Jedną z pierwszych personalnych zmian, jakie przeprowadzi nowy rząd, jest m.in. zmiana wojewodów, którzy są przedstawicielami rządu w regionach. W czwartek pojawiło się pierwsze nowe nazwisko. Krzysztof Klęczar, burmistrz Kęt i szef małopolskich struktur Polskiego Stronnictwa Ludowego, został powołany na stanowisko wojewody małopolskiego.
Zaczęło się. Tysiące etatów do zmiany
Przypomnijmy, że premier powołuje i odwołuje wojewodów na wniosek ministra właściwego do spraw administracji. To stanowisko w rządzie Donalda Tuska pełni od teraz Marcin Kierwiński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z kolei wojewoda mazowiecki Tobiasz Bocheński postanowił nie czekać na ruch premiera i publicznie poinformował w środę, że sam wystąpił "z żądaniem pilnego przyjęcia" jego dymisji.
"Każda chwila instytucjonalnego kojarzenia z takim premierem jest dla mnie dyshonorem" - napisał na platformie X Bocheński.
Bocheńskiego na stanowisku zastąpił już Mariusz Frankowski, warszawski radny PO.
Senator Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna, który był wicepremierem i ministrem spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Donalda Tuska, przekonuje, że zmiany personalne m.in. wojewodów to kwestia sprawności państwa.
- Dobra współpraca pomiędzy rządem a urzędnikami reprezentującymi rząd w terenie to podstawa. Musi być gwarancja, że administracja będzie realizować politykę rządu. Potrzebni są więc nowi, sprawni ludzie, którzy będą realizować te cele - mówi w rozmowie z money.pl Grzegorz Schetyna.
Odejście wojewodów to jednak dopiero początek personalnych roszad. Warto pamiętać, że wiele zmieni się także w administracji zespolonej, która jest elementem rządowej administracji w terenie.
Oznacza to, że wraz z przyjściem nowego rządu zmienią się także zapewne kuratorzy oświaty, wojewódzcy komendanci policji czy straży pożarnej. Do tego dochodzą ich zastępcy. Roszad można spodziewać się także wśród wojewódzkich inspektorów, mowa tu, chociażby o inspekcji farmaceutycznej, budowlanej, ochrony środowiska czy inspekcji handlowej.
"Czekamy na hasło. Nie chodzi o skok na stołki"
Do zmian dojdzie nie tylko w urzędach wojewódzkich. Spore pole do popisu będzie miało Ministerstwo Rolnictwa. Resortowi podlega wiele ważnych instytucji. Mowa np. o Krajowym Ośrodku Wsparcia Rolnictwa. Ze stanowiskiem po zmianie władzy będzie się musiał pożegnać dyrektor generalny oraz dyrektorzy terenowych oddziałów, których jest 17. Analogicznie zmian można spodziewać się także w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Co więcej, agencja ma także oddziały regionalne i biura powiatowe.
Ministerstwu Rolnictwa podlega też Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Tu także oprócz warszawskiej centrali jest 16 oddziałów regionalnych oraz są placówki terenowe, np. na Mazowszu placówek terenowych jest 34. W sumie to wiele stanowisk, do ewentualnego obsadzenia.
- Jesteśmy gotowi do zmian, czekamy na hasło. Warto przypomnieć, że w jednym dniu, w tłusty czwartek w 2016 r., ponad 300 kierowników biur powiatowych Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, największej agencji płatniczej w tej części Europy, straciło pracę. PiS w ich miejsce mianował katechetów czy wuefistów. To nie chodzi o skok na stołki. Musimy po prostu w tych instytucjach doprowadzić do normalnej sytuacji. Dokonamy zmiany, ale na uczciwych zasadach, powołamy merytoryczne, kompetentne osoby - mówi Paweł Gancarz z PSL, wójt gminy Stoszowice.
Po zmianie rządu można spodziewać się także roszad personalnych w specjalnych strefach ekonomicznych podległych ministrowi właściwemu do spraw gospodarki. Takich stref w kraju jest 14.
Dojść do zmiany może także w tak kluczowej instytucji, jaką jest Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Nie jest jednak wykluczone, że tu szybkiej zmiany nie będzie.
- To może być zaskoczenie, ale na poważanie rozważane jest zostawienie profesor na stanowisku, by dokończyć parę rzeczy. Przynajmniej na jakiś czas - pod koniec października mówił w rozmowie z money.pl informator z ZUS.
Wraz ze zmianą władzy w kraju może dojść także do roszad w takich instytucjach jak: Krajowa Administracja Skarbowa, Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad czy Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe. Do zmiany na pewno dojdzie w Polskim Funduszu Rozwoju.
Już w listopadzie prawa ręka ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego, prezes PFR-u Paweł Borys zapowiedział, że do końca roku odejdzie ze stanowiska. Ma wrócić na rynek prywatny.
"Zmiany są naturalne"
Prof. Anna Pacześniak, politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego, w rozmowie z money.pl zwraca uwagę, że zmiany są naturalne.
- Tutaj chodzi nie tyle o stanowiska partyjne, co polityczne. Jasne jest, że nie organizuje się konkursu na wojewodę komendanta czy kuratora. Co nie oznacza, że od osób powołanych na te funkcje nie powinno się wymagać określonych kompetencji i merytorycznego przygotowania. Zupełnie naturalne jest, że występuje rotacja na stanowiskach, które są zależne od władzy wykonawczej, wraz z jej zmianą. Władza centralna musi mieć zaufanie do urzędników, nie powinno być żadnych niespodzianek - mówi prof. Pacześniak.
Zwraca także uwagę, że zapewne PiS w tej kwestii będzie podnosiło teraz larum, broniąc swoich ludzi. - Pytanie, jak głębokie będą to zmiany. Ważne, aby nowe osoby, potrafiły w sposób merytoryczny i transparentny dobierać sobie współpracowników - dodaje ekspertka.
Malwina Gadawa, dziennikarka i wydawca money.pl