Jest szansa, że działacze Greenpeace przetrzymywani w Rosji wkrótce opuszczą areszt. Tak przewiduje szef kremlowskiej rady do spraw praw człowieka Michaił Fiedotow.
Działacze zostali przewiezieni z Murmańska do Petersburga, gdzie odbędzie się proces.
Działaczy międzynarodowej organizacji ekologicznej Greenpeace, aresztowanych w Rosji po akcji protestacyjnej na Morzu Barentsa, zaczęto przewozić z Murmańska do Petersburga.
Z piractwa na chuligaństwo Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej zmienił kwalifikację czynu aktywistów międzynarodowej organizacji ekologicznej Greenpeace zatrzymanych po akcji na Morzu Barentsa.
Ekolodzy z rosyjskiej organizacji Greenpeace zamierzają przez cały dzień protestować przed budynkiem sądu w Murmańsku, domagając się uwolnienia załogi Arctic Sunrise.
Sąd Obwodowy w Murmańsku oddalił pierwsze dwie skargi zagranicznych aktywistów międzynarodowej organizacji ekologicznej Greenpeace na decyzje Sądu Rejonowego w tym mieście.
Setki osób protestowały dzisiaj w 47 krajach - między innymi w Wielkiej Brytanii, Niemczech i Francji - przeciw aresztowaniu przez służby rosyjskie 30 działaczy tej organizacji podczas protestu na Morzu Barentsa.
Według rzecznika Kremla, prezydent Rosji nie ingerował w pracę organów śledczych.
Komitet Śledczy twierdzi, że aktywiści Greenpeace popełnili przestępstwo piractwa i zamierza wszystkich postawić przed sądem. Zarzuty usłyszało już 14 ekologów, w tym Tomasz Demiańczuk.
Działacze Greenpeace'u są przetrzymywani w aresztach śledczych w Murmańsku i Apatytach. Wśród nich jest 36-letni pracownik Uniwersytetu Gdańskiego Tomasz Dziemiańczuk.