Ceneo
/ 83.22.246.* / 2011-06-05 13:09
To jest namacalne potwierdzenie patologii demokracji, choroby partiokracji w której żyjemy.
Polityka dziś to samo napędzający się biznes, zwłaszcza dla oligarchii partyjnych.
Najpierw haracz za miejsce na liście, potem stały miesięczny abonamencik [to po ta, aby stworzyć budżet partyjny, a zwłaszcza żeby się domykał]. na bazie wyników wyborczych państwowa dotacja dla partykularnych interesów partyjnych. Potem będziesz głosował wybrany przedstawicielu tak, jak my ci powiemy [dyscyplina partyjna], pod rygorem braku miejsca w kolejnych wyborach. Jeżeli raz coś powiesz od siebie, bez kontroli i przyzwolenia, won z listy w przyszłych wyborach. My nie stracimy, stracisz wyłącznie ty [stabilność zatrudnienia, godziwe warunki płacy i pracy oraz przywileje naszych przedstawicieli w parlamencie.
Polityka to czysta franchyza: ponieważ ordynacja wyborcza wyklucza okręgi jednomandatowe w wyborach do Sejmu, tylko szyld partyjny w ogóle umożliwia, a jedynkom na liście gwarantuje miejsce w parlamencie.
Polityka sondaży, władza w mediach gwarantuje stałą obecność w świadomości potencjalnych wyborców, szyld partyjny zaś jest formą współczesnego namaszczenia.
Potem jeszcze wewnętrzna segmentacja parlamentarzystów [baronowie, przewodniczący, szare eminencje, no i oczywiście stanowiska rządowe]
Dlatego partie polityczne długo nie pozwolą sobie na zmianę ordynacji wyborczej, na okręgi jednomandatowe, na decentralizację, ponieważ właśnie te elementy decydują o ich roli i miejscu w życiu publicznym.
Kiedy społeczeństwo obywatelskie zrozumie, że jest manipulowane, że sprawujący władzę realizują w istocie interesy wąskich grup społecznych, by nie powiedzieć elit partyjnych? Co musi się stać, aby szerokie masy odzyskały podmiotowość i realny wpływ na przebieg procesu rządzenia?
Szerzej na te i inne tematy na:
frankofil-francja-przede-wszystkim.blogspot.com