prosto w oczy
/ 83.22.134.* / 2015-04-01 13:50
Do pracy przychodzę po to by zarabiać pieniądze i porządnie zrobić to co do moich obowiązków należy!!!
Nie interesuje mnie w pracy "misja", "powołanie", czy ewentualna tęsknota kogokolwiek jak z tej pracy odejdę.
Tego samego wymagam od mojego "chlebodawcy".
Jak porządnie wykonuję swoje obowiązki to mam mieć ustaloną wypłatę na czas i ustalony czas pracy.
Jeśli do pracy się spóźnię to "chlebodawca" ma prawo potrącić mi z wypłaty, jak również zapłacić mi jeśli w pracy zostaję dłużej.
Doskonale rozumiem że czasem trzeba dłużej zostać (byle to nie stało się normą), jak i "chlebodawca" powinien zrozumieć że czasem i ja mogę się do pracy spóźnić i to też nie powinno być normą.
Jeśli szkolenie jest związane z pracą to powinno być w godzinach pracy, lub zapłacone jak godziny nadliczbowe, lub czas wolny jeśli wykracza poza umowne godziny pracy.
Jeśli "chlebodawca" tego nie rozumie to żegnam go bez żalu!!!
Te zasady komunikuję "chlebodawcy" już przy pierwszej rozmowie. Zdarza się że są po pewnym czasie próby "rozmiękczenia", ale ja konsekwentnie trzymam się ustalonych zasad i wcale mnie nie zraża to że już chyba z 10, czy 12 razy zmieniałem "chlebodawców".