W oczekiwaniu na jutrzejszy raport z rynku pracy zakres zmian indeksów w Stanach Zjednoczonych był dziś ograniczony.
Kupującym akcje pomogła wiceprezes Fed, która opowiedziała się za kontynuacją skupu aktywów.
Dzisiaj wchodzi w życie program automatycznych cięć budżetowych. W ciągu 10 lat mają wynieść 1,2 bln dolarów, a w 2013 - 85 mld dolarów.
Ostatni dzień miesiąca na głównych indeksach za oceanem zaczął się przy poziomach zbliżonych do wczorajszego zamknięcia.
W dobry nastrój wprowadziły inwestorów publikacje danych makro i wystąpienie Bena Bernanke
Sesja zaczęła się od lekkich wzrostów, jednak z upływem czasu sytuacja cały czas się pogarszała i giełdy amerykańskie zaliczyły spore straty, jednocześnie zamykając się na dziennych minimach.
W piątek akcje od początku dnia zyskiwały na wartości, z upływem sesji powiększając wzrosty.
Po wczorajszej wyprzedaży na Wall Street, spotęgowanej przez minutes z ostatniego posiedzenia Fed i przy wsparciu słabych dzisiejszych danych makro z Europy i z USA, nastroje na światowych parkietach były dziś bardzo słabe. Indeksy w USA rozpoczęły więc naturalnie handel od kontynuacji środowych spadków.
Inwestorzy doprowadzili do najsilniejszych spadków od początku roku.
Dotychczas w przypadku 65 proc. spółek z S&P 500 doniesienia ze strony firm były lepsze niż prognozy analityków. Większość mówiła jednocześnie o gorszych prognozach na 1 kwartał 2013 roku.
W środę amerykańskie indeksy rozpoczęły sesję neutralnym otwarciem. Właściwie do końca dnia nie było dużej zmienności w handlu i ani byki, ani niedźwiedzie nie zdecydowały się na silniejsze ruchy.
Dow Jones brakuje nieco ponad 1 procent do najwyższego historycznego poziomu odnotowanego w październiku 2007 roku.
Słabsze zachowanie rynku akcji sprzyjało wzrostom cen na obligacjach, przez co rentowność 10-letnich papierów spadła do 1,95 proc.
We wtorek akcje zyskiwały na wartości, cały dzień pozostając powyżej poniedziałkowego zamknięcia.
Wszystkie indeksy giełd amerykańskich zakończyły dzień na pokaźnych minusach.
Sesja rozpoczęła się od niewielkich spadków na S&P500.
Świadczy to o utrzymującej się sile rynku, czemu nie przeszkadzają bardzo słabe zachowanie akcji Apple oraz gorsze od oczekiwań dane makro.
Poziom 1500 punktów został dziś naruszony, indeks po dwóch godzinach handlu dotarł do 1502 pkt, zyskując 0,5 proc.
Dobra sesja na giełdach za oceanem. Najmocniej rosnącym dziś sektorem był sektor IT. Głównie stało się to za sprawą publikacji danych kwartalnych.
Po słabym otwarciu indeksy w Stanach Zjednoczonych w trakcie dnia zachowywały się coraz lepiej i zdołały wyjść na plusy.
Wczoraj Ben Bernanke bardzo ostrożnie wypowiadał się w sprawie perspektyw dla gospodarki, jednak dla inwestorów ważne jest to, że mocno naciskał na porozumienie w sprawie klifu fiskalnego i na pewno w tej kwestii będzie wspierał prezydenta USA.
Neutralne rozpoczęcie tygodnia na Wall Street. Zobacz jak przebiegała sesja giełdowa w USA.
Liderami wzrostów na Wall Street były dziś spółki finansowe. Jutro przed sesją wyniki podaje pierwszy z amerykańskich gigantów z branży, bank Wells Fargo.
W przypadku S&P500 niewiele brakuje, by przebić historyczny szczyt od dołka w roku 2009.
Nowy rok amerykańska giełda rozpoczęła od bardzo wyraźnych wzrostów.
Cały tydzień przyniósł około 2-proc. stratę.
Politycy amerykańscy po raz kolejny trzymają rynki w niepewności – nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz.
Fitch podał, że brak właściwego rozwiązania problemu klifu fiskalnego może skutkować obniżeniem ratingu z potrójnego A. Co na to giełdy?
Sprawdź jak wyglądała wtorkowa sesja na Wall Street i co miało decydujący wpływ na główne indeksy giełdowe.
Wzrasta wiara w osiągnięcie kompromisu dotyczącego "klifu fiskalnego".