Największym skandalem kampanii wyborczej Platformy Obywatelskiej jest kandydowanie Danuty Hübner na pierwszym miejscu w okręgu nr 4 (Warszawa) z listy tej partii. Hübner jest klasycznym typem przebierańca politycznego.
PO, niegdyś będąca partią afirmującą swe poparcie dla lustracji i dekomunizacji, wybrała na swą kandydatkę byłą towarzyszkę partyjną, a po 1989 r. przez lata szefową kancelarii postkomunistycznego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Szczególnie groteskowy jest fakt, że jeszcze pięć lat temu lider PO Donald Tusk publicznie krytykował Hübner za nadmierną uległość wobec Brukseli. Przypomnę, co pisało na ten temat "Życie" z 15 stycznia 2004 r. w tekście "Nie chcą Hübner. Opozycja woli innych komisarzy": "Kandydaturze Danuty Hübner na stanowisko polskiego komisarza w Unii Europejskiej przeciwna jest prawie cała opozycja. Lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk i wiceszef Klubu Parlamentarnego PSL Zbigniew Kuźmiuk krytycznie ocenili tę propozycję. Zdaniem PO i PSL minister Hübner nie potrafi dostatecznie twardo bronić polskich interesów w Brukseli. Według Tuska, minister 'jest za bardzo europejska' (...). Zdaniem Donalda Tuska, Danuta Hübner zbyt często przyjmuje 'punkt widzenia Brukseli'" (podkr. J.R.N.).
Jako minister Hübner wywołała kiedyś konsternację wypowiedzią stwierdzającą, iż "polski interes narodowy jest trudny do zdefiniowania" (w wywiadzie dla "Życia" z 14 maja 2002 r.). Pani minister nie rozumiała tego, co najwyraźniej rozumieli prości robotnicy w programach Elżbiety Jaworowicz, z pasją upominając się o obronę tego interesu. Najwyraźniej brak zrozumienia elementarnych polskich interesów narodowych wynika u Hübner z szokującego braku wychowania patriotycznego w jej rodzinnym domu: dziadek i ojciec Hübner byli ubekami. "Rodzina w UB, komisarz w UE", brzmiał tytuł głośnego artykułu Tadeusza M. Płużańskiego w "Najwyższym Czasie" z 20 stycznia 2007 roku. Płużański, syn więźnia stalinizmu, początkowo skazanego na karę śmierci, w innym tekście "Bestie" ("Niezależna Gazeta Polska") z 7 grudnia 2007 r. pisał o dziadku Hübner - Józefie Młynarskim, że jako kierownik sekcji śledczej w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Nisku "odznaczał się największym okrucieństwem" obok osławionego kata Polaków S. Supruniuka. Również ojciec Hübner - Ryszard Młynarski, wyróżniał się szczególną gorliwością w rozprawianiu się z różnymi "wrogami Polski Ludowej" (por. szerzej: J.R. Nowak "Czerwone dynastie", Warszawa 2008, t. 2, s. 98). Portrety ojca i dziadka Hübner jako ubeckich oprawców wisiały na wystawie IPN pt. "Aparat represji na Rzeszowszczyźnie w latach 1944-1956".
Znana z kłamliwości D. Hübner świadomie rozmija się z prawdą w wywiadach dla zagranicznej prasy, głosząc, jakoby nigdy nie była w PZPR. Była i to ponad 16 lat. Dość znamienne, że do PZPR wstąpiła akurat w 1971 r., niedługo po brutalnym spacyfikowaniu buntu robotników Wybrzeża.
Karierę naukową (doktorat i habilitację) robiła w słynnej kuźni kadry lewicowej w SGPiS, nazywanej "czerwoną oberżą". Znajomości z uczelni nieźle procentowały. Nieprzypadkowo chyba pierwszy wysoki awans w administracji państwowej przyniosły Hübner rządy koalicji SLD - PSL: w 1994 r. została wiceministrem przemysłu i handlu. Powierzono jej negocjacje w sprawie członkowstwa Polski w OECD. Wtedy też trafiła się jej niezbyt przyjemna sprawa w związku z tzw. akcją czyste ręce, zainicjowaną przez ówczesnego SLD-owskiego ministra sprawiedliwości Włodzimierza Cimoszewicza. Jak przypomniał Paweł Siergiejczyk w "Naszej Polsce" z 9 lipca 2002 r., Hübner "znalazła się na liście wysokich urzędników państwowych pobierających wynagrodzenia za pełnienie funkcji w spółkach skarbu państwa (...). Zasiadała bowiem w radzie nadzorczej Powszechnego Banku Kredytowego. Po ujawnieniu tego faktu zrezygnowała z pobieranych tam pieniędzy".
W październiku 1996 r. z ramienia SLD-owskiego rządu powierzono Hübner zadanie zorganizowania, a później kierowania Komitetem Integracji Europejskiej. Już wówczas "wyróżniała się" panegirycznym stosunkiem do UE. Bardzo ostro krytykował ją za to m.in. były minister pracy w rządzie Jana Olszewskiego, później szef CUP w rządzie Hanny Suchockiej, poseł AWS Jerzy Kropiwnicki. W artykule w "Życiu" z 16 października 1997 r. zarzucił jej brak kompetencji i "woli walki" o polskie interesy, nietroszczenie się o wypełnianie przez UE zobowiązań wobec Polski wynikających z układu stowarzyszeniowego.
Pod koniec 1997 r. nowy premier Jerzy Buzek zwolnił Hübner z kierowniczego stanowiska w KIE. Szybko "przygarnął" ją prezydent Kwaśniewski, mianując Hübner szefem swej kancelarii. Po zwycięstwie wyborczym SLD w 2001 r. Hübner z satysfakcją powróciła na stanowisko kierownika KIE. "Pełzanie nie chroni przed upadkiem" - pisał Cyceron prawie dwa tysiące lat temu. Słowa te przypomniano kiedyś w odniesieniu do naszych arcyustępliwych negocjatorów z Brukseli. Pasują jak ulał do efektów działań minister Hübner, która w nagr