Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marcin Walków
Marcin Walków
|
aktualizacja

Jeździłem elektrycznym Rolls-Royce'em Spectre. 2 mln zł nie wystarczą

Na szytego na miarę elektrycznego Rolls-Royce'a Spectre nie wystarczą dwa miliony złotych. No i jeszcze trzeba mieć spory garaż z ładowarką, a drugie auto na dłuższe trasy też nie zaszkodzi. Klienci w segmencie luksusowym o jedno ani o drugie martwić się nie muszą. I już ustawili się w kolejce.

12
Podziel się
1 z 16
Jeździłem elektrycznym Rolls-Royce'em Spectre. 2 mln zł nie wystarczą
Jeździłem elektrycznym Rolls-Royce'em Spectre. 2 mln zł nie wystarczą
Rolls-Royce Spectre nie traci nic z charakteru tej marki. W Kalifornii sprawdziłem, jak zachowuje się na drodze (archiwum prywatne, JAMES LIPMAN)

Jako jeden z dwóch dziennikarzy z Polski mogłem przetestować przedprodukcyjny egzemplarz elektrycznego Rolls-Royce'a na kalifornijskich drogach. Na pytanie, jak prowadzi się Spectre, mógłbym odpowiedzieć jednym zdaniem: jeździ się nim po prostu jak Rolls-Royce'em, dziękuję za uwagę. I właśnie na tym najbardziej zależało projektantom i inżynierom z Goodwood. Oraz ich klientom.

- Spectre to po pierwsze Rolls-Royce, dopiero potem samochód elektryczny - powtarzał jak mantrę Torsten Müller-Ötvös, CEO tej luksusowej marki.

Pierwsze sztuki Rolls-Royce'a Spectre do klientów trafią pod koniec tego roku. Ten, kto decyduje się na niego dziś, musi w kolejce poczekać ponad dwa lata. Podczas statycznej prezentacji w Polsce, Rolls-Royce Motor Cars Warszawa ujawnił, że na naszym rynku cena samochodu zaczyna się od 327 tys. 500 euro przed opodatkowaniem. To oznacza, że już na "dzień dobry" trzeba wydać około 2 mln zł. Ale nikt nie kupuje Rolls-Royce'a w wersji bazowej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Luksusowy Samochód Roku Wirtualnej Polski - Wybór mógł być tylko jeden

Rolls-Royce Spectre. Luksusowe coupe na prąd

Samochody z Goodwood słyną z planarnego zawieszenia, które pasażerom ma dostarczać podobnych odczuć, jak podróż latającym dywanem. Nierówności na drodze dla Rolls-Royce'a nie istnieją. Po drugie ich znakiem rozpoznawczym jest cisza we wnętrzu i silnik o wysokiej kulturze pracy, który nie generuje wibracji, a po drugie pozwala uwolnić moc zawsze, gdy jest akurat potrzebna. To dlatego napęd elektryczny wydaje się wręcz stworzony dla samochodów Rolls-Royce'a.

W przypadku Rolls-Royce'a Spectre mówimy o 585 KM i 900 Nm maksymalnego momentu obrotowego. I choć, jak we wszystkich autach elektrycznych, moment obrotowy jest dostępny od zera, inżynierowie z Goodwood nie chcieli, by pasażerów łatwo było wbić w fotel albo by rozlewali na siebie szampana podczas przyspieszania lub hamowania. Wszystko zestrojono tak, by domyślnie podróż była płynna. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje 4,5 s. Można oczywiście wcisnąć pedał w podłogę, ale po co?

Nowością w samochodach Rolls-Royce'a jest tryb "B", czyli zwiększonej rekuperacji, dobrze znany z samochodów hybrydowych i elektrycznych innych marek. W tym przypadku nie tylko pomaga on zwiększyć odzyskiwanie energii podczas hamowania, ale też umożliwia korzystanie tylko z jednego pedału. Zdjęcie nogi z gazu sprawia, że Rolls-Royce Spectre z gracją wytraca prędkość, na przykład zbliżając się do świateł lub skrzyżowania.

Jedną z najważniejszych kwestii jest zużycie energii przez samochód elektryczny. W przypadku Rolls-Royce'a Spectre jest ono zaskakujące. Po drogach Napa Valley pokonałem około 220 km, poruszając się po drogach, które w Polsce nazwalibyśmy krajowymi i lokalnymi (ograniczenie prędkości 60-90 km/h). W takich warunkach średnie zużycie energii wyniosło 19,6 kWh/100 km, a gdy kierownicę przejął kolega i jeździł trochę bardziej dynamicznie, wzrosło do niespełna 21 kWh/100 km. Są to wręcz wartości podręcznikowe, charakterystyczne dla mniejszych i tańszych "elektryków".

