W środę rynki amerykańskie od otwarcia rosły mimo znacznego spadku PKB w Stanach w pierwszym kwartale. Gospodarka w USA skurczyła się aż o 6,1 proc. zamiast oczekiwanych 4,7 proc.
Dziś gracze krajowi będą mieli zdecydowanie więcej impulsów. Oprócz popołudniowych danych marko uwaga będzie skoncentrowana na wynikach banków.
Wtorek rozpoczął się równie źle co poniedziałek. WIG20 od otwarcia spadał o dwa procent i testował poziom 1700 pkt.
Poniedziałkowy handel w USA nie uniknął obaw o świńską grypę. Nie była to jednak jedyna przyczyna spadku indeksów.
Pierwsze takty poniedziałkowej sesji przebiegały w atmosferze azjatyckich obaw o rozprzestrzenienie się świńskiej grypy.
Początek piątkowej sesji był bardzo spokojny. Żadna ze stron giełdowej walki nie zamierzała wykonywać poważniejszych ruchów w kontekście nadchodzących wyników amerykańskich firm.
Nieudana próba wyjścia powyżej 1720 pkt. zakończona szybkim cofnięciem może jutro stworzyć kupującym spory problem.
W środę amerykańskie rynki miały okazję zakończyć dwu procentowymi wzrostami.
Wczoraj amerykańskie rynki od początku miały kłopot z określeniem kierunku. Publikowane przed sesją raporty spółek poza paroma wyjątkami nie odbiegały od oczekiwań.
Nadal obserwujemy korektę ostatnich dużych wzrostów. Pierwszym ruchem WIG20 w nowym tygodniu był dynamiczny spadek.
Rozpoczynający się tydzień jest wypełniony raportami finansowymi spółek. Przy braku istotnych danych makro będzie to zatem 5 dni cyferek i analizowania informacji o zyskach i stratach firm.
Wczorajsze optymistyczne zamknięcie w Stanach ani poranne plusy indeksów azjatyckich nie przełożyły się na wzrosty WIG20.
Wczorajsza sesja w Stanach była pod kolejnym popisem siły popytu. Indeksy wzrosły o 1,5 proc., ale zdecydowanie najlepiej wypadł sektor technologiczny.
Początek czwartkowej sesji, będącej jednocześnie dniem 18 rocznicy rozpoczęcia działalności GPW, przebiegał w dobrych nastrojach.
Wczorajsza sesja w Stanach do samego końca nie miała jednoznacznego wyniku.
Środową sesję rozpoczęliśmy neutralnie. Co prawda WIG20 znajdował się poniżej wczorajszego zamknięcia, ale spadek o 0,3 proc. nie robił większego wrażenia.
Wczoraj amerykańskie rynki przerwały trzydniową passę wzrostów i rozpoczęły oraz zakończyły dzień na dwuprocentowych minusach. W korekcie szczególnie słabo wypadł sektor finansowy, który przez ostatnie dni notował wyraźną zwyżkę.
Amerykanie świąteczną przerwę zakończyli już w poniedziałek. W trakcie wolnych dni nie stało się nic co mogłoby mieć wpływ na ogólnoświatowe nastroje.
Za nami kolejna sesja z dużymi obrotami i pokaźnymi wzrostami. Bez wątpienia można ją podsumować jako dobry koniec bardzo dobrego tygodnia.
Biorąc pod uwagę wczorajsze nagłe i niespodziewane wybicie z równym prawdopodobieństwem można oczekiwać dalszych, ale już ograniczonych wzrostów, jak i typowego przedświątecznego spokoju połączonego z korektą.
Trudno oczekiwać, żeby europejskie rynki nie poddały się porannej presji osuwania po spadkach w USA i Azji. Zmiana podejścia z spadkowego na wzrostowy jest możliwa dopiero popołudniu i tylko jeżeli Amerykanie wyraźnie pokażą, że korekta zbliża się ku końcowi.
Jutrzejsza sesja w kontekście dzisiejszego osuwania nie powinna przynieść większych zmian. Nadal brakować będzie impulsów makro, a jedynym wyznacznikiem nastrojów może być ogłoszony po sesji w USA raport kwartalny amerykańskiej spółki Alcoa, który rozpoczyna sezon raportów finansowych.
Poniedziałkowe notowania rozpoczęły się od zwyżki, której skala była dość zaskakująca. WIG20 bez żadnych skrupułów przełamał maksimum dzienne z piątku i szybko osiągnął 3,5 proc. wzrosty.
Utrzymanie takiego tempa zwyżki jak w ciągu ostatnich dwóch dni jest niemożliwe, bo konsekwencją byłby równie dynamiczne i nagłe spadki.
Czwartkowa sesja w Stanach była trzecim z rzędu dniem wzrostów przy dużych obrotach. Cały dzień indeksy spędziły na plusach, a w najlepszym momencie wzrosty sięgały aż o 4,5 proc.
Początek czwartkowej sesji przyniósł gigantyczny wzrost indeksów. WIG20 przy dużych obrotach zyskiwał 4 proc. i podobnie jak pozostałe europejskie rynki nie wykazywał nawet najmniejszych oznak osłabienia.
Pierwszy dzień nowego kwartału amerykański rynek rozpoczął na solidnych dwuprocentowych minusach.
Środową sesję rynek rozpoczął od odrabiania wczorajszego spadkowego fiksingu, co zapewniło pozytywne otwarcie.
Wczorajsza sesja w Stanach była niczym innym jak zakrojonym na szeroką skalę „window dressing”. Wtorek był na tyle niezwykłym dniem, że kumulował wiele argumentów do wzrostów.
Wtorkowa sesja od początku miała wiele argumentów żeby zakończyć się wzrostami.