Mlody emeryt
/ 83.21.46.* / 2006-08-18 20:42
Najgorsze jest, że pomyłki popełnieją, co raz więcej, lekarze a konsekwencje ponoszą ci, na których błędy popełniono i skarb państwa to znaczy my wszyscy, a lekarze? a lekarze twierdzą, że bardzo mało zarabiają, choć wszyscy mają gosposie, nowe bryki i własne domy, ze nie wspomnę o bezpłatnym korzystaniu ze szpitalnego, to znaczy społecznego sprzętu, który pomaga im w prywatnym leczeniu za pieniądze do prywatnej kieszeni. Ci bezczelni ludzie oczekują, i pewnie dostaną, 70% podwyżki, a ciągle omijają ich cele więzienne, może ktoś wytłumaczy mi jak to jest. Parę dni temu byłem prywatnie u lekarza, zapłaciłem sześć dych i otrzymałem informację, że mam do niego przyjść, na jego dyżur, do szpitala to zrobi mi USG. poszedłem i ... i jak myślicie? zapłaciłem setkę za to, że
pojeździł mi po brzuchu jakąś wazeliną i nic. dzieki Bogu, nie stwierdził, ale ja mam w jednym tygodniu 160 złotych do tyłu, ja "bogaty emeryt - od roku, musiałem dać tyle "biednemu lekarzowi. Ale aby nie wpędzać w kompleksy samych lekarzy to przypomnę, że Pan Ziobro, albo inny minister tego resortu ma bardzo dużo do zrobienia. To co dzieje się w lokalnej administracji państwowej, to woła o pomstę do nieba - szkoda, że tylko do nieba możemy się zwracać, bo to co dzieje się np w Inspektoratach Nadzoru Budowlanego przechodzi ludzkie pojęcie. Nie można nigdzie się poskarżyć, złodziej trzyma stronę złodzieja, bo obaj na siebie mają haka i obaj żerują na obywatelu w tak bezczelny sposób, ze jest to tragiczne. Ta banda nikogo się nie boi. Do kogo isć na skargę? Czy to się kiedyś skończy?
Czy lekarz i urzędnik zaczną kiedyś szanować pacjenta czy petenta. Obawiam się, że zaszliśmy zbyt daleko,. Młodzież uczymy łapownictwa i cwaniactwa już przy uzyskiwaniu ocen, że pominę ostatnią decyzję Giertycha z maturami. Tumaństwo w tym kraju rządzi i tyle. Nigdy nie byłem członkiem partii - zadnej. Ale kiedy działa mi się krzywda, ze strony urzędnika, poszedłem na skargę do komitetu wojewódzkiego i wiecie co? Kiedy jakiś człowiek tam zatrudniony wysłuchał mojej skargi, zadzwonił do dyrektora instytucji, na którą się skarżyłem, i tak opitolił tamtego faceta, że hej!. Nie pytał mnie czy jestem partyjny, choć mógł się łatwo zorientować, bo zwracałem się do niego per pan, a nie towarzyszu, ale tamtemu dyrektowi powiedział, że u mnie jest wasz petent i tu wymienił moje nazwisko. Tamten Dyrektor, u którego zjawiłem się w wyniku umówienia mnie, przez tego faceta z KW, zapytał pokornie:
To wy, ten skarżypyta z KW i facet załatwił wszystko, choć pierwotnie wydawało się to niemożliwe. A dziś? dziś pozostaje mi Niebo, ksiedzu sie skarzyc nie moge, a Pani
Jaworowicz zbyt daleko.