Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jacek Frączyk
Jacek Frączyk
|

Sinsay rośnie szybciej niż Reserved. Drugie najwyższe zyski w historii LPP

10
Podziel się:

Sklepy Sinsay to jeszcze do niedawna najsłabsza marka LPP. Ale w drugim kwartale cała grupa rozwijała się szybko w dużej mierze właśnie dzięki niej. LPP rośnie obecnie dużo szybciej za granicą niż w Polsce i tam osiąga już połowę przychodów. Węgrzy i Rumuni wręcz pokochali Reserved i Sinsay.

Jednorazowe oblężenie Reserved w Izraelu to nic przy tym co się dzieje w Rumunii i na Węgrzech
Jednorazowe oblężenie Reserved w Izraelu to nic przy tym co się dzieje w Rumunii i na Węgrzech (Reserved)

Właściciel marek sklepów modowych: Reserved, Cropp, Mohito i Sinsay, miał 206,1 mln zł skonsolidowanego zysku netto w drugim kwartale kw. 2018 r. wobec 173,3 mln zł rok wcześniej. Tylko raz w historii udało się LPPosiągnąć lepszy rezultat - konkretnie w czwartym kwartale ubiegłego roku, kiedy grupa zarobiła prawie 300 mln zł.

LPP chwali się "bardzo dobrym przyjęciem kolekcji wiosna-lato przez klientów i korzystnymi trendami walutowymi” - podała w raporcie. Jeśli liczyć tylko koszt kupna ubrań i ich sprzedaż, to na każdej sztuce ubrania LPP zarabiała w drugim kwartale średnio aż 59,7 proc. w porównaniu do 56,9 proc. rok temu.

Zobacz także: Zobacz też: Moda od LPP. Polski przebój eksportowy

Wspomniane „korzystne trendy walutowe” to dla importera powinno być teoretycznie umocnienie kursu złotego. Tymczasem w drugim kwartale złoty się osłabiał i to o aż 10 proc. Najwyraźniej jednak LPP robiła zakupy kolekcji wiosna-lato już w marcu i teraz mogła się cieszyć z dobrych decyzji z tamtego okresu.

W pierwszym kwartale spółka przypłaciła zresztą taką politykę drugą najwyższą stratą w historii. To zostało jednak pokryte z naddatkiem w trzech miesiącach drugiego kwartału.

Przebojowy Sinsay

Sprzedawane w sklepach Reserved, Cropp, Mohito i Sinsay ubrania i inne towary produkowane są na zlecenie LPP w Chinach (45 proc. zakupów w pierwszym półroczu), Turcji (6 proc.) i krajach Dalekiego Wschodu (44 proc., głównie Bangladesz). Tylko 2 proc. szyte jest w Polsce.

Ostatnia z wspomnianych marek sklepów okazała się w drugim kwartale przebojem. Zresztą LPP mocno w nią inwestowała, otwierając 49 nowych sklepów. Obecnie jest ich 253. Przychody sieci Sinsay poszły dzięki temu w górę o aż 36 proc. rok do roku.

To najwyższy wzrost w grupie, nie licząc sklepów internetowych, które rozwijały się w tempie aż 111 proc. Przychody z e-commerce doszły do aż 179 mln zł w kwartale, co daje już 8,7 proc. przychodów grupy, a 10,2 proc. przychodów w Polsce - rok temu odpowiednio 5 i 7 proc.

Nadal jednak producentem przychodów w LPP jest głównie sieć Reserved. Choć jej wielkość mierzona w metrach kwadratowych wzrosła o 12 proc., to sprzedaż w drugim kwartale skoczyła o aż 21 proc.

Spółka chwali się, że aż 80 proc. istniejących salonów (wszystkich marek) wykazało większą sprzedaż rok do roku. Tak zwana sprzedaż LFL, czyli bez uwzględnienia nowo otwieranych punktów wzrosła o aż 14,6 proc. W ostatnich latach lepszy pod tym względem był tylko trzeci kwartał ub. roku.

- Dodatnie LFL w Polsce pokazują, iż LPP dobrze radzi sobie z zakazem handlu w wybrane niedziele - podsumowuje spółka w prezentacji wynikowej. - Najwyższe dwucyfrowe LFL odnotowały salony w Rumunii, na Węgrzech i na Ukrainie - dodano.

