Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|
aktualizacja

Zniesienie limitu 30-krotności składek na ZUS to problem... dla ludzi PiS

267
Podziel się:

Menadżerowie spółek skarbu państwa - z mniejszymi pensjami. Samorządowcy - z mniejszymi pensjami. Prezydent, premier i armia blisko 80 tys. pracowników sektora publicznego też dostanie mniejsze wypłaty. Jeden ruch PiS dotknie "swoich" i "obcych". Zmiana limitu składek ZUS mogłaby się nazywać "20 tys. zł minus", bo tyle średnio ubędzie z portfela.

PiS mówi, że zniesienie limitu dotknie tylko najbogatszych. W tym jest blisko 80 tys. dobrze zarabiających na państwowych posadach
PiS mówi, że zniesienie limitu dotknie tylko najbogatszych. W tym jest blisko 80 tys. dobrze zarabiających na państwowych posadach (PAP, PAP/Wojciech Olkuśnik)

Kłótnia w rządzie, ostry spór w koalicji i możliwe porozumienie PiS z Lewicą - to polityczne efekty zapowiedzianych zmian w oskładkowaniu najlepiej zarabiających Polaków. PiS nie wspomniał jednak, że zmiany dotkną też najlepiej opłacanych urzędników. I tych, którzy łączą "pracę dla kraju" z inną fuchą. A na państwowym też można dobrze zarabiać.

PiS jednym ruchem sprawi, że tysiące "swoich" ludzi dostaną na rękę mniej. I to co miesiąc. Jednocześnie ich pracodawcy na ich zatrudnienie wydadzą zdecydowanie więcej.

Komu zniesienie limitu nie w smak?

Program likwidacji limitu 30-krotności składek mógłby się zatem nazywać "Rodzina na minusie", "Swoi minus", "Składka minus" lub "20 tys. minus". O tym efekcie zmiany w przepisach politycy PiS milczą.

Zobacz także: Zobacz także: Ikea zmaga się z zakazem handlu. Oblężenie sklepów w soboty

A stracą solidarnie: szef NBP prof. Adam Glapiński (i wielu jego dobrze wynagradzanych współpracowników), premier Mateusz Morawiecki i prezydent Andrzej Duda. Z drugiej strony ucierpią też np. samorządowcy z Platformy Obywatelskiej - chociażby prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak, który łączy pracę w magistracie i dodatkowe płatne zajęcia. Działa bowiem także w radzie nadzorczej Międzynarodowych Targów Poznańskich.

Mniejsza pensja w 2020 roku może powitać również najlepiej wynagradzanych pracowników ministerstw oraz szefów gabinetów politycznych. Jak wynika z informacji money.pl, zniesienie tzw. limitu 30-krotności składek na ZUS spowoduje, że armia 78 tys. pracujących "na państwowym" będzie co miesiąc dostawać mniejsze pieniądze.

Jakie będą ich straty po zmianach? W przypadku pensji 15 tys. zł brutto, po roku z portfela wyparuje prawie 4 tys. zł (netto). Pracownik z pensją 25 tys. zł pożegna się w ciągu roku z 12 tys. zł. Osoba, która może się pochwalić miesięcznymi zarobkami na poziomie 45 tys. zł, netto w ciągu roku zarobi o 30 tys. zł mniej.

Limit 30-krotności składek ZUS. O co chodzi?

Dlaczego zniesienie tzw. limitu składek na ZUS to problem dla wyżej wymienionych? W tej chwili zarabiający ponad 12 tys. zł brutto miesięcznie w pewnym momencie przestają opłacać składki na ZUS (im więcej zarabiają dane osoby w miesiącu, tym szybciej przestają płacić).

Dzieje się tak, gdy ich wynagrodzenia przekroczą limit 30-krotności średniej pensji - czyli mniej więcej 140 tys. zł. Od tego momentu od ich zarobków nie jest już pobierana składka emerytalna i rentowa. Wszystkie inne są płacone. Płacą też wyższy podatek dochodowy (bo od podstawy opodatkowania można odliczać opłacone składki).

Dzięki temu w kieszeni mają więcej pieniędzy, ale nie tylko oni zyskują. Zyskuje też państwo i budżet. Powód jest prosty - za kilkadziesiąt lat nie będzie musiało wypłacać ogromnych emerytur.

Ilu osób dotknie zmiana?

