Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jakub Ceglarz
Jakub Ceglarz
|
aktualizacja

Paragona szkoli lekarzy i potrzebuje pomocy. Wzięli rządową dotację, którą teraz... oddają rządowej spółce

17
Podziel się:

- Polski Fundusz Rozwoju wypłacił nam z tarczy finansowej subwencję, którą teraz będziemy musieli częściowo oddać jego spółce-córce - mówi money.pl Kinga Łozińska, prezes spółki Paragona, która wynajmuje mieszkania od PFR. Fundusz daje rabat, ale dla firmy to żadna pomoc.

Paragona szkoli lekarzy, którzy chcą wyjechać na kontrakt za granicę. Głównie obcokrajowców. Teraz przez koronawirusa biznes praktycznie stanął
Paragona szkoli lekarzy, którzy chcą wyjechać na kontrakt za granicę. Głównie obcokrajowców. Teraz przez koronawirusa biznes praktycznie stanął (Flickr)

Paragona zajmuje się rekrutowaniem lekarzy, szkoleniem ich, a następnie wysyłaniem ich za granicę na kontrakty. Opłaca im też wyżywienie i zakwaterowanie. Z usług korzystają m.in. medycy z Litwy, Chorwacji, Włoch czy Grecji. Rzadziej Polacy.

W tym celu spółka wynajmuje w Piasecznie mieszkania oraz duże centrum szkoleniowe. To tam lekarze mieszkają, tam przechodzą szkolenia czy uczą się języków obcych. Proces trwa od 12 tygodni do 7 miesięcy, w zależności od języka. Szwedzkiego na przykład uczą tam od podstaw, więc i szkolenie trwa dłużej.

Właścicielem nieruchomości jest Fundusz Sektora Mieszkań na Wynajem. Jej aktywami zarządza PFR Nieruchomości, a więc część Polskiego Funduszu Rozwoju. Tego samego, który jest odpowiedzialny za wdrożenie tarczy finansowej i ratowanie polskich firm.

Zobacz także: Obejrzyj także: Tarcza finansowa zwiększy dług publiczny. Prezes PFR: "to się opłaci"

- Od 2014 roku wynajmujemy te lokale, wydaliśmy milion złotych na budowę w nich centrum szkoleniowego i tam prowadziliśmy działalność - mówi money.pl Kinga Łozińska, prezes Paragony.

Koronawirus zrujnował kontrakt

Jeszcze przed epidemią spółka podpisała duży kontrakt na "dostawę" lekarzy do Wielkiej Brytanii. NHS (National Health System - brytyjski odpowiednik NFZ) zgłosił się do Paragony po 100 lekarzy rodzinnych. Firma wynajęła więc dodatkowe mieszkania, by lekarze mieli, gdzie się podziać podczas szkolenia.

Po wybuchu pandemii działalność praktycznie stanęła. Lekarze wrócili do swoich krajów walczyć z koronawirusem, a nowi nie mogli przyjechać, bo granice zostały zamknięte. Biznes przestał praktycznie działać.

NHS ze względu na sytuację epidemiczną wstrzymał "zamówienie", przez co Paragona została praktycznie bez przychodów. - W tej chwili mamy dwóch lekarzy w 15 mieszkaniach - mówi nam Kinga Łozińska. A czynsz trzeba płacić. Co miesiąc kilkadziesiąt tysięcy złotych do właściciela nieruchomości. Czyli Funduszu Sektora Mieszkań na Wynajem.

Długie negocjacje

Jeszcze w marcu spółka policzyła straty i uznała, że musi prosić właściciela o renegocjację umowy. - Wielokrotnie prosiliśmy o rozmowę lub spotkanie online. Bez skutku - skarży się Kinga Łozińska.

Dopiero po jakimś czasie udało się porozmawiać z przedstawicielem Funduszu. Propozycja brzmi: obniżka czynszu za marzec i kwiecień, pod warunkiem przedłużenia wygasającej w 2023 roku umowy. Przynajmniej o trzy miesiące.

- Nas takie rozwiązanie kompletnie nie urządza. My straciliśmy dochody na najbliższe 9-10 miesięcy, może rok - mówi Łozińska.

Później propozycja Funduszu ewoluowała i po wielu wymianach maili skończyło się na rabacie przez 3 miesiące. W sumie Fundusz odpuścił najemcom kilkadziesiąt tysięcy złotych. Trudno więc mówić, że reakcji zupełnie zabrakło.

"Propozycja jest ostateczna, nie podlega negocjacji i wygasa, jeżeli nie zostanie przyjęta w ciągu 7 dni" - czytamy w piśmie, przesłanym przez Fundusz na początku czerwca. O jakichkolwiek rozmowach w Funduszu nie chcą już słyszeć. W Paragonie są wdzięczni za taką pomoc, ale podkreślają, że to w żadnym stopniu nie rozwiązuje problemów firmy.

Spółka chce renegocjacji umowy

Czego więc w takim razie chce spółka? - Porozmawiać jak ludzie - mówi nam Kinga Łozińska. Jak dodaje, ze strony Funduszu brakuje woli do spotkania i renegocjacji umowy. A właśnie na tym ostatnim najbardziej zależy Paragonie. Maile w ostatnim czasie pozostają jednak bez odpowiedzi.