Sprzedaż liczona na metr kwadratowy w Reserved i Sinsay wzrosła o 9 proc. do odpowiednio 546 zł i 756 zł miesięcznie. Ta druga jest pod tym względem najbardziej efektywna w grupie. Druga pod względem sprzedaży na metr jest Cropp, a do tego przychody wzrosły o 6 proc. do 749 zł na m.kw.

Najsłabszy kwartał miała pod tym względem Mohito - sprzedaż na m.kw. spadła o 5 proc. do 682 zł. W sieci House poszła w górę o aż 14 proc. do 660 zł na miesiąc.

Węgrzy i Rumuni pokochali Reserved i Sinsay

Wrażenie robi tempo rozwoju LPP za granicami Polski. Po zmianach w sieci można powiedzieć nawet, że Polska nie jest już dla spółki najważniejsza dla rozwoju. LPP nawet w ciągu roku zamknęło w kraju 28 salonów, choć akurat w drugim kwartale ich liczba wzrosła o osiem punktów.

Najwięcej nowych sklepów marek LPP otwarto w Rosji (+27 rdr) i na Ukrainie (+16 rdr), ale to nie są kraje, gdzie salony Reserved są oblegane. Najwięcej przychodów uzyskuje sklep brytyjski - aż 1,8 mln miesięcznie. Niemieckie sklepy LPP dają 627 tys. miesięcznie przychodu (+9 proc. rdr).

Najszybszy wzrost widać jest w Rumunii i na Węgrzech. Nie w Izraelu, gdzie jedna promocja Reserved wywołała ostatnio dantejskie sceny.

Przeciętny węgierski sklep daje o 93 proc. większe przychody niż polski, czyli 357 tys. zł miesięcznie. To o 41 proc. więcej niż rok temu.

Więcej niż Polacy w sklepach LPP wydają też Rumuni - 297 tys. zł miesięcznie przychodów na sklep, tj. o 52 proc. więcej niż rok temu.

A Polacy? Efektywność sklepów w kraju wzrosła o 19 proc. i teraz przeciętny sklep wykazuje 185 tys. zł miesięcznie sprzedaży. To niewiele w porównaniu z innymi krajami w LPP. Dużo gorsza sprzedaż jest już tylko na Bliskim Wschodzie (118 tys. zł miesięcznie na sklep), w Serbii (131 tys. zł), na Białorusi (56 tys. zł) i na Ukrainie (166 tys. zł).

Zyski drugie najwyższe w historii

Wynik operacyjny powiększony o amortyzację, czyli tzw. EBITDA grupy LPP wyniósł w drugim kwartale 397,4 mln zł wobec 281,4 mln zł rok wcześniej. Skonsolidowane przychody ze sprzedaży sięgnęły 2,05 mld zł wobec 1,71 mld zł rok wcześniej.

Nie tylko sprzedaż, ale też efektywność grupy decyduje o wynikach. Zaledwie 3-4 proc. towaru nie zostało sprzedane. Co najmniej połowę z tego przy stracie 10 proc. udaje się pozbyć w outletach. Resztę - głównie towar w zagranicznych salonach - sprzedawane jest ze stratą nawet 80 proc. do innych firm.

Co więcej, spółka wyhamowała nieco inwestycje w sklepy stacjonarne - te były najniższe na przestrzeni ostatniego roku i wyniosły 80,4 mln zł. LPP zbiera więc owoce wcześniejszych nakładów.

Duże wydatki idą teraz w rozwój centrów logistycznych. W rozbudowę tego w Pruszczu Gdańskim i rozpoczęcie największej inwestycji magazynowej w Brześciu Kujawskim spółka wydała od kwietnia do czerwca 57 mln zł.

Sprzedaż w przeliczeniu na metr kwadratowy grupy w drugim kwartale 2018 roku wzrosła o 4,7 proc. w porównaniu w rokiem ubiegłym do 631 zł, a koszt własny metra kwadratowego pozostał na tym samym poziomie co rok temu, czyli 212 zł na m.kw. Z tego koszty personelu to 58 zł na m.kw. w porównaniu z 62 zł rok temu.

Giełda doceniła dobre wyniki zaledwie jednoprocentowym wzrostem kursu LPP. Za jedną akcje trzeba było we wtorek płacić na otwarciu sesji nawet 9490 zł. Później nieco spadły.

