Kolejna sesja przeceny dotknęła większość europejskich parkietów. Na GPW obserwujmy niewielkie wahania, jest to raczej wyczekiwanie na impuls z zagranicy.
W połowie sesji ciężko było znaleźć zielone wskazanie któregokolwiek z indeksów starego kontynentu. Rynki dojrzałe, m.in. Niemcy, Francja, Wielka Brytania oscylują na ten czas na niecałym -1 procent. Z kolei węgierski BUX czy czeski CTX balansują tuż pod wczorajszym zamknięciem.
Na GPW obserwujmy niewielkie wahania, jest to raczej wyczekiwanie na impuls z zagranicy. Główne indeksy oscylują na niewielkich minusach. Najsłabiej dotychczas zachowywał się mWIG40, który około godziny 12:00 wskazywał -0,6 procenta. Być może kolejna fala wyprzedaży funduszy inwestycyjnych małych i średnich spółek wymusza konieczność zwiększonej podaży po stronie firm inwestycyjnych.
Obrót na warszawskim parkiecie jest dotychczas śmiesznego pokroju, poziom 0,35 miliarda jest jedynie ułamkiem tego, co mogliśmy zaobserwować podczas styczniowych historycznych wielkości transakcji. Widać, że WIG20 (czyli przede wszystkim duzi inwestorzy) wstrzymują się od zajmowania pozycji, dlatego, że na flagowy indeks przypada poniżej 50 procent całego obrotu.
Wartość obrotu rozkłada się po równo na spółki zwyżkujące i zniżkujące, ale nie ma to na razie dużego znaczenia ze względu na nikłe zainteresowanie na rynku. Po równo rozkłada się do tej pory również liczba walorów rosnących i spadkowych. Jednym słowem marazm.