Żartował, że w walizce ma granaty. Zamiast lecieć na wczasy, musiał zostać w Polsce
Żart, na który pozwolił sobie 51-letni mieszkaniec Radomia, oddając bagaż na tamtejszym lotnisku, skończył się dla niedoszłego wczasowicza zakazem wstępu na pokład samolotu. Podróżny, który stwierdził, że ma dwa granaty, musi do tego zapłacić mandat.
Do incydentu na lotnisku w Radomiu doszło w środę (26 lipca). 51-letni mieszkaniec miasta powiedział podczas zdawania bagażu, że znajdują się w nim dwa granaty. Dobry humor mężczyzny, który zmierzał na urlop w Antalyi (Turcja), szybko się jednak popsuł.
Jak informuje kpt. Dagmara Bielec, rzeczniczka Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej, na miejsce niezwłocznie skierowano pirotechników.
- 51-letni mieszkaniec Radomia przyznał co prawda w ich obecności, że informacja o granatach była jedynie żartem, ale niestety, w takich sytuacjach nie ma taryfy ulgowej - ostrzega strażniczka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Dziś nie mówi się o Dobrej Zmianie". Inflacja to nie jest jedyny problem PiS
Mandat i nici z urlopu - efekty "żartu" o granatach
Żartowniś został wylegitymowany, a następnie poproszony o otwarcie walizki. W bagażu, jak sprawdzono, nie było materiałów wybuchowych. Mężczyzna za "dowcip" otrzymał mandat w wysokości 500 zł.
Na tym konsekwencje dla radomiaka się nie skończyły. W związku z nieodpowiedzialnym zachowaniem podróżnego, kapitan samolotu, którym miał lecieć, nie zezwolił mu na wejście na pokład.
Tym samym 51-latek pokrzyżował sobie plany urlopowe. Straż Graniczna nie zdradziła, czy mężczyzna wybierał się do tureckie wczasy z rodziną.
Najczęstsze przyczyny interwencji w samolotach i na lotniskach
Nieśmieszne żarty podróżnych, wynikające niejednokrotnie z dużych dawek przyjętego alkoholu, wiele razy kończą się interwencją służb w samolotach i na polskich lotniskach. Pisaliśmy o tym w money.pl wiele razy.
Od początku roku do 13 czerwca Straż Graniczna interweniowała 121 razy na pokładach samolotów i 158 razy na terenie portów lotniczych. Interwencje te zakończyły się 63 mandatami na sumę 30 tys. 900 zł. Pod koniec I kwartału ich liczba i kwota były niemal o połowę niższe (32 mandaty na kwotę ponad 17 tys. zł).
Straż Graniczna przypomina, żeby "uważać na słowa wypowiadane podczas obsługi do pracowników lotniska. Słowa 'bomba', 'granat' itp. to nie żart. Każdy sygnał o możliwości stworzenia zagrożenia jest natychmiast sprawdzany. Wiąże się to z wszczęciem odpowiednich procedur, a co za tym idzie, zakłóceniem pracy portu lotniczego, opóźnieniem odlotów, jak również sankcjami w postaci mandatu karnego" - informują mundurowi.
Co jest natomiast najczęstszym powodem interwencji służb na pokładach samolotów? Jak się okazuje, są to:
- niewykonanie poleceń kapitana samolotu, związanych z porządkiem na pokładzie,
- utrudnianie personelowi pokładowemu pracy podczas rejsu,
- uprzykrzanie współpasażerom podróży,
- upojenie alkoholowe,
- palenie papierosów,
- bójka między kolegami,
- awantura lub kłótnia małżeńska.