Przy takim zużyciu energii baterie, mające 102 kWh pojemności netto, mogą rzeczywiście pozwolić na pokonanie blisko 500 km na jednym ładowaniu. Samo ładowanie może odbywać się z prędkością 195 kW, czyli wykorzystać potencjał szybkich ładowarek. Jednak widok elektrycznego Rolls-Royce'a przy publicznej ładowarce będzie rzadkością. Według producenta, ich posiadacze mają nie pokonywać tymi autami długich tras (mają w garażu jeszcze kilka innych modeli tej marki), a ładować je przede wszystkim w domach. W garażu wystarczy wallbox 11-22 kW, by najpóźniej następnego dnia rano mieć 100 proc. baterii.

A co w trasie? Rolls-Royce już przy okazji zapowiedzi i premiery swojego pierwszego "elektryka" przekonywał, że również jego modele spalinowe z silnikiem V12 oferują zasięg na poziomie do 500 km na pełnym baku. Według luksusowej marki, samochody Rolls-Royce'a rzadko kiedy są wykorzystywane do pokonywania długich tras.

Elektryczny Rolls-Royce Spectre. Jak coś zmienić, by nie zmieniać

Rolls-Royce Spectre ma proporcje modelu Phantom Coupe. Nadwozie ma 547 cm długości i blisko 202 cm szerokości (nie uwzględniając lusterek). Równie imponująca jest długość drzwi - 150 cm. Rozstaw osi to 321 cm. Dzięki czterem skrętnym kołom do zawracania Rolls-Royce Spectre potrzebuje 12,7 m. Dzięki armii asystentów i kamerom 360 stopni prowadzi się naprawdę dobrze i lekko.

Sylwetka Rolls-Royce'a Spectre jest mocna i elegancka. Inspiracją były brytyjskie klify oraz luksusowe jachty. Sporo uwagi poświęcono aerodynamice, by dzięki temu obniżać zużycie energii. Zmodyfikowano nawet wysuwaną figurkę Spirit of Ecstasy, by zminimalizować zawirowania przepływających strumieni powietrza. Słynny grill Pantheon jest lekko pochylony, a nie postawiony na sztorc, z tych samych powodów. Tak naprawdę nie musiałoby go być, bo to auto elektryczne, ale to też znak rozpoznawczy i część DNA Rolls-Royce'a. Najbardziej futurystyczne są nowe, wąskie reflektory do jazdy dziennej. Samochód, gdziekolwiek się pojawi, wyraźnie zaznacza swoją obecność, ale nie krzyczy.

Mimo opadającej linii dachu, Rolls-Royce Spectre jest pełnoprawnym czteromiejscowym samochodem. Z tyłu mogą usiąść dwie osoby dorosłe i nie powinno im brakować miejsca na nogi ani nad głową. Nie jest to jednak limuzyna taka jak Phantom czy Ghost, to sportowe luksusowe coupe.

Skoro już we wnętrzu jesteśmy, zachowano tyle, ile się da, z dotychczasowych modeli Rolls-Royce'a. Są tu te same fizyczne przyciski, pokrętła, te same metalowe nawiewy klimatyzacji ze "szpilkami" do regulacji ich siły. Nowością jest cyfrowy kokpit, maksymalnie uproszczony i minimalistyczny, odzwierciedlający dotychczasowe zegary. Można dostosować kolor tarczy do tapicerki. Za dopłatą może się tu znaleźć rozgwieżdżona podsufitka, a nawet... boczki drzwi. Może się wydawać zupełnie zbyteczne, ale siedząc z tyłu i jadąc po zmroku, połączenie tych dwóch elementów naprawdę robi wrażenie.

Jak podsumować pierwsze wrażenia zza kierownicy? Ekipie z Goodwood i Monachium rzeczywiście udało się stworzyć nowego Rolls-Royce'a, a dopiero potem samochód elektryczny. I udowodnili, że w tym segmencie elektromobilność naprawdę ma sens już dziś, a rezygnacja z silnika V12 i nie musi oznaczać konieczności pójścia na kompromis.

Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl

KOMENTARZE
(12)
Hieronim
10 miesięcy temu
Moje ałdi i beema są lepsze
Alex
10 miesięcy temu
Faktem jest, że od elektryków nie ma akcyzy. To jest poważny błąd podczas publikacji artykułu. A co do innych wypowiedzi... to może warto mniej mówić i uzewnętrzniać swoje negatywne emocje na forach. Jeżeli jesteś szczęśliwy w skodzie.... bravo Ty! Każdy ma inne potrzeby. Najważniejsze, że jedziesz i nie kapie na głowę. Posiadając taki samochód, to nie chcesz powiedzieć, że jestem lepszy tylko to, że jako młody człowiek dużo czytałem, nie bałem się inwestować, chciałem pracować na siebie, wyrażać głośno swoje słuszne zdanie i słuszną opinię.... dlatego dzisiaj stać mnie na to, żeby spełnić swój kaprys. Może warto, czasem, po prostu pogratulować takiemu człowiekowi, który jedzie tym"lepszym"samochodem i nadal cieszyć die tym co mamy.
Polak
10 miesięcy temu
Informuję szanownego Pana pisacza, że od samochodów elektrycznych nie ma akcyzy. Jak można nie ogarniać tak podstawowych rzeczy
OSP
10 miesięcy temu
Musi być wyposażony w super system gaśniczy.
W ŻYCIU!!!!!
10 miesięcy temu
nigdy w życiu bym nie dał za niego 2 miliony ??? a jak się zapali ??? a jakie drogie ubezpieczenie ??? baterie szlak trafi i zarazem samochodzik krowiasty !!!!
TOP10 - najpopularniejsze galerie
10.