- Przecież ja nie chcę nie wiadomo czego. Nawet nie potrzebuję tej zniżki. Chętnie oddam mieszkania, które i tak stoją puste. Jestem gotowa zapłacić odstępne, a oni to sobie później wynajmą na rynku. I zarobią podwójnie - mówi prezes Paragony.

Należący do PFR Fundusz proponuje jednak rabat, ale o renegocjacji obowiązującej umowy słyszeć nie chce. A w Paragonie rozkładają ręce.

Spółka-matka daje, spółka-córka "odbiera"?

Pikanterii sprawie nadaje fakt, że Paragona starała się o pomoc z tarczy finansowej PFR. Czyli spółki-matki PFR Nieruchomości. To on zarządza aktywami Funduszu Sektora Mieszkań na wynajem.

- Dostaliśmy sporą subwencję, bo przychody spadły nam praktycznie o 99 procent. Ale teraz sporą część tej subwencji będziemy musieli oddać spółce-córce PFR - mówi Łozińska.

Fundusz już bowiem potrąca pieniądze z wpłaconej przez spółkę kaucji, wysyła też wezwania do zapłaty. W tym oświadczenie o potrąceniu wierzytelności odsetkowej w kwocie... 6,79 zł. - To już poczytuję za jakąś złośliwość - podkreśla Łozińska.

W Paragonie myślą nad tym, czy nie iść ze sprawą do sądu. - Jeszcze tego nie zrobiliśmy, bo wierzymy w polubowne załatwienie sprawy - puentuje Kinga Łozińska.

Struktura właścicielska jest jednak bardziej skomplikowana. Fundusz Sektora Mieszkań na Wynajem nie należy bowiem do PFR, ale do Banku Gospodarstwa Krajowego. A PFR Nieruchomości zarządza aktywami. Czynsz za mieszkania wynajmowane przez Paragonę do PFR więc bezpośrednio nie trafia.

Fundusz ripostuje. I zasłania się RODO

Co na to druga strona? Zapytaliśmy o komentarz do sprawy zarówno samym PFR, jak i Fundusz Sektora Mieszkań na Wynajem, zarządzany przez PFR Nieruchomości.

- Ze względu na przepisy RODO oraz wiążącą nas klauzulę poufności, nie możemy udzielać informacji dotyczących konkretnych najemców i warunków zawartych z nimi umów - odpowiada Marek Wielgo z PFR Nieruchomości.

Podkreśla jednak, że Fundusz "zdaje sobie sprawę, że niektórzy nasi najemcy mogą mieć problemy w związku z pandemią koronawirusa".

- Dlatego staramy się im pomóc, dbając równocześnie o stabilność naszego biznesu. W takiej sytuacji przede wszystkim prosimy najemcę o dostarczenie dokumentów, które uzasadniałyby zastosowanie np. rabatu w czynszu czy aneksu do umowy. Oczywiście każdy przypadek oceniany jest indywidualnie - dodaje Wielgo.

Jak odpowiada na zarzut o brak spotkania? - W dobie pandemii koronawirusa, szczególnie w jej początkowej fazie, musieliśmy mieć na względzie zdrowie i bezpieczeństwo naszych pracowników i najemców. W związku z tym nie organizowaliśmy bezpośrednich spotkań z naszymi klientami. Oczywiście pisma naszych najemców nie pozostały bez odpowiedzi - tłumaczy przedstawiciel PFR Nieruchomości. Ma tu na myśli również firmę Łozińskiej.

W kontekście Paragony zbyt wielu szczegółów Marek Wielgo podawać jednak nie chce. - Zapewniamy, że zaproponowane przez nas warunki, które zostały odrzucone przez najemcę, były korzystne i zabezpieczały interesy obu stron umowy - puentuje przedstawiciel PFR Nieruchomości.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(17)
biba
4 lata temu
Spółka zarabia - państwo traci i to duże pieniądze. Gdzie prokuratura - zarzut - handel ludźmi
pawelxp
4 lata temu
Na wolnym rynku każdy ma prawo założyć działalność taką, aby nie była niezgodna z polskim prawem. Ważnym jest warunek, ze firma finansuje siebie sama tak jak na całym świecie. Stąd chyba pretensje do garbatego, ze ma proste dzieci.
Obivankenobi
4 lata temu
niech upadnie taka spółka to piata kolumna gospodarki
POLAK
4 lata temu
To wszystko jest chore.Powinien upaść ten cały biznes.Kto na takie coś zezwolił w Polsce.Za polską kasę szkoli się lekarzy z Litwy,Ukrainy,i innych krajów i wysyła za granicę gdzie zarabiają znacznie więcej niż w swoich krajach i więcej niż zarabialiby gdyby mieli pracować w Polsce.Jak sami piszecie Polskich lekarzy jest margines czyli bardzo malutkie zainteresowanie.Powinno być tak ,że tych wszystkich lekarzy szkoli się po to by pracowali wyłącznie w Polsce i to min 8 lat po szkoleniu.Im szybciej ten patologiczny biznes padnie tym lepiej.
Obivankenobi
4 lata temu
nie rozumiem firma która zarabia krocie na drenowaniu Polski z wykształconych kadr medycznych chce dotacji ???? niech sie zwróci do rzadów krajów którym dostarcza lekarzy.