyszyło nam do tej pory, należy pomnożyć w 2019 r. przez co najmniej dwa. To też jeszcze nie wszystko, bo kupując konkretne produkty być może trzeba będzie tę irytacje pomnożyć nawet przez 4.

- Dobrym przykładem jest bardzo energochłonne piekarnictwo. Tu podwyżki mogą oscylować nawet w okolicach 20 proc., o czym mówią sami piekarze. Podobnie będzie z jajkami, drobiem i mięsem. W tych branżach prąd również odgrywa bardzo znaczącą rolę - dodaje Andrzej Gantner.

Na cenowym rajdzie energii stracą nie tylko konsumenci, ale i producenci, bo będzie to kolejny cios dla konkurencyjności naszych produktów za granicą. Co więcej już teraz wszystkie procesy produkcyjne i marże są mocno zoptymalizowane. Jak przekonuje Gantner, również maksymalnie ograniczony jest pobór prądu do produkcji. Dalej optymalizować się tego już po prostu nie da.

Wołowina droższa nawet o prawie 7 zł za kg

Jak może się to przełożyć na konkretne ceny?

Według danych PFPŻ średnia cena chleba oscyluje teraz w okolicach 3,80 zł. Zatem bochenek może podrożeć o 76 groszy do średniej 4,56. Znów można powiedzieć, że to niewiele, ale to najczęściej kupowany produkt. W perspektywie roku wpłynie to na domowe budżety i będzie silnym impulsem inflacyjnym dla innych produktów.

A jakie ceny mogą mieć inne produkty z tej grupy w 2019 r.? Posłużymy się tu danymi GUS za październik tego roku. Mięso wołowe bez kości kosztowało średnio 33,8 zł za kg. W przyszłym roku może kosztować już 40,5. Kilogram kurczaka kosztował 7,24 zł; po podwyżkach będzie to już 8,6 zł. Szynka podrożeć może z 26,8 zł za kg do 32,1 zł, a jajko z 64 gr do 77 groszy.

To tylko średnia krajowa. W zależności od sklepu, regionu, produktu podwyżki mogą być bardziej bolesne.

Zdejmijmy jednak na chwilę czarne okulary i wlejmy trochę nadziei w serca polskich konsumentów. - Rzeczywiście branża spożywcza, a szczególnie piekarnictwo, przemysł mięsny czy produkcja jaj są wyjątkowo energochłonne. Zatem wzrost cen może być wysoki, ale tak wcale być nie musi, bo ostatecznie o cenach tych produktów decydują też czynniki pogodowe, popytowe, a nawet eksportowe - mówi money.pl prof. Krystyna Świetlik z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej w Warszawie.

Konsumenci nie są bezbronni

Dlatego prof. Świetlik nie podejmuje się oszacowania możliwego poziomu podwyżek. - Już wiemy, że na rynku będzie mniej mięsa, wiec ceny pójdą do góry nie tylko ze względu na energię. Z kolei tegoroczny urodzaj owoców może zneutralizować koszty energii u przetwórców. Ponadto konsumenci też mają zdolności wpływania na ceny - mówi Świetlik.

Jak przekonuje, kupujący nie zaakceptują każdego poziomu podwyżek. Producenci będą musieli tak kalkulować, żeby nie stracić biznesowo.

- W sklepach "głosujemy" za dopuszczalnym poziomem złotówkami. Widać to na danych historycznych. Kiedy ceny masła wystrzeliły w górę, jego konsumpcja dramatycznie spadła. Tak samo było z jajami. Dlatego branża spożywcza nie może sobie pozwolić na przerzucenie całości podwyżek na konsumentów - konkluduje Krystyna Świetlik.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(516)
WYRÓŻNIONE
Dojna zmiana
6 lat temu
Baryłka ropy staniała w ciągu ostatnich 8 tygodni o 36%. W tym czasie na stacjach Orlen ON podrożał o 12%. Tak się doi Polaków bez żadnego znieczulenia.
F j k
6 lat temu
Zlodziejskie państwo i dobra zmiana!
adf
6 lat temu
No ale jak to ?! Przeciez inflacja to tylko 2 % wg pis.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (516)
Norbalex
6 lat temu
Co ma prąd do tego jak ziemniaki co roku kosztowały o tej porze 1zł z groszami a w tej chwili 2,5 za kg starych ziemniaków.
emerytka
6 lat temu
Nawet gdyby producenci jeszcze nie myśleli o cenach warzyw i owoców to takie "prorocze" artykuły utwierdzają ich tylko w przekonaniu że podwyżki muszą być.A rząd i politycy -oni się wyżywią,
Lupus76
6 lat temu
i mam uwierzyć że w Polsce nadal inflacja jest na poziomie 2% to jakaś bujda na resorach jak dla mnie to już do bija do 5 % jak nie przekroczyliśmy tego progu i to naprawdę jest niebezpieczne bo idziemy drogą Wenezueli i nie muszę mówić jak się to skończyło
Aleksandra
6 lat temu
Ludzie trzeba uciekac z tego kraju , wcale sie nie dziwie mlodym ludziom.
Kamil
6 lat temu
Dalej glosujcie na pis , niech wam daja 500 + i tak oddacie to w podatkach :) pozdro dla kumatych
...
Następna strona