Już blisko 300 tys. drobnych przedsiębiorców zalega ze składkami w ZUS. Dla wielu obciążenie jest tak wielkie, że albo balansują na granicy opłacalności, albo zamykają interesy i uciekają za granicę. Wyłom w ryczałtowej składce ZUS jest jednak możliwy. Zapowiedziała go w programie "Money. To się liczy" minister Emilewicz.
"Pracownia Krawiecka Teda" to niewielki punkt prowadzony we Wrocławiu przez panią Danutę Terebę. Pośród ciągów 11- piętrowych bloków jednego z większych osiedli stolicy Dolnego Śląska działa prócz niej jeszcze kilka innych krawcowych.
Osiem lat temu zrezygnowała z pracy przy taśmie produkcyjnej, aby założyć jednoosobową działalność i zająć się szyciem. - Chciałam pójść na swoje. Dysponować własnym czasem, rozwijać się. Założyła pracownię krawiecką.
- Mimo sporej konkurencji wokół, klienci są. Na brak pracy nie narzekam. Jednak wysokość obciążeń m.in. z ZUS mocno przytłaczają – przyznaje w rozmowie z money.pl.
Jak podkreśla, uczciwie płaci składki i - choć nierzadko sporym kosztem - nie zalega. – Płacę tak samo jak duże przedsiębiorstwa, mimo że prowadzę firmę sama i sama w niej pracuję. Bywają miesiące, że jest ciężko i trzeba dokładać z prywatnych pieniędzy - zaznacza. Dla niej odejście od ryczałtowej składki ZUS i zmniejszenie obciążeń o połowę, byłoby zbawienne.
Takich małych przedsiębiorców w kraju mamy znacznie więcej. Są to np. fryzjerki bez salonów, kosmetyczki oferujące usługi domowe, opiekunki, szewcy, zegarmistrzowie czy animatorzy kultury. A ich historie bywają czasem bardzo dramatyczne.
- Znam osobiście wiele osób, które zamknęły firmę, wyprzedały majątek i uciekły za granicę przed ściganiem przez ZUS – mówi Grzegorz Blak, krakowski przedsiębiorca i prezes Stowarzyszenia Poszkodowanych Przedsiębiorców RP. - Inni wybierają szarą strefę, bo stracili zaufanie do organów państwa. Chcieli być uczciwi, prowadzić legalnie firmę i płacić składki. Ostatecznie zostali ”ogoleni” przez ZUS i zaskoczeni potężnymi karami w postaci naliczonych zaległych składek. Nie wiedzą, co robić. Zdarza się, że dochodzi do poważnych dramatów, rozpadu rodziny, czy nawet samobójstw - ostrzega.
**"Błagam zlikwidujcie tę patologię"**
"Ja i wiele tysięcy drobnych przedsiębiorców już nie wyrabia psychicznie i finansowo" – pisze w dramatycznym liście kierowanym do Parlamentarnego Zespołu na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego 44-letni drobny przedsiębiorca z południa Polski.
Jak sam twierdzi, po pierwszych paru latach niższej stawki ZUS, dziś zryczałtowana stawka jest dla niego poważnym obciążeniem.
"Moje zarobki niestety nie są wielkie, bo zarabiam około 2000-3000 zł miesięcznie. Jest konkurencja na rynku i trzeba walczyć o klienta. ZUS jest ogromnym obciążeniem dla mnie i zostałem zmuszony podjąć dodatkową pracę za granicą - Słowacja na 1/8 etatu. Uczciwie jeździmy tam większą grupą znajomych przedsiębiorców raz w miesiącu, po to przede wszystkim, aby dorobić 40 euro miesięcznie za 10 godzin pracy i zgodnie z prawem unijnym uniknąć płacenie składek ZUS w Polsce" – opowiada swoją historię.
Teraz ma przegraną sprawę w sądzie okręgowym o ustalenie ustawodawstwa i będzie się sądził w apelacyjnym. "Nie chcę myśleć, co zrobię, jak przegram i będę zmuszony do zapłacenia składek za 5 lat wstecz z odsetkami. Pozostanie mi albo ucieczka z kraju, albo inne ostateczne rozwiązanie, o którym nie chcę myśleć" – zaznacza. "Błagam, zlikwidujcie tę patologię ZUS jak najszybciej i proszę o ustawę abolicyjną".
**A dłużników przybywa**
- Ten problem narasta – przyznaje Grzegorz Blak. - Obecnie jest zadłużonych w ZUS około pół miliona przedsiębiorców, czego 300 tysięcy to to przedsiębiorcy z sektora mikro i małych firm. Kosmetyczka, fryzjerka, krawcowa, problem dotyczy wielu małych przedsiębiorców. Ci przedsiębiorcy zryczałtowanego ZUS-u nie są w stanie udźwignąć – dodaje.
Jak wynika z danych państwowego ubezpieczyciela, jeszcze w 1999 roku kwota zadłużenia rozliczających się sam za siebie wynosiła 4,2 mln zł. W 2017 już prawie 970 mln zł.
- Odnotowujemy też, że coraz więcej decyzji ZUS trafia do egzekucji – podkreśla Blak. W sprawie zmian w ZUS dla małych przedsiębiorców przedstawiciele Stowarzyszenia spotkali się zarówno z prezes Uściańską, jak i minister Emilewicz. - Mamy swój projekt dotyczący innych rozwiązań. Będziemy próbowali go wdrożyć. Chcemy również drugiej ustawy abolicyjnej - zapowiada
**Jest światełko w tunelu **
Już niedługo być może drobni przedsiębiorcy będą mogli jednak trochę odetchnąć. Kiedy? Jak zadeklarowała w programie "Money. To się liczy"Jadwiga Emilewicz, już od początku 2019 roku.
- Jesteśmy po dobrym spotkaniu z minister finansów i minister pracy, dotyczącym tak zwanego małego ZUS-u. Ma on być płacony w zależności od uzyskiwanych dochodów – zaznaczyła minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz.
Ta zapowiedź jednoznacznie oznacza wyłom w ryczałtowym ZUS-ie. W ten sposób rozliczyć się by mogli mali przedsiębiorcy, jeśli w miesiącu nie zarobili więcej niż 2,5-krotność minimalnego wynagrodzenia. W tej chwili jest to nieco ponad 5 tys. złotych brutto.
- Odejście od zryczałtowanego ZUS-u jest niezbędne i absolutnie konieczne. To rozwiązanie ewidentnie się nie sprawdza, co widać po zadłużeniach – zaznacza Grzegorz Blak. – Uniosą go jedynie duzi przedsiębiorcy. Zmiana jest potrzebna. Powiedzmy sobie wprost: ryczałtowy ZUS zabija mikroprzedsiębiorców w Polsce.