Te plany PSL są jak "Mission Impossible"

Waldemar Pawlak, publicznie ogłaszając zamiar zdobycia 15, a nawet 16 procent głosów Polaków mocno podniósł poprzeczkę swoim partyjnym kolegom. W ciągu nieco ponad 40 dni muszą poprawić swoje notowania pięciokrotnie! Dziś najnowsze sondaże SMG/KRC dają im 3 procent i trend spadkowy.

źródło: MillwardBrown SMG/KRC dla Faktów TVN

Gdzie tu logika? Toż to żywcem przypomina myślenie życzeniowe i bajania Janusza Palikota o 10-procentowym poparciu. Kolejny polityczny _ Mission Impossible _, tylko prezes Pawlak nijak nie przypomina Toma Cruise'a.

Oczywiście, można podnosić tradycyjny argument, że sondaże mogą się mylić, a Polskie Stronnictwo Ludowe jest w nich z reguły niedoszacowane. Można też zawsze liczyć na nagłą woltę sympatii i eksplozję uczuć wyborców. Historia, owszem, zna takie przypadki, choć zazwyczaj były to eksplozje uczuć negatywnych. Jak choćby wtedy, gdy Marek Belka na kilka dni przed wyborami w 2001 roku podzielił się z narodem planami cięć budżetowych i ograniczenia wydatków socjalnych.

Zadanie, jakie stawia sobie PSL wydaje się być karkołomne. Toteż strategia nie może być konwencjonalna. I nie jest. A to Waldemar Pawlak hurtowo organizuje spotkania z branżą informatyczną i nawet w Wiedźmina gra przy reporterach. To znów podnosi obie rękawice, rzucane sobie przez PO i PiS i chce zostać aktywnym sekundantem. Na koniec wreszcie przypuszcza atak z przytupem na skoczną nutę, lansując wyborczy przebój muzyczny.

Zgoda, z gustami się nie dyskutuje. Pląsający i chyba trochę _ wylaszczony _Stanisław Żelichowski wielu wyborcom może wydać się bardziej atrakcyjny niż rapujący Ryszard Kalisz i Leszek Miller.

Tylko pytanie czy to jest metoda na wygranie wyborów? Czy artystyczno-wokalne popisy polityków nie powinny mimo wszystko ustąpić sensownym i przede wszystkim mądrym pomysłom na poprawę sytuacji gospodarczej? Bo o tym, że takie pomysły będą potrzebne przekonywać nikogo nie trzeba, a czarne chmury na horyzoncie widoczne są już całkiem dobrze i to od dawna.

Był już jeden polityk, który sugerował, że lud jest ciemny i wiedział, co ów lud kupi. Pozostali idą tą samą drogą. Toteż w kwestiach gospodarczych karmieni jesteśmy tylko populizmem i demagogią, a politycy chętniej wychodzą z założenia, że wyborcza kiełbasa najlepiej smakuje na festynach. A skoro festyn, to i muzyczka być musi. Podobno na Titanicu muzyczka też grała do końca.

JAK OCENIASZ TEGOROCZNĄ KAMPANIĘ WYBORCZĄ? PODYSKUTUJ O TYM NA FORUM.

Autor jest dziennikarzem Money.pl