Po trzech latach pandemicznych rusza kolejny sezon komunijny, tym razem już bez żadnych ograniczeń. No może poza zasobnością portfela, bo niestety w dobie inflacji, Polaków stać na coraz mniej. Rodzice w rozmowie z dziennikarzami "Wyborczej Kraków" wyliczają koszty pierwszej komunii w stolicy województwa małopolskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najwięcej trzeba zapłacić za przyjęcie. Oczywiście zależy od wielu czynników, takich jak miejsce, liczba gości, czy samo menu. Pani Małgorzata, cytowana przez dziennik, mówi, że koszt od osoby w przypadku wynajęcia Sali to 460 zł. Kobieta chciała zaprosić 12 osób, ale taka przyjemność kosztowałaby 6 tys. zł. Kobieta zrezygnowała z tego pomysłu. Skończyło się na stoliku w restauracji za 2 tys. zł.
Rodzice, z którymi rozmawiali dziennikarze, decydują się też na grilla lub przyjęcie w domu, wszystko w imię cięcia kosztów. Zdarzają się nawet osoby, które decydują się zaprosić rodzinę na imprezę tydzień po samej Komunii.
Jak pokazują dane dotyczące inflacji, nie wchodząc w szczegóły koszyka, można uśrednić, że nawet za zwykły obiad w domu, w tym roku
Inflacja uderza z zakazującego kierunku
Co ciekawe, jak zauważyli rozmówcy money.pl kilka tygodni temu- inflacja uderza w tegoroczne komunie w zupełnie zaskakujący sposób. Część osób, mimo że mieli rezerwacje z dużym wyprzedzeniem – czasem nawet 1-2 lat – to na ostatniej prostej usłyszeli, że przez znaczący wzrost kosztów restauracje musiały podnieść opłatę od gościa.
Nie tylko przyjęcie
Koszty to nie tylko przyjęcie i poczęstunek. Dzieci trzeba też do Pierwszej Komunii ubrać. Komunijne stroje to wydatek od 400 do 500 zł. Mowa o samej albie. Czasami wymagane jest też odpowiednie obuwie, a to znowu kolejne wydatki.
Ornaty za 4 tys. zł
Oczywiście to nie wszystko. Dochodzi mnóstwo kosztów związanych z przygotowaniem kościoła do wydarzenia. Sprzątanie, kwiaty, a to nie wszystko. Rodzice także "zrzucają się" na prezent dla księdza. Jedna z bohaterek artykułu w "Wyborczej Kraków" mówi, że koszt takiej "zrzutki" to 180 zł od głowy. Dewocjonalia i prezenty związane z Kościołem katolickim nie należy do tanich rzeczy, ornat kosztuje np. około 4 tys. zł.
W tym wypadku mowa jest o Krakowie, mieście stosunkowo drogim, ale też z równie wyższymi zarobkami, niż w przypadku innych mniejszych ośrodków. Dlatego, choć ceny zależą d miasta, to w każdym tak samo obciążają domowy budżet.