Oficjalnie PiS przekonuje, że likwidacja limitu to zmiana tylko dla 370 tys. najlepiej zarabiających Polaków. Nie mówi za to, że to cięcie pensji w sektorze publicznym.

Jak wynika z naszych informacji, Zakład Ubezpieczeń Społecznych w analizach wysyłanych do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wskazywał, kogo dokładnie dotkną zmiany.

I to właśnie ZUS informował, że w 2018 roku dokładnie 369 tys. osób przekroczyło roczny limit składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe. "Zaoszczędzili" w sumie 8 mld zł na składkach, średnio po 20 tys. zł na głowę. Takie pieniądze trafiłyby do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, gdyby limitu nie było.

Co ciekawe, to właśnie ZUS wskazał, że stracą i ludzie na państwowej posadzie, i w prywatnych firmach. Z danych wynika, że około 267 tys. z tych osób pracuje w sektorze prywatnym. Reszta to już sektor publiczny. Jak wynika z danych money.pl, gdyby doliczyć do tego pracowników spółek skarbu państwa, to w sumie dotkniętych zmianami byłoby prawie 100 tys. osób, które pracują dla państwa lub na styku biznesu i państwa.

PiS już zaplanował, że temat zniesienia limitu 30-krotności ZUS w Sejmie pojawi się we wtorek w nocy. Wtedy to posłowie po raz pierwszy przyjrzą się ustawie, która miałaby zmienić zasady opłacania składek.

gospodarka
gospodarka polska
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(267)
WYRÓŻNIONE
Ben
5 lata temu
Jak chcą to niech likwidują ten limit, ale niech też usuną 32 procent PITu i wtedy każdy będzie płacił sprawiedliwe tyle samo procentowo podatków, czemu nie mozna tego uprościć? Zlikdować też brutto brutto. Cały koszt pracownika masz na UoP i od tego są odciągane wszystkie składki. Proste? Bardzo proste
FDA
5 lata temu
Problem postawiony na głowie.Nie o to chodzi że stracą teraz na zarobkach.Problem w tym że wielokrotnie więcej odzyskają na emeryturze.A na to złożą się nasze dzieci ci wnuki.Jest to niezwykle kosztowna pożyczka od nich-składki są waloryzowane ostatnio w okolicy 9% rocznie.I głównie skorzystają na tym różni "obajtkowie" których zarobki idą w miliony i w ciągu kilku lat wypracują sobie emerytury po kilkadziesiąt tys zł.PIS myśli o swoich nominatach w spółkach SP, a ludziom wciska ciemnotę o jakieś sprawiedliwości!
gutek
5 lata temu
Ale przyszłe emerytury będą mili w wysokości 25 - 45 tysięcy złotych o tym autor nie pisze
NAJNOWSZE KOMENTARZE (267)
kto
5 lata temu
Mnie tylko zastanawia dlaczego to się nazywa 30krotność. Jeżeli w CIĄGU ROKU przekroczy się 30x MIESIĘCZNĄ pensję. Powinno się to nazywać niecała 3 krotność (12000 miesięcznie (powyżej tej kwoty składka nie rośnie) podzielić na 4500 (średnie miesięczne) = niecałe 3).Tylko mi się wydaje, że to chodzi o to żeby wyolbrzymić tę kwotę? Gdzie tu jakaś konsekwencja w podawaniu pensji (miesięczna a roczna).
max
5 lata temu
Cieszę się , że moje dzieci mieszkają za granicą, a dzieci pisowców zaplacą za głupote rodziców.
mnich
5 lata temu
Nie rozumiem zmartwienia o wysokie emerytury w przyszłości, OFE miało zagwarantować emerytom wakacje pod palmami a teraz jeszcze dopłacą 15% z oszczędności. Więc nic nie stoi na przeszkodzie by teraz zapłacili 30 krotność, a za kilka lat władza powie mamy was w "wielkim poważaniu" damy taką emeryturę jaką chcemy i co nam zrobicie.
Mari
5 lata temu
Powinni to wprowadzic bo jest takie rozpasanie konta wypchane a biedni za nich placa
Sprawdzacz
5 lata temu
Prawo stanowi rząd złożony z rolników, ludzi którzy nigdy nie pracowali, byłych urzędników, popleczników kościelnych iitd... Jak ćmy nocami uchwalają ustawy a za dnia balują. Ot taka Polska właśnie.
...
Następna strona