Na głównych światowych rynkach wciąż dominuje nastrój wyczekiwania, skutkujący małą zmiennością i niską aktywnością handlu.
Dość senną atmosferę, panującą dziś na giełdowych parkietach, ożywiły nieco dopiero dane z amerykańskiego rynku pracy.
Od kilku, jeśli nie kilkunastu tygodni inwestorzy, szczególnie ci zza oceanu, byli coraz silniej przekonani, że w kwestii zasadniczych pytań, dotyczących poluzowania polityki pieniężnej, Fed powie trzy razy tak.
Inwestorzy na światowych giełdach mają niemały kłopot. Napływające na rynku dane nie dają bowiem jednoznacznego obrazu stanu i perspektyw gospodarki.
Na niemal wszystkich giełdach od rana widoczna była dziś wyraźna nerwowość. Kiepskich nastrojów w Europie nie były w stanie poprawić ani utrzymujący się na wysokim poziomie optymizm niemieckich konsumentów, ani sięgające 0,8 proc., dwukrotnie wyższe niż się spodziewano, tempo wzrostu brytyjskiej gospodarki.
Nastroje na większości giełd w dalszym ciągu pozostają lekko bycze. Zakończony szczyt państw grupy G20 nie dostarczył żadnych impulsów.
Piątek był wyjątkowo ubogi w informacje makroekonomiczne i wydarzenia, które mogłyby nadać impetu giełdowym indeksom. Te zaś, poza nielicznymi wyjątkami nie garnęły się do większych zmian.
Po kilku dniach niepewności i rysowania się widoków na korektę kilkutygodniowej już fali wzrostów, inwestorzy przystąpili dziś nieco śmielej do zakupów.
Giełdowi gracze na światowych giełdach wydają się być nieco zdezorientowani, tym, co stało się w ostatnich dniach.
Październik lubi zaskakiwać. Podczas gdy wszyscy ekscytowali się oczekiwaniem na luzowanie polityki pieniężnej przez Fed, a później nico zmęczeni czekaniem na ten ruch zaczęli przyglądać się wynikom amerykańskich firm, byki otrzymały cios z zupełnie nieoczekiwanej strony.
Dziś na światowych giełdach emocji nie było zbyt dużo. Większe zmiany indeksów można było dostrzec jedynie na niektórych parkietach azjatyckich. W Europie przez większą część dnia panował całkowity marazm.
W piątek na giełdach wielkich rewelacji nie było. W Europie prym wiodły Ateny i Istambuł, gdzie indeksy zyskiwały odpowiednio 0,8 i 1,4 proc.
Kiepskie dane makroekonomiczne jednak nieco deprymują giełdowych inwestorów i prowokują do pozbywania się akcji.
Zdecydowane wzrosty na giełdach w Azji i Europie wypada przypisać przemyśleniom inwestorów, wynikającym z lektury protokołu z wrześniowego posiedzenia Fed. Zwyżki bowiem zaczęły się już rano, przed informacją o wyższym niż się spodziewano wzroście produkcji przemysłowej w strefie euro.
Po kilku dniach niezdecydowania i niewielkich zmian indeksów, dzisiejszy handel był nieco bardziej wyrazisty. I w Azji i w Europie indeksy szły dość mocno w dół, w większości przypadków bez konkretnej przyczyny.
Na głównych europejskich parkietach nie działo się dziś zbyt wiele. Inwestorzy nie mieli ochoty na podejmowanie bardziej zdecydowanych działań. Ci zaś, którzy się na to zdobyli, operowali na rynkach wschodzących.
Czekanie na bardzo ważne dane, mogące zmienić „losy" giełdowej koniunktury, raz jeszcze okazało się czekaniem „na próżno".
W Wielkiej Brytanii i Niemczech stopy pozostały bez zmian. Banki centralne tych państw konsekwentnie idą drogą skrajnie odmienną niż Fed i Bank of Japan.
Dobre nastroje na europejskich parkietach tym razem nie udzieliły się inwestorom w Warszawie.
Początkowo dzisiejszy handel na europejskich parkietach toczył się dość niemrawo. Nieco ożywienia wniosła informacja o większym niż się spodziewano wzroście wskaźnika aktywności w europejskich usługach, stonowana wkrótce przez rozczarowujący spadek sprzedaży detalicznej.
Nastroje na większości europejskich parkietów były dziś dalekie od optymizmu. Indeksy na głównych giełdach traciły całkiem sporo, bez żadnych konkretnych przyczyn. Można więc podejrzewać, że zbliża się korekta.
Narastające od kilku dni niepokoje, związane z problemami części państw grupy PIIGS, zakończyły się dziś wraz obniżeniem ratingu dla Hiszpanii. Obyło się bez większej reakcji na rynkach, z wyjątkiem chwilowego osłabienia się euro.
Główne indeksy na warszawskiej giełdzie wciąż trzymają się w pobliżu wykreślonych niedawno szczytów.
Spadek indeksów w końcówce poniedziałkowej sesji na Wall Street i narastający niepokój o kondycję najbardziej zadłużonych państw europejskich, z Irlandią na czele i Belgią w tle, „ustawiły" notowania na europejskich giełdach.
Dziś inwestorzy na niemal wszystkich rynkach zrobili sobie mały odpoczynek po ubiegłotygodniowych emocjach, przed nadchodzącą serią danych makroekonomicznych.
Zakończenie całkiem udanego tygodnia na warszawskiej giełdzie było równie optymistyczne.
Zwiększeniu skali korekty rysującej się nieśmiało od dwóch dni sprzyjały dziś dane makroekonomiczne. Zaczęło się od gorszych odczytów wskaźników aktywności gospodarczej w przemyśle i usługach strefy euro.
W komunikacie na wtorkowym posiedzeniu Fed, po którym oczekiwano wyjaśnienia sytuacji, inwestorzy właściwie wyczytali to, czego się spodziewali. Stopy procentowe pozostaną na niskim poziomie przez dłuższy czas, a w razie potrzeby oczekiwana dostawa nowych dolarów na rynek z pewnością nastąpi.
Nasz parkiet przez większą część dnia przodował dziś wyraźnie na giełdowych rynkach pod względem skali panującego na nim optymizmu.
Piątkowa sesja nie przyniosła na giełdowych rynkach żadnych rozstrzygnięć. Podobnie jak cały tydzień. Choć nie brakowało publikacji danych makroekonomicznych, niewiele to pomogło inwestorom w podejmowaniu decyzji o tym, co robić.