Wydarzenie to najprawdopodobniej będzie decydujące dla sentymentu inwestycyjnego pod koniec notowań w Europie oraz zdeterminuje nastroje w czasie sesji na Wall Street, co z kolei jak zwykle przełoży się na rynek walutowy.
W czasie wczorajszej sesji złoty, po silnym umocnieniu we wtorek, pozostawał stosunkowo stabilny. Notowania EUR/PLN nie wychodziły poza przedział 4,2330 - 4,2860, pozostając w pobliżu minimów ustanowionych dzień wcześniej. Początek dzisiejszej sesji przyniósł jednak odreagowanie, na fali której kurs euro wyrażony w złotym wzrósł powyżej poziomu 4,3100.
Notowania dolara natomiast zwyżkowały do 3,2700, co oznacza wzrost o 8 groszy w porównaniu z wczorajszym minimum. Ruch ten jest efektem realizacji zysków po ostatniej silnej aprecjacji polskiej waluty oraz pogorszenia nastrojów w regionie na fali słabych danych, jakie napłynęły w ostatnich dniach z Czech oraz Węgier. Produkcja przemysłowa w tych krajach zanotowała w lutym kolejny miesiąc znacznych spadków, gorszy od oczekiwań okazał się odczyt dynamiki sprzedaży detalicznej z Czech.
Na fali optymizmu, jaki zapanował po doniesieniach o przyznaniu Polsce elastycznej linii kredytowej przez MFW, słabe odczyty makro zostały praktycznie zignorowane. Sytuacja gospodarcza w krajach Europy Środkowo - Wschodniej wciąż jednak pozostaje trudna, co osłabia sentyment inwestycyjny w regionie.
Po ostatnich wydarzeniach polska gospodarka ma szansę być nieco lepiej postrzegana na tle europejskich emerging markets i skorzystać na bardziej selektywnym podejściu inwestorów do regionu. Nie należy jednak oczekiwać, że zaczniemy być postrzegani w pełni autonomicznie - zawsze problemy w krajach Europy Środkowo - Wschodniej będą odbijać się negatywnie na sentymencie względem naszego kraju. W szczególności będzie to widoczne w czasie najbliższych sesji - ze względu na brak publikacji istotnych danych z Polski, notowania złotego będą zależeć od nastrojów inwestycyjnych w regionie oraz na światowych giełdach.
Wczorajsza sesja amerykańska przebiegała w umiarkowanie pozytywnych nastrojach, a indeksy na Wall Street zakończyły dzień na plusach - Dow Jones wzrósł o 1,4%, a S&P 500 zamknął się z zyskiem 1,3%. Lepsze nastroje pociągnęły w górę notowania eurodolara, który wzrósł powyżej poziomu 1,3200.
Za tą poprawą sentymentu inwestycyjnego stała umiarkowanie pozytywna wymowa Beżowej Księgi Fed. Wynika z niej, iż jakkolwiek sytuacja gospodarcza w 12 regionach podlegających poszczególnym Bankom Rezerwy Federalnej wciąż jest trudna, pojawiają się już pierwsze pozytywne sygnały, a tempo spowolnienia gospodarczego wyhamowuje.
Rozczarowanie zdominowało natomiast nastroje inwestorów w czasie sesji azjatyckiej, kiedy to na rynek dotarły dane o dynamice PKB w Chinach w I kwartale bieżącego roku. Tempo wzrostu w tym okresie spowolniło do 6,1% r/r wobec oczekiwań na poziomie 6,3%. Komentarz towarzyszący publikacji jednak wyraźnie podkreślił, iż pozostałe wskaźniki makroekonomiczne potwierdzają, że gospodarka chińska ma już najgorsze chwile za sobą.
W efekcie indeksy w Azji zamknęły się z niezdecydowanymi wynikami - Nikkei zyskał 0,14%, a chiński Shanghai Composite stracił 0,08%. Osłabienie sentymentu w Azji przyczyniło się do powrotu notowań EUR/USD poniżej poziomu 1,3200 - na otwarciu sesji europejskiej oscylował on wokół poziomu 1,3160.
Dziś o 11.00 na rynek napłynęły dane o produkcji przemysłowej z Eurolandu oraz został opublikowany wskaźnik HICP, mierzący inflację konsumentów w strefie euro. Produkcja w lutym spadła o 18,4% r/r, co oznacza wynik gorszy od poprzedniego oraz od oczekiwań rynkowych. Tempo wzrostu cen konsumentów natomiast okazało się zgodne z prognozami i wyniosło 0,6% r/r. Rynek eurodolara nie wykazał zdecydowanej reakcji na te odczyty.