Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. WS
|

Zamrożenie cen prądu. Ekonomista mówi o złowieszczych konsekwencjach projektu rządu

100
Podziel się:

Premier przedstawił zamrożenie cen prądu do osiągnięcia pułapu 2 tys. kWh. To może odbić się jednak na innych cenach. "Istnieje ryzyko, że zamrożenie jednych cen spowoduje szybszy wzrost innych", pisze ekonomista Ignacy Morawski w "Pulsie Biznesu".

Zamrożenie cen prądu. Ekonomista mówi o złowieszczych konsekwencjach projektu rządu
Zamrożenie cen prądu nie zadziała antyinflacyjnie (Agencja Wyborcza.pl, Przemyslaw Skrzydlo)

Mateusz Morawiecki zapowiedział podczas czwartkowej konferencji, że gospodarstwa domowe w 2023 roku mają płacić niezmienioną cenę za prąd, o ile nie zużyją więcej niż 2 tys. kWh. "Powyżej tego poziomu cena zostanie ustalona przez Urząd Regulacji Energetyki w taki sam sposób jak co roku, czyli godząc interesy konsumentów i producentów/sprzedawców", czytamy w artykule.

Autor podlicza, że przeciętne gospodarstwo zaoszczędzi około 1600 zł, co oznacza, że koszt rządowego pomysłu sięgnie około 20 mld złotych, a w ostatecznym rozrachunku – przekroczy 30 mld zł.

"Częściowo będzie sfinansowany z podatków nałożonych na firmy energetyczne, a częściowo zapewne z przyrostu długu. To, że część dotacji do niskich cen energii zostanie sfinansowana z nowych podatków, ogranicza proinflacyjne efekty tych działań", podaje Ignacy Morawski.

Ryzyko szybszego wzrostu innych cen

Jak czytamy, hamowanie inflacji pod koniec 2023 roku miało być spowodowane realnym spadkiem dochodów ludności. Jednak przy zamrożeniu cen energii elektrycznej do tego spadku może nie dojść. W takim przypadku czeka nas inflacja wyższa niż w projekcji NBP.

Kolejnym ryzykiem, jakie dostrzega ekonomista, jest to, że konsumenci otrzymają fałszywe sygnały cenowe. Ograniczenia w dostępie do energii mają pozostać na dłużej, a nie być jedynie zjawiskiem przejściowym, co powinno wykluczać próby hamowania wzrostów cen. Zachętą do redukcji popytu jest podniesienie jego ceny, a wprowadzenie zamrożenia cen nie zadziała w ten sam sposób.

"Dlatego z czysto ekonomicznego punktu widzenia, gdyby rząd chciał poszukać rozwiązania prowadzącego do określonych skutków finansowych dla siebie i wyborców, lepiej byłoby pozwolić na wzrost cen i jednocześnie wprowadzić transfery pieniężne dla gospodarstw domowych", podsumowuje Ignacy Morawski.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(100)
WYRÓŻNIONE
Czesio
3 lata temu
Socjalizm w początkowej fazie wydaje się atrakcyjny dla większości, skończy jak każdy socjalizm
sergio
3 lata temu
Przeciętne gospodarstwo zużywa coś koło 3000-4000 kWh więc limit jest wzięty z sufitu albo w odniesieniu do tego ile zużywa samotny, podstarzały kawaler.
nnn
3 lata temu
Władza nie rozwiązuje problemów tylko kupuje głosy, tym razem bardzo celnie w elektorat emerytów.
...
Następna strona