..taaak... oczywiście... zawsze podwyżka jest gotowa do wypłaty.. :)... a jeżeli nie to znaczy, że "szef" nie nadaje się do wykonywania swoich obowiązków, bo nie potrafi przewidzieć potrzeb swoich pracowników.. problemem jest sam pracownik, który nie zawsze wie czy chce podwyżkę. Wiele osób zaraz się oburzy i powie.. jak to?! każdy chce zarabiać więcej.. i w zasadzie miałby rację tylko, że sam pracownik nie zawsze zna swoją rzeczywistą wartość dla swojego pracodawcy albo ją wręcz odwrotnie.. przecenia. Poza tym należy pamiętać, że wynagrodzenie nie jest odzwierciedleniem tylko i wyłącznie potrzeb finansowych pracownika a najczęściej jednak jest odzwierciedleniem możliwości finansowych.. ale pracodawcy. Pracodawca płaci a pracownik może ale nie MUSI zgodzić się na proponowane wynagrodzenie.. to prawa rynku.. a w teorii zarządzania zaspokajanie podstawowych potrzeb socjalnych pracownika jest podstawą motywacji do pracy. Często pracownicy zapominają jednak o podstawowej zasadzie komunikacji: określenia swojej „wyjściowej pozycji finansowej” i jasnego określenia swoich potrzeb…to jedno.. a drugie spojrzenie:.. wyobraźcie sobie firmę: 2000 pracowników, 12 związków zawodowych, średnie wynagrodzenie na poziomie minimum, brak płynności finansowej, kurcząca się nisza, w której działa.. i jeszcze kilka negatywnych elementów wpływających na kondycję przedsiębiorstwa a do tego problem, który zarząd doskonale zna czyli „dziadowanie” przez załogę.. jednym słowem… hmmm… najbliższe statystyki dotyczące bezrobotnych powiększą się o… właśnie 2 tys. osób. Dochodzimy tutaj do drugiej części problemu, czy można już dać podwyżkę? Odpowiedź dla każdego jest jasna. NIE. A może ktoś ma inne zdanie?...
.. jednak można powiedzieć nawet w tak drastycznej sytuacji „TAK” i ciekawy podjętej dyskusji..
Pozdrawiam Wszystkich „Forumowiczów” i Redakcję, gratulując im ciekawego pomysłu na dyskusję