Aston Martin DBX707. Jeździłem najszybszym seryjnym SUV-em świata

707 koni mechanicznych i 900 Nm momentu obrotowego czynią z Astona-Martina DBX707 najszybszy seryjnie produkowany SUV świata. To nie są tanie rzeczy.
9.

Bukiet z klocków. LEGO rozwija rynek, którego przez dekady nie zauważało

Czy to będzie alternatywa dla żywego bukietu róż? Pewnie nie. Na zestaw, który złożyłem podczas redakcyjnego testu, patrzę inaczej. Jak na kolejny krok w rozwijaniu produktów dla dorosłych. Bo te rządzą się innymi prawami niż klocki dla dzieci. A przez długie lata jako rynek dla LEGO nie istniały.
8.

Dwa furgony na prąd. W ich przypadku elektromobilność nie wywołuje aż takich emocji

O ile samochody elektryczne wciąż budzą kontrowersje, to jednak jest obszar, w którym wydają się dobrym rozwiązaniem już teraz. To małe "dostawczaki", które poruszają się głównie po mieście i jego okolicach. W moje ręce do kilkudniowego testu trafiły dwa: Mercedes eCitan i Peugeot e-Partner.
7.

Toyota Yaris i Corolla w wersji Cross. To nie są auta, które mają trafić w gusta każdego

Weź popularny model ze swojej gamy, "napompuj go" i dodaj przydomek, który uczyni z niego SUV-a lub crossovera. Tak zrobiła Toyota w przypadku Yarisa i Corolli. W wariantach Cross to pomysł Japończyków, aby wypełnić kolejne rynkowe nisze i nie oddawać klientów innym markom.
6.

Ateca i Leon z tribalem na grillu. Cupra zaczynała jako "farbowany" Seat

Cupra włożyła sporo wysiłku, by przekonać, że nie jest Seatem ze zmienionym znaczkiem. Pierwszy model zaprojektowany dla niej pojawił się po dwóch latach. W przypadku Cupry Ateca i Leona zerwanie z oczywistymi skojarzeniami z Seatem jest trudniejsze. Testując oba modele przekonałem się, że nie jest niemożliwe.
5.

Testowałem dwa różne "elektryki" BMW. W obu spodobała mi się jedna rzecz

BMW i4 M50 i oraz BMW iX M60 to bardzo różne samochody, choć pod tym samym szyldem. Testując oba, zwróciłem uwagę szczególnie na jeden aspekt. To, w jaki sposób ich interfejs zdejmuje z głowy kierowcy "elektryka" część zadań.
4.

Odsłaniamy kulisy produkcji samolotów. Byłem w fabryce Airbusa

A220 to jedyny samolot Airbusa, który montowany jest w całości powstaje poza Europą. W kanadyjskich zakładach w Mirabel widziałem, jak produkowane są te wąskokadłubowe maszyny.
3.

Jeździłem nowym Renault Clio. To hybryda bez wtyczki, która w mieście udaje "elektryka"

Renault Clio E-Tech to miejski, co nie znaczy, że ciasny samochód. Dzięki technologii hybrydowej jest naprawdę oszczędny. Można nim też bez większych obaw wyjechać w trasę - o ile nie zabieramy za dużo współpasażerów i bagażu.
2.

Dostałem upgrade do pierwszej klasy. Oto jak wygląda namiastka luksusu w samolocie

Od lat byłem ciekaw, jak to jest lecieć pierwszą klasą. Miałem szczęście - podczas ostatniego lotu dostałem upgrade, czyli podwyższenie klasy podróży. Dzięki temu mogłem sprawdzić na własnej skórze, jak podróżują ci, którzy za bilet płacą kilkadziesiąt tysięcy złotych.
1.

Zrobiłem 2 tys. km chińskim "elektrykiem". Ale już drugiego dnia miałem ochotę go oddać

Nawet luksusowy samochód elektryczny wyposażony w całkiem sporą baterię potrafi przegrać z problemami z ładowaniem. Te zaś odbierają sporą część przyjemności z komfortowej jazdy. Szkoda, bo Maxus Mifa9 to naprawdę ciekawa propozycja na polskim rynku, mimo kilku irytujących przypadłości.