Zielone szkoły i wycieczki drenują kieszenie rodziców. Tak drogo jeszcze nie było
Nauczyciele i rodzice, obawiając się wprowadzenia obostrzeń w związku z czwartą falą, organizują wyjazdy klasowe na potęgę. Problem w tym, że wszystkie oferty mocno podrożały. Organizatorzy odbijają sobie straty po pandemii, czy chcą jak najwięcej zarobić przed kolejnym lockdownem?
Z naszą redakcją za pośrednictwem platformy dziejesie skontaktowała się czytelniczka, której dziecko w najbliższym czasie wyjedzie na wycieczkę szkolną.
"Wychowawczyni na zebraniu przedstawiła propozycje wycieczek. Miała przygotowane oferty, widać było, że zna się na tym i to nie jej pierwszy raz. Powiedziała, że ceny mocno podskoczyły po pandemii. Ostatecznie wybraliśmy wycieczkę na 5 dni za 800 zł. Po minach niektórych rodziców widziałam, że nie wszystkich będzie na to stać" - napisała mama Ani.
Na zebraniu wyraźnie było też widać, że rodzice bardzo chcą, by dzieciaki jeszcze skorzystały z takich możliwości przed ewentualnym lockdownem. By zżyły się ze sobą, zanim np. szkoła również zostanie zamknięta.
Czwarta fala COVID-19. Kto oprócz niezaszczepionych powinien się obawiać?
Zapewne dlatego wysoka cena została zaakceptowana, choć jak wspomina nasza czytelniczka, jeszcze przed pandemią udało się zorganizować zieloną szkołę na 5 dni za 560 zł.
Szkoły i rodzice pomagają
- Ceny rzeczywiście są wyższe, ale przecież i inne usługi, produkty podrożały. Rodzice nalegają, by te wycieczki, wyjazdy zielone szkoły się odbywały, bo też nie wiadomo, czy zaraz nie zostaną wprowadzone kolejne obostrzenia - mówi Krzysztof Maksymow, dyrektor IV LO im Adama Mickiewicza w Warszawie.
Jak zauważa, pandemia spowodowała wzrost cen, ale też uruchomiła rodziców, którzy bardzo pomagają przy organizacji.
- Jesteśmy po wycieczce klas drugich, które w zeszłym roku nie mogły nigdzie pojechać przez lockdown. Teraz się udało. Uczniowie byli we Wrocławiu, Karpaczu. Wyjazd na 4 dni kosztował od osoby 700 zł. Klasa maturalna pojechała do Gdańska na 3 dni za 600 zł od osoby - mówi Maksymow.
Klasy pierwsze z jego szkoły też jadą na wycieczkę na 3 dni i płacą po 510 zł. Przed pandemią, jak wspomina dyrektor IV LO, kosztowało to ok. 450 zł. Jak ocenia Maksymow, ceny takich wyjazdów wzrosły o ok. 15-20 proc.
Wyjazd jednodniowy bezpieczniejszy dla kieszeni
Pytanie: czy nie stanowi to bariery dla rodziców?
- Przyjęliśmy zasadę, by kwestia finansowa nigdy nie była problem. Jeśli np. rodzice są w stanie zapłacić tylko np. 50 zł, to my organizujemy resztę. Dlatego na nasze wycieczki jeździ zawsze ponad 90 proc. uczniów. Nie jadą tylko ci, którzy są chorzy - mówi dyrektor Maksymow.
Inni dyrektorzy również mówią nam o wyższych cenach. - Pięć klas jest teraz na zielonej szkole na 3 dni. Koszty rzeczywiście są dużo wyższe, ale rodzice chcieli, żeby dzieci wyjechały. Dlatego nauczyciele zorganizowali tę integrację - mówi Lucyna Cempel dyrektor SP 23 z Wrocławia.
- To rzecz oczywista, kiedy rosną koszty transportu, wyżywienia, zakwaterowania. Wszystko właściwie podrożało. Oceniam, że wycieczki podrożały o jakieś 30 proc. Dlatego na razie decydujemy się tylko na jednodniowe wyjazdy. Rodzice są już i tak mocno obciążeni kosztami. Wyjazd na 3 dni potrafi kosztować teraz 700 zł. Niedawno było to 550 zł - mówi Anna Krupowicz, dyrektor Akademickiego Liceum Ogólnokształcące "Copernicus" z Poznania.
"Nie windujemy cen"
Dlaczego jest tak drogo? Organizatorzy podnoszą ceny, bo ich koszty rosną? A może obserwujemy efekt odbicia branży po pandemii? Branży, która próbuje odrabiać straty i zarobić na niepewną przyszłość?
- Nie windujemy cen, bo było ciężko i ciężko być może. W naszej spółce ceny podnosimy tylko o rosnące koszty. Koledzy z branży też tak robią. Konkurencja jest duża, zatem nie ma miejsca na sztuczne pompowanie cen - mówi money.pl Michał Boniec, zastępca dyrektora Biura Turystyki Aktywnej Kompas, który przyznaje, że w sprawie wycieczek i zielonych szkół telefon nie przestaje dzwonić.
Jak wyjaśnia, wszystko podrożało, a szalejące ceny energii są zmorą dla właścicieli obiektów noclegowych i kwater. - W górę wystrzeliły też ceny żywności, koszty pracy. Nie ma zatem w tym nic dziwnego, że ceny ofert dla szkół podrożały i pewnie jeszcze podrożeją. U nas na razie jest to od 5 do 15 proc. - mówi Boniec.
Na inne powody podwyżek zwraca uwagę Zbigniew Głąbiński, dyrektor Biuro Podróży i Turystyki Globtour, które ze szkołami współpracuje już od 30 lat.
- Bardzo istotnym czynnikiem jest koszt transportu. Nie chodzi tylko o samo paliwo, ale również koszty pracy. Teraz kierowca zarabia średnio 7-8 tys. zł, czyli dwa razy więcej od nauczyciela. To wszystko jest potem widoczne w kosztach wycieczek - mówi Głąbiński.
Jak dodaje, od zeszłego roku podrożały też ceny biletów do różnego rodzaju atrakcji dla dzieci. Według jego obserwacji nawet o 15-20 proc.
Integracja jest ważna
- Miejsca noclegowe również podrożały. Inflacja się rozpędza i myślę, że wpłynęła też na to pandemia. Dała ostro popalić firmom transportowym, hotelarzom, ludzie w pandemii odeszli, teraz trzeba zatrudniać nowych za wyższe stawki - mówi Zbigniew Głąbiński.
Nasz rozmówca ocenia, że ceny jego ofert podrożały o około 15 proc. Podobnie jak Michał Boniec zapewnia, że nie ma w tym sztucznego ich windowania. Nowy cennik pozwala jedynie amortyzować koszty.
Dlatego, jak się wydaje, rodzice muszą z nowymi realiami się pogodzić. Wydatki będą spore, ale - jak zapewnia Krzysztof Maksymow - warto je ponosić, a zagrożenie pandemiczne nie jest większe niż w szkole.
- Wyjazdy są dostosowane do wytycznych MEiN, a także do sytuacji epidemiologicznej i mają głównie charakter integracyjny lub reintegracyjny w przypadku starszych uczniów. Celem jest ich wzajemna integracja, ponowne poznanie i zabawa z wykorzystaniem interdyscyplinarności - podsumowuje Maksymow.