Wystarczył przecinek w złym miejscu. Przedsiębiorca dostał 80 tys. zł kary
Polski przedsiębiorca przez źle postawiony przecinek w deklaracji celnej niemal zapłacił 80 tys. zł kary. Choć towar był ten sam, system uznał, że to inny produkt - podaje "Gazeta Wyborcza". Transport wstrzymano, firma straciła kontrakt. - To gra, której zasad nie da się przewidzieć – komentuje prawnik.
Przecinek w złym miejscu wystarczył, by polski przedsiębiorca stanął w obliczu 80 tys. zł kary i utraty zagranicznego kontrahenta. Chodziło o zapis w deklaracji celnej: zamiast "profil stalowy, ocynkowany" pojawiło się "profil, stalowy ocynkowany". System uznał, że to zupełnie inny towar, a niemiecki celnik wstrzymał eksport i rozpoczął postępowanie.
– Towar ten sam. Producent ten sam. Ale dla systemu… to inny towar – wyjaśnia mecenas Mateusz Ostrowski, znany w sieci jako "prawnik.przedsiębiorców", który zajął się sprawą. Dzięki skutecznemu odwołaniu kara została cofnięta, ale przedsiębiorca przez kilka tygodni żył w zawieszeniu.
Przez całą sytuację firma straciła jedno z kolejnych zleceń – zagraniczny klient nie chciał ryzykować powtórki. Ostatecznie - jak opisuje "Gazeta Wyborcza" - uratowano relację, ale dopiero po zapewnieniach i gwarancjach terminowości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zanim zaufasz ChatGPT, zobacz jak działa polski Bielik - Sebastian Kondracki w Biznes Klasie
– Dla systemu to była skuteczna kontrola celna, dla partnera z zagranicy – sygnał, że Polacy nie dostarczają na czas. Dla mnie to kolejny dowód, że nasi przedsiębiorcy grają w grę, której zasad nie da się przewidzieć – komentuje Ostrowski.
"Błędy jak przestępstwa"
Głos zabiera też Anna Wincencik, była prezeska firmy z branży medycznej. Jej zdaniem, działania urzędów są często zbyt restrykcyjne, a przecinki nie powinny decydować o wstrzymaniu transportu. – Rola celnika powinna polegać na pomocy, a nie szukaniu błędów – wskazuje.
Wspomina przypadki, gdy od lat odprawiane towary nagle zmieniały klasyfikację, a decyzje celników zaskakiwały nawet doświadczonych agentów. Zestawia to z sytuacją z pandemii, gdy transport quasi-medycznych maseczek z Ukrainy rozładowano bez pełnej weryfikacji.
– W Polsce nadal mamy system, w którym błędy traktuje się jak przestępstwa, zamiast szybko je korygować – ocenia.