Wiceminister Szwed ogłosił w poniedziałek, że jeśli PiS wygra wybory, to emerytury stażowe będą jednym z rozwiązań, które "zostaną bardzo szybko wprowadzone". Zaznaczył, że o tym, czy skorzystać z tego rozwiązania, zdecydują sami pracownicy.
Dodał również, że osoby, które skorzystają z emerytur stażowych, powinny mieć świadomość, że ich świadczenie będzie niższe niż gdyby dopracowali do normalnego wieku emerytalnego.
Emerytury stażowe. Ile osób skorzysta?
- Wiek emerytalny na poziomie 60 lat u kobiet i 65 lat u mężczyzn pozostaje bez zmian. Jeżeli ktoś będzie miał możliwość dalej pracować, znajdzie do tego siły i będzie chciał, to będzie mógł kontynuować pracę - powiedział wiceminister w poniedziałkowym wydaniu "Naszego Dziennika".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według wstępnych szacunków z emerytur stażowych ma skorzystać 70 tys. osób - przekazał członek rządu.
I tu otwiera się pole przed pracodawcami. Będą oni mogli przecież przygotować własne zachęty do kontynuowania pracy dla tych pracowników, których bardzo cenią. My przygotowaliśmy rozwiązanie: senior bez podatku. Jeżeli osoba w wieku emerytalnym dalej pracuje, to korzysta z zerowego PIT-u w pierwszej grupie podatkowej - do 85 tys. zł - zaznaczył.
Emerytury stażowe - cios dla budżetu
To już kolejny raz, gdy PiS wychodzi z tą obietnicą. Ostatni raz temat emerytur stażowych podniósł prezydent Andrzej Duda w trakcie wyborów prezydenckich w 2020 r. A jak już pisaliśmy w money.pl, w sejmowej "zamrażarce" obecnie leżą cztery projekty ustaw wprowadzające to świadczenie.
W ramach projektu Licznik Obietnic Wyborczych, który money.pl współtworzy wraz z Forum Obywatelskiego Rozwoju, sprawdziliśmy, jaki byłby koszt emerytur stażowych dla budżetu Polski. W pierwszym roku pomysł ten kosztowałby 3,2 mld zł, a w ciągu najbliższych 10 lat ok. 40 mld zł.
Nieco inne wyliczenia w tekście dla money.pl przedstawiła szefowa ZUS-u prof. Gertruda Uścińska, która nie zostawiała suchej nitki na propozycji "Solidarności". Trzeba jednak od razu zastrzec, że odnosiła się do propozycji prezydenckiej z 2020 r.
"Trudno przewidzieć indywidualne zachowania poszczególnych osób. Ale nawet przy oszczędnym założeniu, że z nowych rozwiązań skorzystałoby jedynie 50 proc. uprawnionych, projekt obywatelski zwiększyłby wydatki na emerytury o 50 mld zł, jednocześnie zmniejszając wpływy składkowe do FUS o 37,2 mld zł. Łączne zmniejszenie salda FUS w 10-letnim horyzoncie czasu to aż 87,2 mld zł " - wskazała prezes ZUS.