Cecile
/ 83.27.133.* / 2016-02-10 22:11
Fakt, że tam relacje dosyć dziwne.
Naczelny przynosi na zebrania takie książki z zakresu zarządzania sprzed 20 lat i śmieszy, tumani, przestrasza.
Do tego, ściągnął ze sobą kolesia - doktora czegoś tam, który również o ubezpieczeniach społecznych pojęcia nie ma, lecz odpowiada za sprawy organizacyjne i jest najmądrzejszy w całej wsi. Mimo relatywnie niskiego stanowiska, korzysta z układu z Naczelnym i wtrynia się wszędzie i we wszystko, na zasadzie woźnego w szkole, który podchodzi do ucznia i mówi: Ja i Pan Dyrektor - wyrzucamy Cię ze szkoły.
Dla takich zarządców najważniejsze są procesy, słupki i tabelki, zaś zupełnie nie baczą na atmosferę w pracy i stosunki międzyludzkie. Dla nich fachowiec - to zagrożenie, bo łatwo może obnażyć ich niekompetencję.
--
Komentarz wysłany ze strony mobilnej
http://m.money.pl/