Dwaj iraccy dziennikarze telewizyjni zostali zastrzeleni w centrum Mosulu, 400 kilometrów na północ od Bagdadu, gdy realizowali reportaż dla swojej redakcji.
Do tragedii doszło przed szyickim meczetem w Bagdadzie. Zamachowiec samobójca detonował samochód pułapkę.
Do serii wybuchów doszło w sześć dni po serii zamachów bombowych, w których w Bagdadzie i na jego przedmieściach zginęło około 70 ludzi, a 200 zostało rannych.
Według źródeł policyjnych do wybuchu samochodu pułapki doszło też w pobliżu silnie strzeżonej Zielonej Strefy, w której mieszczą się budynki rządowe i ambasady.
Według AFP łącznie doszło do 16 skoordynowanych wybuchów, w których zginęło 40 osób, a 190 zostało rannych.
Samochody wypełnione materiałami wybuchowymi eksplodowały w pobliżu wjazdu do więzień i zamachowcy wdarli się do wnętrza. Starcia trwały całą noc; brały w nich udział wojskowe śmigłowce.
Powiązani z Al-Kaidą sunniccy ekstremiści liczą na ponowne rozpętanie międzywyznaniowego konfliktu.
Zawarte w marcu porozumienie ma zakończyć trwającą od blisko trzech dziesięcioleci zbrojną rebelię w tureckim Kurdystanie.
Od wtorku w Iraku w nowej fali przemocy zginęło - wedle różnych źródeł - od 170 do 215 osób, a około 300 zostało rannych.
Zamieszki wybuchły o świcie w miejscowości Hawija, położonej na zachód od Kirkuku i około 240 km na północ od Bagdadu. W wymianie ognia zginęło około 20 protestujących.