real
/ 81.219.244.* / 2006-02-25 15:18
Szanowny Panie Rocky, pański opis kontaktów z bankami i funduszami (naiwne zachowanie nowicjusza), kłóci się w oczywisty sposób z wcześniejszym pańskim stwierdzeniem –
...... Jestem inwestorem giełdowym od ponad 10 lat i już wiem trochę o koniunkturze na giełdach.”” koniec cytatu.
Jest to chyba stwierdzenie cokolwiek na wyrost, co wynika z pańskich perypetii z przedstawicielami funduszy.
Po 1) pracownik funduszu czy banku, nie jest DORADCĄ finansowym, lub inwestycyjnym klientów, a co za tym idzie nie ma ani odpowiedniej WIEDZY, ani pełnomocnictwa do tego, aby spekulować co do przyszłości kursów giełdowych, czy stóp procentowych, a co za tym idzie, RYZYKO podjętej decyzji jest w takim przypadku W CAŁOŚCI (w 100%) po stronie klienta (inwestora).
Po 2) klient, który nie zna się na inwestowaniu, powinien ZLECIĆ taką czynność PROFESJONALISTOM z tej dziedziny, którzy za odpowiednią prowizję wykonują takie zlecenia.
Po 3) osoba chcąca bawić się w inwestowanie, powinna posiąść chociaż wiedzę podstawową z tego zakresu tj. co to jest inwestycja, co to jest horyzont inwestycyjny, co to jest cel inwestycyjny, co to jest ryzyko inwestycyjne, jaka jest zależność między ryzykiem a zyskiem, co to jest dywersyfikacja (trudne słowo) inwestycji, co to jest hossa lub bessa na rynkach inwestycyjnych i od czego zależy, co to jest zdrowy rozsądek, chciwość i strach i jak takie zachowania przekładają się na wyniki inwestycyjne. To jest dopiero przedszkole z zakresu inwestowania, ale po tym co pan napisał, wnioskuję, że tego zakresu jeszcze pan nie opanował. Zatem myślę, że powinien się pan jeszcze wstrzymać z udzielaniem porad innym, chyba że chce pan dołączyć do grona niekompetentnych pracowników banków i funduszy, których pan poddał miażdżącej krytyce z tego samego powodu (brak wiedzy i kompetencji). Maksimum WIEDZY i maksimum POKORY, do tego ogólnie sprowadza się przepis na utrzymanie się inwestora na powierzchni, czego i panu życzę.