Notowania akcji LPP we wtorek

Sprzedaż internetowa grupy wzrosła w drugim kwartale o 111 proc. rok do roku do 178,5 mln zł. "Kontynuacja trzycyfrowych wzrostów sprzedaży internetowej została osiągnięta dzięki rozwojowi e -sklepów poza Polską, wydatkom na marketing (współpraca z blogerkami modowymi i influencerkami) oraz zmianom w przyzwyczajeniach klientów (w związku z zakazem handlu w niektóre niedziele klienci z Polski coraz częściej robią zakupy poprzez internet)" - wskazała spółka w raporcie.

Na koniec czerwca grupa miała 1 756 salonów (o 46 więcej niż przed rokiem) o całkowitej powierzchni 1 034,2 tys. m.kw. Z tego 771 sklepów o powierzchni 516,2 tys. m.kw. znajdowało się poza granicami kraju. Łączna powierzchnia handlowa w porównaniu z czerwcem 2017 roku wzrosła o 10,8 proc.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(10)
kuba1221
6 lat temu
Cieszyło by mnie fakt,że wyroby które cieszą się popytem na świecie są wyrodukowane w Polsce i przez pracownika polskiego. LPP od początku preferuje tylko wyroby wyprodukowane w Indiach,Chinach czy Bangladeszu jak i Indonezji. Warunkiem jest gdy dany producent daje naknajniższą cenę gotowego wyrobu wraz z logo firmy, a więc preferują niewoliczą pracę w biednych krajach wschodniej Azji. Kiedyś temat niewolnictwa czy też wyzysku biednych ludzi pracy był poruszany,znikł gdy takie państwa jak USA kupują wyroby w Chinach i zaciągneły w tym kraju bardzo duże kredyty. a jednocześnie własne fabryki są zamykane. Tak samo dzieje się w Polsce czy też innych państwach na świecie. Kiedyś byłem w Essen Niemcy ,miałem czas i wstąpiłem do fabryki elektrycznych narzędzi dla majsterkowiczy.Wózkiem z chińskiego kontenera przewożona na halę montażową detale by z nich skomponować gotowy sprzęt, a następnie już z logo tej firmy wysyłać np do Polski.Niemcy potrafią ! W Polsce zaś ,w fabryce proszków do prania,mycia -detergentów sprowadzanych z Niemiec w ilościach hurtowych bezpośrednio od producenta wlewa się wodę z dodatkami by rozrzedzić wyrób, bo jak tłumaczą "producenci" W Polsce użytkownicy nie są nauczeni do stosowania środków w stężeniu jak w Niemczech.Podsumowuję. Niemcy wyroby chińskie ulepszają i wykorzystują niewolniczą pracę Polaków,Rumunów,Bułgarów a Polacy pogarszają wyroby by mieć większy zysk a również wykorzystują niskopłatnych robotników miejscowych lub ze wschodnich państw.
Edward
6 lat temu
Mnie tam cieszą coraz lepsze wyniki polskiej firmy, zwłaszcza na rynkach zagranicznych. Kibicuję naszym, wiadomo, że im silniejsze przedsiębiorstwa tym solidniejsza gospodarka, a akurat z zarobionych pieniędzy dużo inwestuje w Polsce plus zatrudnia dziesiątki tysięcy Polaków, więc sporo kasy dzięki nim wchodzi do naszej gospodarki.
Exzolnież
6 lat temu
Wszystkie te polskie firmy, jak zresztą wszystko co u nas ,,klepane,, , to beznadziejne badziewie.
ministrant Ja...
6 lat temu
kto kupuje takie badziewie, mi ks. proboszcz kupuje tylko u Gucciego i LV
ja
6 lat temu
Pomysły na biznes (produkt) to rzecz powszechna, ale ich realizacja (sprzedaż) już nie. W naszych szkołach za mało stawia się na przedsiębiorczość i na finansową edukację. Produkuje się „niemyślących, mało twórczych pracowników”. Do tego rozdawnictwo pieniędzy wzmaga brak inicjatywy. Zobaczcie sobie ksiązke „Emery tura nie jset Ci potrzbena” Jest o zarządzaniu pieniędzmi, by ludzie mogli zobaczyć, że można budować majątki, pomimo niewysokich zarobków.