Wtorkowa sesja na GPW była kontynuacją spadków, które miały miejsce na warszawskim parkiecie w poniedziałek. Negatywne nastroje na światowych rynkach sprawiły, że indeksy przez cały dzień mocno traciły.
Na tak mocną falę spadków, która przetoczyła się przez nasz rynek wpływ miało kilka czynników. Z jednej strony była to bliskość styczniowych i marcowych minimów, których przebicie w trakcie dnia (patrząc z perspektywy poziomów ustanowionych na zamknięciu) wywołało dodatkową falę przeceny. Z drugiej strony były to czynniki zewnętrzne, czyli ponownie drożejąca cena ropy i obawy graczy na całym świecie przed podwyżkami stóp procentowych przez banki centralne w celu walki z inflacją.
Splot tych kilku czynników sprawił, że indeksy na GPW straciły dzisiaj po kilka procent. Sytuacji na warszawskim parkiecie nie poprawił także początek notowań na Wall Street. Amerykańskie indeksy rozpoczęły sesję poniżej wczorajszego zamknięcia. Dodatkowo pierwsze godziny sesji za Oceanem nie zapowiadały znaczącego odbicia. Ostatecznie indeks WIG20 stracił dzisiaj 2,82% i ustanowił nowy najniższy poziom zamknięcia w tym roku. Indeksy mWIG40 oraz sWIG80 straciły 2,65% i 3,07%.
Wśród inwestorów biorących udział w dzisiejszej sesji po raz kolejny górę wzięły emocje. Żadne informacje, które napłynęły dzisiaj na światowe rynki nie usprawiedliwiają aż takiej przeceny. GPW ponownie zachowywała się dzisiaj znacznie słabiej niż inne europejskie parkiety. Przełamanie marcowych minimów w trakcie sesji dodatkowo pomogło podaży w sprowadzeniu indeksów aż tak nisko. Po tak mocnych spadkach indeksom należy się mocniejsze odreagowanie, którego warunkiem jest jednak poprawa sytuacji na światowych rynkach.